Ewangelizacja z Jezusem Miłosiernym i s. Faustyną

Pan Jezus chciałby, żebyś powiedział/a swoim braciom i siostrom:

„Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. 2Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. 30 Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie.” (Mt 11, 28-30)

– Jezus: nie lękaj się duszo grzeszna swego Zbawiciela. Pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś, zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, Który Sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami. O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim.
– Dusza: Panie, słyszę głos Twój, który mnie wzywa, abym wróciła ze złej drogi, ale nie mam ani odwagi, ani siły.
– Jezus: Jam jest siłą twoją, Ja ci dam moc do walki.
– Dusza: Panie, poznaję świętość Twoją i lękam się Ciebie.
– Jezus: Czemuż się lękasz, dziecię Moje, Boga miłosierdzia? Świętość Moja nie przeszkadza Mi, abym ci był miłosierny. Patrz duszo, dla ciebie założyłem tron miłosierdzia na ziemi, a tym tronem jest Tabernakulum i z tego tronu miłosierdzia pragnę zstępować do serca twego. Patrz, nie otoczyłem się ani świtą, ani strażą, masz przystęp do Mnie w każdej chwili, o każdej dnia porze chcę z tobą mówić i pragnę ci udzielać łask.
– Dusza: Panie, lękam się, czy mi przebaczysz tak wielką liczbę grzechów, trwogą mnie napełnia moja nędza.
– Jezus: większe jest miłosierdzie Moje, aniżeli nędze twoje i świata całego. Kto zmierzył dobroć Moją? Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia, przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności. Uniżonego serca nigdy nie odrzucę, nędza twoja utonęła w przepaści Miłosierdzia Mojego. Czemuż byś miała przeprowadzać ze Mną spór o nędzę twoją. Zrób mi przyjemność, że mi oddasz wszystkie swe biedy i całą nędzę, Ja cię napełnię skarbami łask.
(…)
Jezus: Dziecię, nie mów już o nędzy swojej, bo Ja już o niej nie pamiętam. Posłuchaj, dziecię Moje, co ci pragnę powiedzieć, przytul się do Ran Moich i czerp ze Źródła Żywota wszystko, czegokolwiek serce twoje zapragnąć może.
Pij pełnymi ustami ze Źródła Żywota, a nie ustaniesz w
podróży. Patrz w blaski Miłosierdzia Mojego, a nie lękaj się nieprzyjaciół swego  zbawienia. Wysławiaj Moje Miłosierdzie.
” (Dz 1485)

Miłość Moja nikogo nie zwodzi. (Dz 29)

„Wysyłam ciebie -powiedział – do całej ludzkości z moim miłosierdziem. Nie chcę karać zbolałej ludzkości, ale pragnę ją uleczyć, przytulając ją do swego miłosiernego serca. Kar używam kiedy mnie sami zmuszają do tego, ręka Moja niechętnie bierze za miecz sprawiedliwości; przed dniem sprawiedliwości posyłam dzień miłosierdzia. (Dz. 1588).

Na drugi dzień po Komunii św. usłyszałam głos: – córko Moja – patrz w przepaść miłosierdzia Mojego i oddaj temu miłosierdziu Mojemu cześć i chwałę, a uczyń to w ten sposób – zbierz wszystkich grzeszników z całego świata i zanurz ich w przepaść miłosierdzia Mojego.
Pragnę się udzielać duszom, dusz pragnę – córko Moja. W święto Moje – w święto Miłosierdzia, będziesz przebiegać świat cały i sprowadzać będziesz dusze zemdlone do źródła miłosierdzia Mojego. Ja je uleczę i wzmocnię. (Dz 206)

– Jezus: Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest Miłością i Miłosierdziem samym. (…)
– Jezus: Właśnie ty , dziecię Moje, masz wyłączne prawo do Mojego Miłosierdzia. Pozwól Mojemu miłosierdziu działać w tobie, w twej biednej duszy, pozwól niech wejdą do duszy promienie łaski, one wprowadzą światło, ciepło i życie.” (Dz 1486)

„(…)  powiedz Mi o wszystkim, bądź szczera w postępowaniu ze Mną, odsłoń Mi wszystkie rany swego serca, Ja je uleczę, a cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego. (…)” (Dz 1487)

„+ W pewnej chwili powiedział mi Pan: postępuj, jak żebrak, który nie wymawia się jak dostanie większą jałmużnę, ale raczej dziękuje serdeczniej; i ty, jeśli ci udzielam większych łask, to nie wymawiaj się żeś niegodna ich. Ja wiem o tym, ale raczej ciesz się i raduj i bierz tyle z Serca Mojego, ile udźwignąć możesz, bo wtenczas lepiej mi się podobasz. I jeszcze ci coś powiem – nie tylko bierz te łaski dla siebie, ale i dla bliźnich, to jest zachęcaj dusze, z którymi się stykasz do ufności w nieskończone miłosierdzie Moje. O, jak bardzo kocham dusze, które Mi zupełnie zaufały – wszystko im uczynię.” (Dz 294)

„(…) abyś dawała duszom poznać moje wielkie miłosierdzie, jakie mam dla nich, i zachęcała je do ufności w przepaść Mojego miłosierdzia” (Dz. 1567).

„Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do
Miłosierdzia Mojego.” (Dz 300)

„Powiedz, że Miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Wszystkie dzieła rąk Moich są ukoronowane miłosierdziem.” (Dz 301)

„Ujrzałam Jezusa jak zwykle, Który mi rzekł te słowa: oprzyj głowę swoją o ramię Moje i odpocznij i zaczerpnij siły. Ja jestem zawsze z tobą. Powiedz przyjacielowi serca Mojego, powiedz, że tak słabych stworzeń używam na przeprowadzenie dziel Swoich. – Później duch mój został umocniony dziwną mocą. – Powiedz, że dałem mu poznać słabość twoją w spowiedzi, czym jesteś sama z siebie.” (Dz 498)

„(…) Nie znajdzie żadna dusza usprawiedliwienia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do miłosierdzia Mojego i dlatego pierwsza niedziela po Wielkanocy, ma być świętem Miłosierdzia, a kapłani mają w dniu tym mówić duszom o tym wielkim i niezgłębionym miłosierdziu Moim. Czynię cię szafarką miłosierdzia Swego. Powiedz spowiednikowi, aby obraz ten był w kościele wystawiony, a nie za klauzurą w klasztorze tym. Przez  obraz ten, udzielać będę wiele łask dla dusz, a przeto niech ma przystęp wszelka dusza do niego. (Dz 570)

„W pewnej chwili usłyszałam te słowa: córko Moja, mów światu całemu o niepojętym miłosierdziu Moim. Pragnę, aby święto miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosier­dzia Mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar, w dniu tym, otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie Moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia Mego. Każda dusza w stosunku do Mnie, rozważać będzie przez wieczność całą miłość i miłosierdzie Moje. Święto miłosierdzia wyszło z wnętrzności Moich, pragnę, aby, uroczyście obchodzone było w pierwszą niedzielę po Wielkanocy. Nie zazna ludzkość spokoju, dopokąd nie zwróci się do Źródła Miłosierdzia Mojego.” (Dz 699)

Mów światu o Moim miłosierdziu, o Mojej miłości. Palą Mnie płomienie miłosierdzia, pragnę je wylewać na dusze ludzkie. O jaki Mi ból sprawiają, kiedy ich przyjąć nie chcą. Córko Moja, czyń co jest w twej mocy w sprawie rozszerzenia czci miłosierdzia Mojego, Ja dopełnię czego ci nie dostawa. Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego Serca Mojego, a Ja ich napełnię pokojem.

Powiedz, córko Moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym. Kiedy dusza zbliża się do Mnie z ufnością napełniam ją takim ogromem łaski, że sama w sobie tej łaski pomieścić nie może, ale promieniuje na inne dusze.
Dusze, które szerzą cześć miłosierdzia Mojego, osłaniam przez całe życie, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem. W tej ostatniej godzinie nic dusza nie ma na swą obronę, prócz miłosierdzia Mojego, szczęśliwa dusza, która przez życie zanurzała się w zdroju Miłosierdzia, bo nie dosięgnie jej sprawiedliwość.” (Dz 1074-1075-1076)

„(…) Jezus rzekł mi z łaskawością: córko – oddaj Mi nędzę twoją, bo
ona jest wyłączną twoją własnością. W tej chwili promień światła oświecił mą duszę i poznałam całą otchłań swej nędzy, w tym samy momencie przytuliłam się do Najświętszego Serca Jezusa z tak wielką ufnością, że choćbym miała na sumieniu grzechy wszystkich potępionych, nie zwątpiłabym o Bożym miłosierdziu, ale z sercem na proch skruszonym, rzuciłabym się w przepaść miłosierdzia Twego. Wierzę, o Jezu, że nie odrzuciłbyś mnie od Siebie, ale rozgrzeszył ręką zastępcy Swego. (Dz 1318)

„+ Czemuś smutny dziś Jezu? Powiedz mi, kto jest przyczyną Twego smutku? – I odpowiedział mi Jezus: dusze, wybrane, które nie mają ducha Mojego, które żyją literą, tę literę przeniosły nad ducha Mojego, nad ducha miłości.” (Dz 1478)

„Powiedział mi Pan: córko Moja, nie ustawaj w głoszeniu miłosierdzia Mojego, ochłodzisz przez to Serce Moje, które pała płomieniem litości dla grzeszników. Powiedz moim kapłanom, że zatwardziali grzesznicy kruszyć się będą pod ich słowami, kiedy będą mówić o niezgłębionym miłosierdziu Moim, o litości, jaką mam dla nich w Sercu Swoim. Kapłanom, którzy głosić będą i wysławiać miłosierdzie Moje, dam im moc przedziwną i namaszczę ich słowa i poruszę serca, do których przemawiać będą.” (Dz 1521)

Córko Moja. zachęcaj dusze do odmawiania tej koronki, którą ci podałem. Przez odmawianie tej koronki podoba Mi się dać wszystko o co mnie prosić będą. Zatwardziali grzesznicy, gdy ją odmawiać będą, napełnię dusze ich spokojem, a godzina śmierci ich będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych; gdy dusza ujrzy i pozna ciężkość swych grzechów, gdy się odsłoni przed jej oczyma duszy cała przepaść nędzy w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza, ale z ufnością niech się rzuci w ramiona Mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki. Dusze te mają pierwszeństwo do Mojego litościwego Serca, one mają pierwszeństwo do Mojego miłosierdzia.
Powiedz, że żadna dusza, która wzywała miłosierdzia Mojego nie zawiodła się, ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci Mojej. Napisz, gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny. ” (Dz 1541)

Powiedz duszom, aby nie stawiały tamy Mojemu miłosierdziu we własnym sercu, które tak bardzo pragnie w nich działać. Pracuje Moje miłosierdzie we wszystkich sercach, które Mu otwierają swoje drzwi, jak grzesznik tak i sprawiedliwy potrzebuje Mojego miłosierdzia. Nawrócenie i wytrwanie jest łaską Mojego miłosierdzia.” (Dz 1577)

„Dziś powiedział mi Pan: – Córko, kiedy przystępujesz do spowiedzi św., do tego źródła miłosierdzia Mojego, zawsze spływa na twoją duszę Moja Krew i Woda, która wyszła z Serca Mojego i uszlachetnia twą duszę. Za każdym razem, jak się zbliżasz do spowiedzi św. zanurzaj się cała w Moim miłosierdziu z wielką ufnością, abym mógł zlać na duszę twoją hojność Swej łaski. Kiedy się zbliżasz do spowiedzi, wiedz o tym, że Ja sam w  konfesjonale czekam na ciebie, zasłaniam się tylko kapłanem, lecz sam działam w duszy. Tu nędza duszy spotyka się z Bogiem miłosierdzia. Powiedz duszom, że z tego źródła miłosierdzia dusze czerpią łaski jedynie naczyniem ufności. Jeżeli ufność ich będzie wielka, hojności Mojej nie ma granic. Strumienie Mej łaski zalewają dusze pokorne. Pyszni zawsze są w ubóstwie i nędzy, gdyż łaska Moja odwraca się od nich do dusz pokornych.” (Dz 1602)

Napisz: – Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem Swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się Serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili Serce Moje, a cieszę się z ich powrotu.
Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym Sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje.
Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję [się] w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im czego pragną. (Dz 1728)

Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.” (Ap 3, 20)

Jeśli chcesz zaufać Jezusowi, jeśli chcesz, żeby On stał się Twoim miłosiernym Zbawicielem, to powiedz teraz z głębokości swojej duszy: Jezu ufam Tobie! Przyjdź Panie Jezu! Przyjdź! Oto otwieram Tobie na oścież drzwi mojego serca! Wejdź i uczyń we mnie mieszkanie dla Siebie i dla Ojca. Boże mój! Żałuję za wszystkie moje grzechy, przepraszam Ciebie za całe zło, którego się w moim życiu dopuściłem. Błagam o przebaczenie i Twoje miłosierdzie. Błagam o łaskę odpuszczenia wszystkich grzechów! Błagam o miłosierdzie, bo wiem, że jestem grzesznikiem… Wierzę jednak, że Ty umarłeś za wszystkie moje grzechy na krzyżu! Wierzę, że dzięki Twojej ofierze mój dług jest spłacony, a ja jestem usprawiedliwiony przez Twoją Łaskę! Wierzę, że zostałeś złożony w grobie i trzeciego dnia zmartwychwstałeś w chwale! Wierzę, że to wszystko zrobiłeś dla mnie, z miłości do mnie. Wierzę, że wstąpiłeś do Boga Ojca i otworzyłeś mi bramę Nieba, abym i ja otrzymał miejsce w Niebie przy Ojcu i dar Życia wiecznego! Bądź za to uwielbiony! Wierzę, że masz dla mnie jeszcze jeden dar, obiecany przez Ojca: dar Ducha Świętego, którego zsyłasz na wierzących w Ciebie! Ja wierzę w Ciebie Jezu! Proszę Cię Ojcze, w Imię Twojego Syna Jezusa Chrystusa, ZEŚLIJ NA MNIE TERAZ DUCHA ŚWIĘTEGO, aby Twoje Królestwo zstąpiło we mnie, w moją duszę, w mój umysł i w moje ciało, abym został przeniesiony z królestwa ciemności do Twojego Królestwa Światłości, abym zaczął żyć w prawdzie, abym został napełniony pokojem, miłością, sprawiedliwością, wiarą, nadzieją i radością! Ześlij na mnie Ducha Świętego, abym został uzdrowiony ze wszystkich moich słabości i chorób ciała! Przyjdź Duchu Święty w Imię Jezusa Chrystusa z Nazaretu! Wierzę Jezu w moc Twojej Krwi, którą przelałeś za mnie na Krzyżu! Przyjmuję od Ciebie darmową łaskę przebaczenia i zbawienia! Dziękuję Ci za tę niepojętą łaskę, płynącą z głębin miłosierdzia Twego! Bądź ze mną od tej chwili po wieczność całą, prowadź mnie Swoimi drogami, daj mi nowe serce i Twojego Ducha, abym był zdolny do życia zgodnego z Twoją wolą! Przemień mnie na Swoje podobieństwo, abym kochał Boga i ludzi. Amen!
Jezus jest moim Panem! Jezus moim Zbawicielem! Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu!

Nowa Ewangelizacja w 100-rocznicę urodzin Karola Wojtyły – Jana Pawła II

Duchowość Karola Wojtyły oparta na zjednoczeniu z Chrystusem, przez Eucharystię, całkowite oddanie Maryi, przez życie wypełnione modlitwą, ze szczególną czcią dla Bożego Miłosierdzia, poprowadziła go do kapłaństwa i wyjścia z Ewangelią na cały świat. Już jako papież Jan Paweł II, pierwszy dawał tego przykład i zachęcał Kościół, aby na nowo podjął ewangelizację w świecie. Swoją postawą otwartości, serdeczności, wyrozumiałości dotarł z Dobrą Nowiną o Zbawieniu w Jezusie do wielu ludzi na całym świecie i starał się budować mosty pomiędzy podzielonymi chrześcijanami. Jeszcze jako kardynał przypominał, że kapłani powinni szczerze uznawać i wspierać udział świeckich w posłannictwie Kościoła. Polecał kapłanom, aby: «Badając, czy duchy pochodzą od Boga, niech ze zmysłem wiary odkrywają różnorakie charyzmaty świeckich, tak małe, jak i wielkie, niech je z radością uznają, niech je gorliwie pielęgnują».” Zachęcał wszystkich ochrzczonych w Chrystusie, aby z odwagą wychodzili do świata.

Jak wiemy, Papież odbył liczne pielgrzymki i to właśnie on, Jan Paweł II, po raz pierwszy używa sformułowania „Nowa Ewangelizacja” w 1979r. na pielgrzymce w Polsce, w Nowej Hucie. Hasło to, dzisiaj znane w całym Kościele Katolickim, zrodziło się z walki o Krzyż, jaką toczyli katoliccy robotnicy z komunistycznym rządem w Polsce. Papież m.in. powiedział wtedy:
„Nauczył się człowiek swoją godność mierzyć miarą tej ofiary, jaką dla jego zbawienia złożył Bóg ze swojego Syna: tak Bóg umiłował świat, że Syna swojego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny (por. J 3, 16).”
„Otrzymaliśmy znak, że rozpoczęła się Nowa Ewangelizacja. Jak gdyby druga, a przecież ta sama co pierwsza. Krzyż trwa choć zmienia się świat. Dziękujemy dzisiaj przy krzyżu mogilskim a zarazem przy krzyżu nowohuckim za ten nowy początek ewangelizacji, który tutaj się dokonał. I prosimy, wszyscy, ażeby był tak samo owocny, owszem, jeszcze bardziej owocny, jak pierwszy.”

Pierwsza ewangelizacja, do której zostali posłani apostołowie i uczniowie, naoczni świadkowie życia Jezusa, miała swoje źródło we wierze w osobę Jezusa Chrystusa, jako Mesjasza, Pana i Zbawiciela, Boga który z głębokości swojej miłości i miłosierdzia względem człowieka, stał się człowiekiem, który cierpiał i umarł za nasze grzechy oraz zmartwychwstał i jest uwielbiony dla naszego usprawiedliwienia. Następnie zesłał na swoich uczniów Ducha Świętego w osobistym i dogłębnym doświadczeniu Bożej obecności pełnej miłości i mocy, a przeszywającej umysł, serce i duszę, doświadczeniu które przemienia i uzdalnia słabego i przerażonego człowieka do stania się mężnym apostołem, dającym świadectwo wiary w Jezusa nawet za cenę własnego życia. To wszystko jest z kolei nieodłącznie związane z Krzyżem, na którym Jezus, oddając za nas z własnej woli życie – umarł…

Nowa ewangelizacja, tak jak pierwsza, jest nieodłącznie związana z tym samym i napotyka na te same przeszkody.

Nie ma Nowej Ewangelizacji bez nowych ewangelizatorów, tych którzy sami zostali zewangelizowani.

Kochani, czy my jako wspólnota parafialna jesteśmy w stanie wyłonić z pośród siebie kilkunastu lub chociaż kilku ewangelizatorów, którzy pójdą zanieść swoje świadectwo Jezusa, Dobrą Nowinę
o miłosiernym Bogu, tym, którzy są naszymi sąsiadami i braćmi z parafii, a pogubili się w życiu i odeszli od Jezusa albo w ogóle jeszcze o Jezusie nie słyszeli?

Konkretnym owocem nauczania św. Jana Pawła II i konkretną odpowiedzią na wezwanie do każdej i każdego z nas byłoby zakładanie w parafiach wspólnot z charyzmatem ewangelizacyjnym, formacja w tym kierunku i wyjście do ewangelizacji.

Czyż nie tego chciał Papież, który mówił do młodych w Lednicy w 2001r.:
Wypłyń na głębię. Zawierz Chrystusowi. Pokonaj słabość i zniechęcenie i na nowo wypłyń na głębię. Odkryj głębię własnego ducha, wnikaj w głębię świata. Przyjmij Słowo Chrystusa, zaufaj Mu i podejmij swą życiowa misję. Ludzie nowego wieku oczekują twojego świadectwa. Nie lękaj się, wypłyń na głębię, jest przy Tobie Chrystus!”

Jeśli pojawiło się w Tobie właśnie pragnienie wyjścia do ewangelizacji, to daj o tym znać któremuś ze swoich księży, bo jak wcześniej zostało powiedziane: nie ma Nowej Ewangelizacji bez nowych ewangelizatorów, tych którzy sami zostali zewangelizowani.

Dobrze, a teraz zadajmy sobie pytanie: czy ja jestem zewangelizowany i czy mógłbym podjąć taką misję? Albo czy chciałbym zacząć się do niej formować?

Być zewangelizowanym nie oznacza słyszeć o Jezusie czy mieć z Nim jakiś kontakt, to nie tylko słuchać Słowa Bożego lub chodzić na lekcję religii albo do Kościoła – nawet codziennie, tak jak większość z nas tu zebranych. To wcale automatycznie nie oznacza, że człowiek został zdobyty, uwiedziony przez nieskończoną miłość Boża, z całego serca i duszy ją odwzajemnia i wypełnia wszystkie przykazania, jakie ta miłość stawia. Osoba zewangelizowana doświadczyła takiego spotkania ze zmartwychwstałym Jezusem Chrystusem, Jego Słowem i Duchem, że całe jej życie zostało przeniknięte tym Słowem i Duchem do głębi, ciągle na nowo jest przemieniane i odnawiane do tego stopnia, że osoba ta może w prawdzie powiedzieć: moje dawne ja umarło, już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus! Wszystko się zmieniło. Teraz w tym starym ciele mieszka nowy, wewnętrzny człowiek, bo narodziłem się na nowo z Boga i chcę żyć dla Niego i z Nim, być świadkiem dzieł Jego miłosierdzia i wydać Mu przez to dobry owoc, bo przecież taka jest Jego wola! Człowiek zewangelizowany uświadomił sobie, jak bezgranicznie Bóg go umiłował i jak wielkie jest zło popełnionego przez niego grzechu, uświadomił sobie własną grzeszność i nędzę, którą ma sam z siebie, a przez to wie, że potrzebuje miłosiernego Zbawiciela, który ma moc odpuszczać grzechy, przemieniać ku dobremu, ku miłosiernej doskonałości na swoje własne podobieństwo i z uniżeniem oddaje temu Zbawicielowi całe swoje życie. Zbawicielowi, o którym wie na pewno, że jest miłosierny, dobry, że go nie odrzuci, bo go bezwarunkowo kocha, bo oddał za niego życie. Takiemu Zbawicielowi można zaufać i iść za Nim przez życie. Osoba zewangelizowana nie ma najmniejszej wątpliwości, że taki Zbawiciel jest tylko jeden na świecie i nie było innego w całej historii tego świata, a ma na imię Jezus Chrystus!

Tylko taka osoba może wydać dobry i trwały owoc dla rozszerzania Królestwa Bożego. Najpierw w postaci prowadzenia życia zgodnego ze Słowem Bożym, a przez to innego od życia przeciętnego człowieka ze świata, później może wydać owoc w postaci dzielenia się werbalnie z innymi ludźmi swoim świadectwem Jezusa, czyli Dobrą Nowiną o miłosiernym Bogu, który Zbawia przez łaskę, za darmo, oczekując jedynie wiary, zaufania, odwzajemnienia tej bezgranicznej miłości, którą On już umiłował człowieka, kiedy ten był jeszcze pogrążony w grzechu, a przez głoszenie Dobrej Nowiny, czynić nowych uczniów.

Ten, kto nie czuje się bezgranicznie miłowany przez Boga, Ojca i Syna, i Ducha Świętego, jeszcze nie został zewangelizowany i nie powinien ewangelizować. Ten, kto prowadzi życie niespójne z Ewangelią, nie żyje tym, w co niby wierzy i głosi – jeszcze nie został zewangelizowany i nie powinien ewangelizować. Ewangelizator i Ewangelia, czyli osoba samego Jezusa, tworzą nierozłączną całość.

A więc raz jeszcze: czy ja jestem zewangelizowany?

Jeśli nie, to czy chcę, czy gorąco pragnę stać się zewangelizowany?

 

Pan Jezus przed swoim Wniebowstąpieniem, na którego pamiątkę również oczekujemy, nakazał swoim uczniom: „Idźcie więc i czyńcie uczniów ze wszystkich narodów, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata».” (por. Mt 28, 19-20).

Jest wielkie wezwanie do misji i jest pewna obietnica wsparcia ze strony Pana. Jeżeli jest wielkie wezwanie, to może być i wielkie zaniedbanie, jeśli pozostawimy je bez pozytywnej odpowiedzi. Tylko, żeby odpowiedzieć na to wezwanie w prawdzie, trzeba zadać sobie parę pytań. Przede wszystkim: czy ja naprawdę spotkałem Jezusa? Jeśli jeszcze nie, to czy w końcu chciałbym Go naprawdę spotkać? Czy jestem uczniem Jezusa? Czy rzeczywiście żyję Jezusem i Jego Słowem w każdej godzinie, każdego dnia? Czy rzeczywiście kocham Jezusa? Czy jestem gotów rzucić się na wiatr Bożej woli, która może przewrócić mi całe życie, również w wymiarze duchowym, czy wolę pozostać przy tym, co mam? Czy jestem gotów pośród swoich codziennych obowiązków nasłuchiwać Słowa Boga i pójść za Nim, kiedy je usłyszę? Czy jestem gotów do poświęcenia ważnych dla mnie relacji, spraw, tzw. „dobrego imienia”, a może i obecnej pracy, abym fizycznie mógł się poświęcić temu, do czego Bóg mnie aktualnie przeznacza i posyła?

Gotowy nie jestem, ale czy chociaż chciałbym, czy jest we mnie takie pragnienie?

Uwaga: czy chcesz odkryć swoje niepowtarzalne powołanie, swoją tożsamość w Chrystusie, swoje nowe imię, swój charyzmat, swój dar, swój rodzaj posługiwania lub działania, które zleca Ci Pan dla budowania Kościoła, dla dołączania do niego kolejnych uczniów i rozszerzania Królestwa Bożego, czyli Królestwa sprawiedliwości, pokoju i radości w Duchu Świętym? Dla każdego Pan ma przygotowane zadania i misję. Co odpowiesz dzisiaj Panu?

Czy odpowiesz jak Maryja – nastolatka Miriam z Nazaretu, którą Bóg uczynił Matką Syna Bożego, Mesjasza, Zbawiciela świata: „Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego”? Czy odpowiesz podobnie jak Karol Wojtyła, który dla Boga porzucił swoje marzenia o aktorstwie i został księdzem, a Bóg dał mu nowe imię: Jan Paweł II, czyniąc go papieżem i świętym? Czy chcesz, żeby w Twoim życiu Bóg dokonał zmiany? Czy wolisz jednak jeszcze zostać w obecnym położeniu, zamknąć się w swojej aktualnej duchowości, jakby już osiągnęła granice możliwości, i nic nie zmieniać?…

Jeśli nie chcesz teraz odpowiadać pozytywnie na to wszystko – nie módl się, bo to musi być szczere pragnienie serca. Na dzisiaj dziękujemy Tobie za Twój czas, za Twoją obecność i uwagę aż dotąd. Idź w pokoju do domu, módl się i trwaj w Jezusie, aż przyjdzie Twój czas na prawdziwą zmianę.

Jeśli chcesz odpowiedzieć pozytywnie na wezwanie Jezusa, tak jak na dzień dzisiejszy potrafisz, to po 1 pamiętaj, że prawdziwa odpowiedź wyraża się nie w słowach, a w czynach. Ten czyn zaczniemy od modlitwy i na koniec naszego spotkania chcemy modlić się za wstawiennictwem Maryi, Matki Chrystusa, którą papież tak pokochał, za wstawiennictwem św. Faustyny i oczywiście św. Jana Pawła II.

Teraz klęknij, zamknij oczy, otwórz na oścież drzwi swojego serca Chrystusowi i módl się, powtarzając za mną w duchu:

Boże nasz! Ukochany Ojcze i Zbawicielu, i Pocieszycielu, Wszechwładny Stwórco nieba i ziemi, i morza, i wszystkiego, co w nich istnieje. Zmiłuj się jeszcze raz nad swoim ludem, który tak umiłowałeś, że posłałeś na świat swojego Jednorodzonego Syna, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Życie wieczne w poznaniu Ciebie, życie w przyjaźni, miłości i jedności z Tobą, bo każdy kto wierzy w Jezusa i wyznaje Jemu swoje grzechy, żałując za nie, dostąpi łaski ich odpuszczenia
i przebaczenia mocą Jego Krwi przelanej za niego na Krzyżu i ma otwartą drogę powrotu do Ojca Niebieskiego i życia wiecznego! Boże, prosimy: daj każdemu człowiekowi łaskę, aby poznał dzieła Twojego Miłosierdzia, które są bezinteresowne i dane za darmo z Twojej serdecznej dobroci, i daj każdemu łaskę, aby odpowiedział na nie z wiarą, miłością i zaufaniem i żeby w końcu doświadczył prawdziwej wolności, radości i pokoju w swoim życiu, żeby doświadczył miłosiernej obecności Boga, Boga, który go kocha i szuka, Boga, który przebacza, Boga, który daje życie wieczne i Zbawia: Jezusa Chrystusa!

Boże, Tyś powiedział ustami proroka (Jl 3, 1-2, 5): „I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało,
a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia. Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mego w owych dniach. (…) Każdy jednak, który wezwie imienia Pańskiego, będzie zbawiony, bo na górze Syjon <i w Jeruzalem> będzie wybawienie, jak przepowiedział Pan, i wśród ocalałych będą ci, których wezwał Pan.”

My wierzymy, że w Jezusie Chrystusie spełniłeś swoje Obietnice i wezwałeś nas Ojcze, aby nas odkupić z naszych grzechów i ocalić od wiecznej śmierci. Wierzymy, że nasze ocalenie jest w Jezusie Chrystusie, który przynosi nam zbawienie za darmo, z łaski, z głębin Bożego Miłosierdzia, bo On właśnie jest Miłością i Miłosierdziem samym! Wierzymy, że w żadnym innym imieniu nie ma zbawienia. Jezu, Ty jesteś moją drogą, prawdą i życiem, i ufam Tobie!

Przepraszam Cię Boże za wszystkie moje grzechy, za całe zło, którego się dopuściłem, a przez które Ty, Jezu, musiałeś cierpieć i umrzeć, aby mnie od niego uwolnić, aby przywrócić mi zerwaną przez ten grzech relację przyjaźni i miłości z Ojcem i obdarzyć życiem wiecznym. Oddaję ci wszystkie moje grzechy i to wszystko co we mnie jest złe, a Ty mnie przemień i napełnij usprawiedliwieniem. Oto dzisiaj ponownie wyznaję Ciebie Jezu, jako mojego Pana i Zbawiciela i chcę Ci oddać resztę mojego życia! Weź je i uzdolnij mnie do pełnienia Twojej woli!

Jezu, zabierz ze mnie strach i słabość i daj teraz odczuć, że jesteś przy mnie!

Ojcze! Spójrz łaskawie na nas tu zebranych i na Twój Kościół na całym świecie, i daj każdemu
z nas na nowo doświadczyć wielkości Twojego Miłosierdzia, obdarz nas pragnieniem i łaską spotkania z żywym Jezusem, pociągaj nas ciągle do Niego, przemień nas wedle Twojej woli, daj nam rozumieć święte pisma – Twoje Słowo i rozpal Nim nasze serca, wylej na nas Ducha Świętego i namaść nas Jego mocą, i poślij nas, poślij abyśmy głosili Słowo Twoje w świecie z odwagą i miłością, kiedy Ty wyciągać będziesz swą rękę, aby przemieniać ludzkie serca, napełniać je wiarą, aby uzdrawiać, wyrzucać złe duchy i dokonywać potrzebnych znaków i cudów przez imię Twego Syna, a naszego Pana, Jezusa Chrystusa.

Wołamy do Ciebie Ojcze przez Twego Syna, Jezusa, z całej głębi naszych serc, wołamy w oczekiwaniu na Święto Zesłania Twojego Ducha razem z Maryją, św. Faustyną i św. Janem Pawłem II, wołamy wszyscy:

Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi! Tej ziemi, ziemi, którą jestem ja sam, moja rodzina, moja parafia, Twój Boże Kościół, to miasto, Polska, Europa i świat cały.

Prosimy, niech zstąpi na nas Duch Twój i uzdolni do wypłynięcia na głębię! Amen.

Chrystus Zmartwychwstał!

Uwaga, uwaga! Mam dla Ciebie ważną wiadomość dzisiaj!

Pomimo epidemii, pomimo niewoli we własnym domu i pomimo masy innych problemów, które Cię przytłaczają, posłuchaj:
Jezus Chrystus zmartwychwstał!

Tak mówi Jezus:
„«Przestań się lękać!
Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący.
Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków
i mam klucze śmierci i Otchłani.” (por. Ap 1, 18)

„«Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. (por. J 11, 25)

Dalej mówi Pan:
„«Gdy nadejdzie czas mej łaski, wysłucham cię,
w dniu zbawienia przyjdę ci z pomocą.
<A ukształtowałem cię i ustanowiłem przymierzem dla ludu>,
aby odnowić kraj,
aby rozdzielić spustoszone dziedzictwa,
aby rzec więźniom: „Wyjdźcie na wolność!”
[marniejącym] w ciemnościach: „Ukażcie się!”
Oni będą się paśli przy wszystkich drogach,
na każdym bezdrzewnym wzgórzu będzie ich pastwisko.”

Jeśli czujesz się, jak więzień własnego domu, marniejesz w nim i popadasz w depresję, jeśli czujesz się samotny, opuszczony, jeśli masz różne inne problemy natury materialno-ekonomicznej, to posłuchaj Jezusa, który mówi: Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie»” (por. Mt 11, 28-30)

Bracie! Siostro! Czy kiedykolwiek, tak naprawdę, próbowałeś w swoim życiu Jezusa? Czy próbowałeś szukać go całym sercem w Jego Słowie, w Jego Kościele, w Sakramentach – widzialnych znakach niewidzialnej łaski, których Jezus przez Kościół udziela? Czy próbowałeś wejścia w głęboką relację z Nim? Jeśli tak, to czy wystarczająco długo? Jeśli nie, to ciesz się, że jeszcze żyjesz, masz taką możliwość i na serio spróbuj Jezusa! Wykorzystaj ten czas dla własnego dobra, dla dobra swojej duszy i zawołaj dzisiaj do Jezusa tak, jak jeszcze nigdy nie wołałeś! Z całych sił zawołaj: Przyjdź Panie Jezu! Przyjdź i pokaż mi prawdę, pokaż mi prawdziwe życie! Objaw mi Boga! Daj jakiś znak! Pokaż mi drogę do prawdziwego życia! Uwolnij mnie i wszystkich innych ludzi!
Po prostu pomódl się prosto z serca.

Pan mówi: „Ja wszystkich, których kocham, karcę i ćwiczę. Bądź więc gorliwy i nawróć się! Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. (por. Ap 3, 19-20)

Jezus mimo drzwi zamkniętych w Twoim domu, chce wejść do Ciebie, do Twojego wnętrza: umysłu, serca, duszy. Czy otworzysz Mu drzwi do siebie samego i do swojego życia?Jezus chce wejść do Ciebie, aby przemienić swoją obecnością, pełną bezwarunkowej miłości, Twoje często smutne i bezsensowne życie! Tak właśnie, życia ludzkie smutne przez epidemię i inne zmartwienia, bezsensowne w swojej szarości i przemijalności, Jezus chce przemienić w życia pełne radości niezależnie od sytuacji na zewnątrz naszych domów. Jezus chce przemieniać ten czas fizycznego zniewolenia w duchową wolność! Chce przemieniać ten czas fizycznej stagnacji, w największą podróż życia, wgłąb siebie w poszukiwaniu Boga, bez konieczności ruszania się z domu! Odwróć swoją uwagę od kolejnych informacji o koronawirusie, nie wynoś go na 1 miejsce w swoim życiu, na którym powinien być Bóg! Módl się, daj sobie czas na rachunek sumienia z całego życia, wyznawaj przed Bogiem swoje grzechy, żałuj za nie, pojednaj się z rodziną i ze znajomymi, a kiedy będzie możliwość idź do spowiedzi i utwierdź w sobie to Boże przebaczenie mocą sakramentu, przeczytaj w końcu od początku do końca Pismo Święte, posłuchaj muzyki uwielbienia Boga, zacznij uczestniczyć codziennie we Mszy świętej, póki co przez internet, i niech to wszystko wzbudzi w Tobie głód Boga!

Jeszcze trochę musimy zostać w domu, jeszcze trochę musimy poizolować się od siebie nawzajem, i jeszcze trochę musimy ponosić te maseczki i rękawiczki, i owszem róbmy to, ale niech to nie przysłoni nam Boga i potrzebujących ludzi, niech to nie zniszczy naszych relacji, ale niech przyczyni się do jeszcze większego umiłowania Boga, wolności, międzyludzkiego braterstwa i jedności!

Zamiast koronawirusa, ukoronuj Jezusa!

Niech ten czas nie będzie zmarnowany, zacznijmy w końcu naprawdę się modlić, powróćmy do Boga, zacznijmy w końcu naprawdę tęsknić za Bogiem, Stwórcą i Ojcem, za relacją miłości do Niego i za wspólnotą ludzi wierzących Bogu, za Kościołem, który codziennie karmił każdego głodnego Ciałem i Krwią Syna Bożego, Jezusa Chrystusa! Ten czas można przemienić przez wejście w Bożą obecność, przez modlitwę, przez budowanie relacji z Bogiem Ojcem przez Jego Syna, Jezusa Chrystusa, w Duchu Świętym, Duchu Prawdy i Miłości! Dzisiaj nie smućmy się, ale radujmy się, bo Jezus, który cierpiał i umarł za nasze grzechy na krzyżu, zmartwychwstał i przynosi nam wszystkim pokój i nadzieję na nowe życie, życie w nowej, niepojętej jakości!

Pokój wam! – mówi Jezus – „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się lęka!” (por. J 14, 27), bo ten pokój jest od Jezusa Chrystusa, który był umarły, a teraz jest żyjący na wieki wieków i ma dla nas ciągle Serce pełne miłosierdzia! To Serce Jezusa, które zostało przebite naszym złem, kocha nas bezwarunkowo, jak ojciec kocha swojego jedynego syna. Serce, które pragnie odpuszczać nam grzechy, przemieniać zło w dobro i obsypywać nas wszelkimi łaskami, aby nas odkupić i zbawić na Życie wieczne! Żeby jednak zaczerpnąć z tego źródła miłosierdzia, potrzebna jest ufność do Boga, ufność w Boże miłosierdzie! Zaufanie to podstawa w każdej relacji, podobnie jest z Bogiem. Dlatego często się módl bardzo prosto: Jezu ufam Tobie!

Tak, Jezus chce nas doprowadzić do Ojca, do Życia wiecznego! Życia w Królestwie, w którym nie ma już chorób, ani głodu, ani zimna, ani wojen, ani żadnego cierpienia i śmierci, ale jest życie w pełni radości i wszelkiej obfitości dobra przez relację miłości i jedności z Bogiem w Trójcy i ze wszystkimi braćmi i siostrami, którzy pełnią wolę Boga. Miej wiarę w Jezusa Chrystusa i zaufaj Jemu, a zostanie Ci dane takie Życie! Miej wiarę w Boże miłosierdzie, módl się codziennie w godzinę śmierci Jezusa, czyli o godz. 15.00, koronką do Miłosierdzia Bożego i rozważaj Jego mękę, śmierć i zmartwychwstanie, jakby były podjęte przez Jezusa specjalnie dla Ciebie! Miej pewność, że miłosierdzie Boga jest większe niż Twoje i moje grzechy, większe niż wszystkie nasze grzechy razem wzięte. Połóż w Nim swoją wiarę i zaufanie, a osiągniesz Życie wieczne!

Zabrzmijcie weselem, niebiosa! Raduj się, ziemio!
Góry, wybuchnijcie radosnym okrzykiem!
Albowiem Pan pocieszył swój lud,
zlitował się nad jego biednymi.
Mówił Syjon: [mówią ludzie na świecie] „Pan mnie opuścił, Pan o mnie zapomniał”.
Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach,
twe mury są ustawicznie przede Mną.” (por. Iz 49, 13-16)

„«Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.
Wierzysz w to?»”

(por. J 11, 25-26)

 

Miłosierdzie Boże i epidemia cz. 2 – z Dzienniczka s. Faustyny

Dz 206
„Na drugi dzień po Komunii św. usłyszałam głos: – córko Moja – patrz w przepaść miłosierdzia Mojego i oddaj temu miłosierdziu Mojemu cześć i  chwałę, a uczyń to w ten sposób – zbierz wszystkich grzeszników z całego świata i zanurz ich w przepaść miłosierdzia Mojego. Pragnę się udzielać duszom, dusz pragnę – córko Moja. W święto Moje – w święto Miłosierdzia, będziesz przebiegać świat cały i sprowadzać będziesz dusze zemdlone do źródła miłosierdzia Mojego. Ja je uleczę i wzmocnię.”

 

Dz. 1074 – 1075 – 1076
Kiedy poszłam na adorację, usłyszałam te słowa: córko Moja umiłowana, zapisz te słowa, że odpoczęło Serce Moje dziś w klasztorze tym. Mów światu o Moim miłosierdziu, o Mojej miłości.  Palą Mnie płomienie miłosierdzia, pragnę je wylewać na dusze ludzkie.
O jaki Mi ból sprawiają, kiedy ich przyjąć nie chcą.

Córko Moja, czyń co jest w twej mocy w sprawie rozszerzenia czci miłosierdzia Mojego, Ja dopełnię czego ci nie dostawa.
Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego Serca Mojego, a Ja ich napełnię pokojem.
Powiedz, córko Moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym.
Kiedy dusza zbliża się do Mnie z ufnością napełniam ją takim ogromem łaski, że sama w sobie tej łaski pomieścić nie może, ale promieniuje na inne dusze.

Dusze, które szerzą cześć miłosierdzia Mojego osłaniam je przez całe, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem. W tej ostatniej godzinie nic dusza nie ma na swą obronę, prócz miłosierdzia Mojego, szczęśliwa dusza, która przez życie zanurzała się w zdroju Miłosierdzia, bo nie dosięgnie jej sprawiedliwość
Napisz – wszystko co istnieje, jest zawarte we wnętrznościach Mojego
miłosierdzia głębiej, niż niemowlę w łonie matki. Jak boleśnie rani Mnie niedowierzanie Mojej dobroci. Najboleśniej ranią Mnie grzechy nieufności.”

Dz. 402
„Kiedy się żegnałam z rodzicami i poprosiłam ich o błogosławieństwo, uczulam moc laski Bożej, która spłynęła na moja duszę. Ojciec, matka i matka chrzestna wśród łez błogosławili mi i życzyli jak największej wierności lasce Bożej i prosili, żebym nigdy nie zapomniała, jak wiele mi Bóg łask udzielił, powołując mnie do życia zakonnego. Prosili o modlitwę. Pomimo, że wszyscy płakali, ja ani jednej łezki nie uroniłam, starałam się być mężną i pocieszałam ich wszystkich, jak mogłam, przypominając im niebo, ze tam już nie będzie rozłąki. Stasio odprowadził mnie do auta, mówiłam mu, jak bardzo Bóg kocha dusze czyste, upewniłam go, że Bóg jest z niego zadowolony. Kiedy mu mówiłam o dobroci Bożej, i jak o nas myśli, rozpłakał się jak małe dziecko i nie dziwiłam się jemu, bo jest to duszyczka czysta, więc łatwo poznaje Boga.”

Dz. 1142
„4.VI. Dziś uroczystość Najświętszego Serca Jezusa . W czasie Mszy św. miałam poznanie Serca Jezusa, jakim ogniem miłości płonie ku nam, jest morzem miłosierdzia; wtem usłyszałam głos: apostołko Mojego miłosierdzia, głoś światu całemu o tym niezgłębionym miłosierdziu Moim, nie zniechęcaj się trudnościami, jakie napotykasz w głoszeniu
Mojego miłosierdzia. Te trudności które cię tak boleśnie i dotykają są potrzebne dla twego uświęcenia i dla wykazania, że dzieło to Moim jest. Córko Moja bądź pilna w zapisywaniu każdego zdania, które do ciebie mówię o Moim miłosierdziu, bo to jest dla wielkiej liczby dusz, które korzystać z tego będą.

Dz. 1146
[Niech pokładają] nadzieję w miłosierdziu Moim najwięksi grzesznicy. Oni mają prawo przed innymi do ufności w przepaść miłosierdzia Mojego.
Córko Moja, pisz o Moim miłosierdziu dla dusz znękanych. Rozkosz mi sprawiają dusze, które się odwołują do Mojego miłosierdzia. Takim duszom udzielam, łask ponad ich życzenia. Nie mogę karać, choćby ktoś był największym grzesznikiem, jeżeli on się odwołuje do Mej litości, ale usprawiedliwiam go
w niezgłębionym i niezbadanym miłosierdziu Swoim. Napisz: nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia Mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości Mojej…”

Dz. 1728 Sprawiedliwość albo miłosierdzie
„Napisz: – Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem Swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się Serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili Serce Moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym Sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję [się] w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im czego pragną.

Dz. 1155 Wola Pana
„Dał mi Pan poznać w trzech jakby odcieniach Swą wolę, lecz to jedno jest.
Pierwsze jest, gdzie dusze odosobnione od świata palić się będą w ofierze przed tronem Bożym i upraszać miłosierdzie dla świata całego… I wypraszać błogosławieństwo dla kapłanów j modlitwą swoją przygotowywać będą świat na ostateczne przyjście Jezusa.
Drugie: – jest modlitwa połączona z czynem miłosierdzia. Szczególnie bronić będą duszy dziecka przed złym. Modlitwa i czyn miłosierdzia zawiera w sobie wszystko, co te dusze czynić mają, a do grona ich mogą być przy jęte nawet najbiedniejsze i w egoistycznym świecie będą się starały rozbudzić miłość, miłosierdzie Jezusa.
Trzecie: – jest modlitwa i uczynność miłosierdzia nieobowiązująca żadnym ślubem, lecz za ich wykonanie będą mieli udział we wszystkich zasługach i przywilejach całości. Do tego odcienia mogą należeć wszyscy ludzie na świecie żyjący. Członek tego odcienia powinien przynajmniej jeden uczynek dziennie spełnić miłosierdzia, przynajmniej, a może ich być wiele gdyż każdemu jest go łatwo spełnić, a nawet najbiedniejszemu, bo jest potrójne wykonanie miłosierdzia: słowo miłosierne – przez przebaczenie i pocieszanie; drugie, – gdzie nie możesz słowem to modlić się – i to jest miłosierdzie; trzecie uczynki miłosierdzia. A gdy przyjdzie dzień ostatni, z tego sądzeni będziemy i według tego otrzymamy wyrok wieczny.

Dz. 1160 O karze
„Kiedy raz zapytałam P. Jezusa, jak może znieść tyle występków i różnych zbrodni nie karze ich, odpowiedział mi Pan: – na ukaranie mam wieczność, a teraz przedłużam im czas miłosierdzia, ale biada im, jeżeli nie poznają czasu nawiedzenia Mego. Córko Moja, sekretarko Mojego miłosierdzia, nie tylko cię obowiązuje pisanie i głoszenie o Moim miłosierdziu, ale wypraszaj im łaskę, aby i oni uwielbili Moje miłosierdzie.

Dz. 1484 Rozmowa miłosiernego Boga z duszą grzeszną
Jezus: nie lękaj się duszo grzeszna swego Zbawiciela. Pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś, zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, Który Sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim.
– Dusza: Panie, słyszę głos Twój, który mnie wzywa, abym wróciła ze złej drogi, ale nie mam ani odwagi, ani siły.
– Jezus: Jam jest siłą twoją, Ja ci dam moc do walki.
– Dusza: Panie, poznaję świętość Twoją i lękam się Ciebie.
– Jezus: Czemuż się lękasz, dziecię Moje, Boga miłosierdzia? Świętość Moja nie przeszkadza Mi, abym ci był miłosierny. Patrz duszo, dla ciebie założyłem tron miłosierdzia na ziemi, a tym tronem jest Tabernakulum i z tego tronu miłosierdzia pragnę zstępować do serca twego. Patrz, nie
otoczyłem cię ani świtą, ani strażą, masz przystęp do Mnie w każdej chwili, o każdej dnia porze chcę z tobą mówić i pragnę ci udzielać łask.
– Dusza: Panie, lękam się, czy mi przebaczysz tak wielką liczbę grzechów, trwogą mnie napełnia moja nędza.
– Jezus: większe jest miłosierdzie Moje, aniżeli nędze twoje i świata całego. Kto zmierzył dobroć Moją? Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla, ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia, przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności. Uniżonego serca nigdy nie odrzucę, nędza twoja utonęła w przepaści Miłosierdzia Mojego. Czemuż byś miała przeprowadzać ze Mną l spór o nędzę twoją. Zrób mi przyjemność, że mi oddasz wszystkie swe biedy i całą nędzę, Ja cię napełnię skarbami łask.
– Dusza: Zwyciężyłeś, o Panie, kamienne serce moje dobrocią Swoją, oto z ufnością i pokorą zbliżam się do Trybunału Miłosierdzia Twego, rozgrzesz mnie Sam ręką zastępcy Swego. O Panie, czuję jak spłynęła łaska i pokój w moją biedną duszę. Czuję, że mnie na wskroś ogarnęło Miłosierdzie Twoje,
Panie. Więcej mi przebaczyłeś, aniżeli się ośmielałam spodziewać, albo pomyśleć byłam zdolna. Dobroć Twoja przewyższyła wszystkie moje pragnienia. A teraz zapraszam Cię do serca swego przejęta wdzięcznością za tyle łask. Błądziłam, jak dziecię marnotrawne po manowcach, a Tyś mi nie przestawał być Ojcem. Pomnażaj we mnie miłosierdzie Twoje, bo widzisz jak słabą jestem.
– Jezus: Dziecię, nie mów już o nędzy swojej, bo Ja już o niej nie pamiętam. Posłuchaj, dziecię Moje. Co ci pragnę powiedzieć, przytul się do Ran Moich i czerp ze Źródła Żywota wszystko, czegokolwiek serce twoje zapragnąć może. Pij pełny mi ustami ze Źródła Żywota, a nie ustaniesz w podróży. Patrz w blaski Miłosierdzia Mojego, a nie lękaj się nieprzyjaciół swego zbawienia. Wysławiaj Moje Miłosierdzie.

Dz. 1487 Rozmowa miłosiernego Boga z duszą cierpiącą
– Jezus: duszo, widzę cię tak bardzo cierpiącą, widzę, te nie masz siły nawet mówić ze Mną. Oto Ja Sam będę mówił do ciebie duszo. Chociażby cierpienia twoje były największe. to nie trać spokoju ducha, ani się poddawaj zniechęceniu. Jednak powiedz Mi, dziecię Moje, kto się odważył zranić twoje serce? Powiedz Mi o wszystkim, powiedz. Mi o wszystkim, bądź szczera w postępowaniu ze Mną, odsłoń Mi wszystkie rany swego serca, Ja je uleczę, a  cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego.
– Dusza: Panie, tak wielkie i rozmaite są moje cierpienia. a wobec ich długotrwałości ogarnia mnie już zniechęcenie.
– Jezus: dziecię Moje, zniechęcać się nie można, wiem, że Mi ufasz bez granic, wiem, że znasz Moją dobroć i miłosierdzie, więc może pomówimy w szczegółach o wszystkim co ci najwięcej na Sercu leży.
– Dusza: tak dużo mam różnych rzeczy, że nie wiem o czym wpierw mówić, jak to wszystko wypowiedzieć.
– Jezus: mów do Mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem. No, powiedz mi dziecię Moje, co cię wstrzymuje na drodze świętości?
– Dusza: brak zdrowia wstrzymuje mnie na drodze świętości, nie mogę spełniać obowiązków, ot, jestem takim popychadłem. Nie mogę się  umartwiać, pościć surowo, jak czynili święci, to znów nie dowierzają, że jestem chora i przyłącza się do fizycznego cierpienia moralne i wiele z tego wypływa upokorzeń. Widzisz Jezu, jak tu zostać świętą?
– Jezus: dziecię, prawda, to wszystko jest cierpieniem, ale innej drogi nie ma do nieba, prócz drogi krzyżowej. Ja Sam przeszedłem ją pierwszy. Wiedz o tym, że jest to najkrótsza i najpewniejsza droga.
– Dusza: Panie, znowu nowa przeszkoda i trudność na drodze świętości, dlatego, że jestem Ci wierna, prześladują mnie i wiele z tego powodu zadają mi cierpień.
– Jezus: wiedz o tym, że dlatego, że nie jesteś z tego świata, świat cię ma w nienawiści. Mnie on wpierw prześladował, to prześladowanie jest znakiem, że wiernie idziesz Moimi śladami.
– Dusza: Panie, znowu mnie zniechęca, że mnie nie rozumieją ani przełożeni. ani spowiednik w moich wewnętrznych cierpieniach. Ciemności zamroczyły umysł mój i jak tu postępować naprzód? Tak mnie jakoś to wszystko zniechęca i myślę, że to nie dla mnie wyżyny świętości.
– Jezus: Oto Moje dziecię, tym razem dużoś Mi powiedziała. Wiem o tym, że jest to wielkie cierpienie, być niezrozumianą i to jeszcze przez tych, których się kocha i przed którymi nasza szczerość jest wielka, ale niech ci wystarczy  to, że Ja cię rozumiem we wszystkich biedach i nędzach twoich. Cieszy Mnie twoja głęboka wiara, jaką masz mimo wszystko dla zastępców Moich, ale wiedz o tym, że ludzie duszy całkowicie nie zrozumieją. bo jest to nad ich możność, dlatego Ja Sam zostałem na ziemi, aby twe serce zbolałe pocieszyć i krzepić twą duszę, abyś nie ustała w drodze. Mówisz, że ciemności wielkie zasłaniają ci umysł, a więc czemuż nie przychodzisz w tych chwilach do Mnie, Który jestem Światłością i mogę w jednej chwili wlać w duszę twoją tyle światła i zrozumienia świętości, że w żadnych księgach nie wyczytasz tego, żaden spowiednik nie jest zdolny tak pouczyć i oświecić duszy. Wiedz jeszcze, że te ciemności, na które się żalisz wpierw przeszedłem dla ciebie w Ogrodzie Oliwnym. Dusza Moja była ścieśniona śmiertelnym smutkiem i tobie daję cząstkę tych cierpień, dla  Mojej szczególnej miłości ku tobie i dla wysokiego stopnia świętości, jaki ci  przeznaczam w niebie. Dusza cierpiąca jest najbliżej Mego Serca.
– Dusza: ale jeszcze jedno, Panie, co robić, jeśli jestem odepchnięta i odrzucona od ludzi, a szczególnie od tych, na których miałam prawo liczyć i to w chwilach największej potrzeby?
– Jezus: dziecię Moje, zrób sobie postanowienie, aby nigdy nie opierać się na ludziach. Wiele dokażesz, jeżeli zdasz się całkowicie na Moją wolę i powiesz: nie jako ja chcę, ale jako jest wola Twoja, o Boże, niech mi się stanie. Wiedz, że te słowa wypowiedziane z głębi serca, w jednej chwili wynoszą duszę na szczyty świętości. W takiej duszy mam szczególne upodobanie, taka dusza oddaje Mi wielką chwałę, taka dusza napełnia niebo wonią swej cnoty, ale wiedz, że tę siłę, którą masz w sobie do znoszenia cierpień musisz zawdzięczać częstej Komunii św., a więc przychodź często do tego źródła miłosierdzia i czerp naczyniem ufności cokolwiek ci potrzeba.
– Dusza: Dzięki Ci Panie za Twoją dobroć niepojętą, żeś raczył zostać z nami na tym wygnaniu i mieszkasz z nami, jako Bóg miłosierdzia i siejesz wokoło siebie blask Swej litości i dobroci, a w świetle Twych promieni miłosierdzia, poznałam jak bardzo mnie miłujesz.”

Dz. 1540
„28.1.(1938) Dziś powiedział mi Pan: zapisz córko Moja te słowa: Wszystkim duszom, które uwielbiać będą to Moje miłosierdzie i szerzyć jego cześć, zachęcając inne dusze do ufności w Moje miłosierdzie: dusze te w godzinę śmierci, nie doznają przerażenia; Miłosierdzie Moje osłoni je w tej ostatniej walce. . .

Dz 1541
Córko Moja, zachęcaj dusze do odmawiania tej koronki, którą ci podałem. Przez odmawianie tej koronki podoba Mi się dać wszystko o co mnie prosić będą. Zatwardziali grzesznicy, gdy ją odmawiać będą, napełnię dusze ich spokojem., a godzina śmierci ich będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych; gdy dusza ujrzy i pozna ciężkość swych grzechów. gdy się odsłoni przed jej oczyma duszy cała przepaść nędzy w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza ale z ufnością niech się rzuci w ramiona Mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki. Dusze te mają pierwszeństwo do Mojego litościwego Serca, one mają pierwszeństwo do Mojego miłosierdzia.
Powiedz, że żadna dusza, która wzywała miłosierdzia Mojego nie zawiodła się, ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci Mojej.
Napisz, gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia
sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny.

Ufaj w Boże miłosierdzie, odmawiaj koronkę do Bożego Miłosierdzia, czcij miłosiernego Jezusa w Jego wizerunku (obrazie) oraz przyzywaj Jego Imienia, a będziesz Zbawiony!

 

To już 4 dzień bez Ciała i Krwi Jezusa

To już 4 dzień bez Ciała i Krwi Jezusa. Msze św. i Komunia „duchowa” wywołują we mnie tylko pogłębiający się smutek i tęsknotę za Jezusem, za wspólnotą wierzących, wiernych uczniów…
Chyba popadam w depresję.
Co robić w tej sytuacji?
Obiecałem Panu Jezusowi posłuszeństwo kościelnym przełożonym. Obiecałem i muszę dotrzymać obietnicy. Jednakże, dusza moja nie może „usiedzieć” na miejscu i bezczynnie oczekiwać końca epidemii, czyli jeszcze może… 2 tygodnie? Zbyt optymistyczne. 2 miesiące? Bądźmy realistami: 6 miesięcy?! A może i więcej.
Nie dam rady, nie przeżyję bez Jezusa… Każda Komunii duchowa to tylko pogłębiająca się tęsknota … Może nie potrafię tak przyjmować Komunii, może coś robię źle? A może Pan chce zmobilizować mnie do podjęcia działania, „walki” o Niego? Oczywiście wszystko w duchu posłuszeństwa Kościołowi. To mój obecny stan ducha.
Co więc można zrobić?
Prosić, wymyślać rozwiązania, inspirować, naciskać, dzwonić, pisać, mailować, błagać, wzywać, mobilizować… i tak od początku.
Ale przede wszystkim: uspokoić się, wyciszyć, rozeznawać wolę Boga, być cierpliwym, wytrwałym w posłuszeństwie, nawet jeśli decyzje Pasterzy wydają się złe.
Co można wymyślić? Jak wyjść z sytuacji?
Potrzeba, aby nasz Episkopat i nasi Pasterze zaczęli negocjować z rządem zmianę tych krzywdzących dla Kościoła przepisów, ograniczających liczbę wiernych w kościele do 5 osób, co w praktyce całkowicie zamknęło wiele kościołów na udział wiernych we Mszach świętych.
Kościoły są wielkie jak supermarkety – jeden lub nawet kilka, a ludzi wejść może kilkanaście/kilkadziesiąt razy mniej! Do autobusu może wejść kilka razy tyle ludzi, co do kościoła – może każda parafia niech zrzuci się na autobus?
Tu nie ma żadnej racjonalnej logiki, to jest perfidne uderzenie w Kościół albo przynajmniej uderzenie w Kościół.
Wytyczne przeciw rozszerzaniu się epidemii w przypadku Kościoła powinny być np. takie: Ld=Pc x Ldj,
gdzie:
Ld – całkowita dopuszczalna liczba osób w kościele [os],
Pc – całkowita pow. kościoła przeznaczona dla wiernych [m2]
Ldj – dopuszczalna liczba osób na jednostkę powierzchni, tj. 1m2, z zachowaniem dopuszczalnych odstępów [os/m2]. Np. przy zachowaniu 2m odstępu między sąsiednimi osobami w każdą stronę i średnich wymiarach szerokości ciała, otrzymamy w przybliżeniu prostokąt o bokach 2,2 x 2,5m, z polem powierzchni 5,5m2. Stąd Ldj=1/5,5=0,18 os/m2.
Np. Dla przykładowego kościoła o powierzchni użytkowej dla wiernych: 20mx35m=700m2 otrzymamy:
Ld=700m2 x 0,18 os/m2 = 126 os.
Jeśli trzeba to można to jeszcze ograniczyć, np większymi odstępami (nie 2m ale np. 3m) – to i tak wyjdzie więcej niż 5 osób! Pierwsze wytyczne rządu – 50 osób – były racjonalne i powinny zostać przywrócone.
Do Komunii świętej ustawia się kolejka na naklejonych pasach na podłodze co np. 1,5-2m, a ludzie wychodzą kolejnymi ławkami na sygnał ministranta. Inne rozwiązanie: wszyscy wierni pozostają na swoich miejscach, pragnący przystąpić do Komunii świętej podnoszą rękę i ksiądz kolejno podchodzi do każdego do ławki, mając swobodne przejście przez utworzony odstęp.
Ba! Niech będzie wymóg, że na Msze św. można przyjść tylko w kombinezonie ochronnym i w maseczce, jak lekarze w szpitalu (albo lepiej: w kasku motocyklowym). Wtedy też będziemy się zarażać?
Naprawdę można coś wymyślić, żeby dalej funkcjonować – uczmy się od biznesu. Sklepy, apteki, poczta sobie poradziły. To jest bardzo proste, tylko trzeba chcieć.
Trzeba być posłusznym biskupom i księżom proboszczom, mimo innego od nich zdania i z krwawiącym sercem – tak trzeba, do tego wzywam każdego katolika, ale jednocześnie trzeba na nich naciskać, inspirować i mobilizować, żeby wypracowali z rządem inny kompromis, korzystniejszy dla Kościoła i wciąż bezpieczny epidemiologicznie, bo epidemia może trwać jeszcze miesiącami!
Czy ci, którzy kochają Jezusa mają umrzeć z głodu Eucharystycznego? Może mam za słabą wiarę, ale osobiście na drodze Komunii duchowej tylko wzrasta mi tęsknota za Jezusem…
Drodzy Biskupi i Księża, proszę, zacznijcie w końcu BRONIĆ nie nas, którzy nie jesteśmy dziećmi, znamy wytyczne anty-epidemiologiczne i potrafimy o siebie zadbać, ALE:
– BROŃCIE JEZUSA, który wciąż chce przychodzić do swoich wiernych uczniów złączonych we wspólnocie ciał i dusz w Swoim Kościele, aby ich uzdrawiać, odpuszczać grzechy i karmić Sobą, który dla ludu uczynił płynący nieprzerwanie od Ostatniej Wieczerzy cud nowej Manny z Nieba, który chce abyśmy trwali w Nim zjednoczeni przez Jego Ciało i Krew i mieli Życie wieczne. Nie zatrzymujcie tego Cudu dla Ludu Bożego, bo niektórzy prędzej umrą z głodu Eucharystycznego niż od koronawirusa! Czy ktoś tu ma taki głód? Kapłani, nie zatrzymujcie tego Cudu, bo to też znak, że wchodzimy do Ziemi Obiecanej (por. Joz 5, 10-12), że Pan naprawdę powtórnie przyjdzie, a my nie jesteśmy jako ludzkość kompletnie na to przygotowani…
– BROŃCIE KAPŁAŃSTWA SŁUŻEBNEGO, które ma sens tylko w służbie ludowi Bożemu, a nie samemu sobie! Drodzy kapłani: bądźcie solidarni z wiernymi i też zostańcie na plebaniach, nie wychodźcie do ołtarza, ale włączcie sobie Mszę św. np. z Watykanu i przyjmijcie Komunię duchową – wg Waszej nauki: to wystarczy. Oto rada w tej logice: zamknijmy wszystkie kościoły w Polsce, zostawmy tylko 1, w którym będą Msze co godzinę, żeby każdy mógł oglądnąć i to wystarczy. Intencje zamówione przenieść na najbliższy dostępny termin po epidemii. Po co utrzymywać obecnie wszystkie parafie, które zamknęły się przed wiernymi? Kapłani, bądźcie solidarni z wiernymi i NIE przychodźcie do kościołów, nie sprawujcie Mszy św. Może wtedy poczujecie głód, który spadł na Lud przez Wasz brak asertywności wobec rządzących i brak pomysłowości wobec ich pomysłów i wobec epidemii!
– BROŃCIE EUCHARYSTII, która ma sens we wspólnocie wiernych Kościoła i jest jego szczytem i źródłem. Smutno, żenująco, dziwnie to wygląda, jak kapłani sprawują Msze św. w pustym kościele, gestykulują i przemawiają do pustych ławek, jakby NIC się nie stało, jakby cały Kościół w tym kościele nigdy nie był potrzebny! Uważajcie, bo niewiele czasu upłynie, kiedy Lud się już dziwić nie będzie, ale tak się do tego przyzwyczai, że tę nieregularną sytuację trzeba będzie wprowadzić jako normę, a Kościół zlikwiduje swoje fizyczne placówki, których nikt już nie będzie w stanie utrzymać, i przeniesie się do internetu!
Oby tak się nie stało, oby to była tylko jakieś czarnowidztwo, ale żeby tak się nie stało, to trzeba nie iść w tym kierunku…
Kto zgadza się z powyższym, niech kopiuje i rozszerza ten apel po całej chrześcijańskiej Polsce, niech ludzie dzwonią i piszą do biskupów i księży proboszczów, niech coś się ruszy!
My musimy naprawdę przyjść do Jezusa, ukazać swoim postępowaniem wiarę w Niego i zaufanie wobec Niego, przy jednoczesnym trwaniu w jedności i posłuszeństwie wobec przełożonych, a nie wyłącznie chować się w domach, kiedy przychodzi do tematu dania świadectwa Prawdzie i wiary w Jezusa Chrystusa, kiedy wszyscy dalej pracują, kupują i sprzedają i radzą sobie, jak tylko potrafią. Kościół też sobie poradzi, ale tylko otwarty dla ludzi i pełen wiary w Boga!
Warto zobaczyć też inne źródła informacji dla wyrobienia sobie opinii o stanie faktycznym sytuacji niż tylko powszechne mass-media, np. to:
https://www.odkrywamyzakryte.com/pandemia-koronawirusa-wyprala-mozgi-miliardow-ludzi/?fbclid=IwAR3XJtLhA2VFnVcGHPMxoKPlRsXrx6MVM_1cM_F0ZoHi2dD6DmK26O0sKuk
Piękne są inicjatywy podejmowane przez niektórych księży, jak np. ta:

Miejscem sprawowania Eucharystii był taras przy kaplicy domu zakonnego salezjanów. Z tej propozycji duszpasterskiej za pierwszym razem skorzystało 13 kierowców, którym towarzyszyły ich rodziny.
Przez dwie ostatnie niedziele odbywały się również transmisje Mszy świętej o godz. 12.00. Od 1 kwietnia będą także transmisje codziennych Mszy świętych o godz. 7.00 i 18.00 (www.janbosko.szczecin.pl).
Duszpasterze proponują wiernym każdego dnia okazje do spowiedzi od 15.00 do 18.00 z możliwością przyjęcia Komunii Świętej.”

Takich pasterzy potrzebuje Kościół! To nie są wakacje, to powinien być czas dawania heroicznego świadectwa wiary!

Dzieło Zbawienia i Kerygmat w szczegółach

Po przerobionym rachunku sumienia niech się otworzą nasze oczy na grzechy, które popełniliśmy, grzechy rodzaju ludzkiego względem Boga i siebie nawzajem! Ciężar tych grzechów od początku istnienia ludzkości jest przygniatający, miażdżący, druzgocący…
Słowo Boga mówi: zapłatą za grzech jest śmierć… (por. Rdz 2, 17; Rz 6, 23).

Czy to już koniec? Czy pozostała nam już w konsekwencji naszych grzechów tylko duchowa śmierć? Na zawsze utracona relacja miłości z Bogiem? Czy Słowo Boga nie daje żadnej drogi wyjścia z tej tragicznej sytuacji?

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rz 6, 23)

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM SAMYM!

Dlatego Bóg w swym miłosierdziu daje drogę powrotu do jedności ze Sobą i wzywa do powrotu do Królestwa Niebieskiego, ale w swojej sprawiedliwości, zechciał, aby to ponowne zjednoczenie z Nim odbyło się na drodze wiary i zaufania, przemiany myślenia (nawrócenia) i krzyża, poprzez następujące etapy:
1) uwierzenie Bogu, że Cię kocha i chce tylko Twojego dobra,
2) zaufanie Słowu Boga i podjęcie poszukiwania Jego woli,
3) uznanie popełnionych grzechów, przyznanie się do własnej grzeszności (posiadania natury skłonnej do grzeszenia) i potrzeba bycia odkupionym przez Boga,
4) żal za grzechy, ustne, szczere wyznanie grzechów i prośba o przebaczenie skierowana do Boga i tych osób, którym człowiek zawinił (jeśli żyją, a jeśli nie to modlitwa za nich),
5) podjęcie pokuty, zaparcie się siebie samego w grzesznych skłonnościach i rezygnacja z czynności, które Bóg określa jako złe, choć dotąd wydawały się człowiekowi dobre i przyjemne,
6) przyjęcie przychodzącego w życiu cierpienia, jako doświadczenie konieczne do duchowego oczyszczenia, przemiany i wzrostu, a więc wewnętrzna akceptacja tego doświadczenia, dążenie do określenia go w sobie jako dobre, oczyszczające, spełniające pokuty, a przeżywane z Bogiem, coraz głębiej z Nim łączące i ostatecznie sprowadzające do życia błogosławieństwo,
7) złożenie ofiary zadośćuczynienia lub udział w ofierze kogoś, kto jest zdolny do złożenia takiej ofiary. Jak wielkiej? Wielkiej jak popełniony grzech: całkowitej, całopalnej. Skoro „zapłatą za grzech jest śmierć, to odwrotnie: „zapłatą za posłuszeństwo jest życie. Co więc trzeba w posłuszeństwie złożyć Bogu w ofierze za grzechy? Jakieś miłe i przyjemne rzeczy, niewiele kosztujące? Czy wręcz przeciwnie?
Prorok Izajasz pisał:
Iz 53, 10 Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży.
To znaczy, że osoba, która w wolnej woli podejmuje ofiarę umożliwiającą powrót do Nieba musi w posłuszeństwie tej woli Boga przyjąć miażdżące cierpienie, aby ostatecznie oddać swoje życie, być poddanym śmierci, wejść w doświadczenie śmierci…

Kto mógłby wziąć na siebie ciężar tych grzechów i taką ofiarę złożyć?
Roślina? Wszystkie rośliny świata są zbyt „lekkie”, bo nie mają ani ludzkiego ciała, ani psychiki, ani duszy. Kompletnie nie nasz wymiar istnienia, nie nasza liga. Za mała waga ofiary.
Zwierzę? Wszystkie zwierzęta świata są zbyt „lekkie”, bo nie mają ani ludzkiego ciała, ani psychiki, ani duszy. Fizycznie jesteśmy podobni w podstawowych życiowych czynnościach, w wielu jednak różnimy się, a duchowo zwierzęta to nie nasz wymiar istnienia, nie nasza liga. Ofiara ze zwierzęcia symbolizować może jedynie oddanie Bogu niższej, zwierzęcej, części duszy, kierującej się popędami i instynktami, ale nigdy nie
Człowiek? Elementy składowe ofiary pasują, ale co najwyżej w zakresie życie za życie, bo zbyt mało waży jedno życie za życie całej ludzkości, przy założeniu oczywiście, że życie to nie jest skalane żadnym grzechem, który również spowodowałby konieczność wyrównania długu za nie. Za mała waga ofiary dla odkupienia każdego człowieka.
Anioł, istota duchowa? Nie nasz wymiar istnienia: brak ciała fizycznego i inne ciało duchowe czyniłby ofiarę anioła nieodpowiednią. Jako jednostkowe stworzenie nie mógłby spłacić długów zaciągniętych w ciele ludzkim przez całą ludzkość, istniejąc z natury w wymiarze ducha, nawet jeśli nie własną mocą, której mógłby mieć za mało, a z woli Boga mógłby przyjąć ciało ludzkie. Znowu za mała waga ofiary dla odkupienia każdego człowieka.

Wynika z tego, że ofiara każdego pojedynczego stworzenia, nawet Archanioła, byłaby zbyt „lekka” przy „ciężarze” win wszystkich ludzi. Poza tym: Bóg nie chciał, aby jakiekolwiek Jego stworzenie na sobie cierpiało skutki grzechów wszystkich ludzi i ofiarowało tak wiele przez Jego nakaz. Najświętsza Ofiara musi być dobrowolna, niewymuszona, złożona w duchu bezinteresownej miłości, nieskalana żadnym grzechem osobistym i złożona przez kogoś, kto jest w swoim bycie złączony w jakiś sposób ze wszystkimi, bo jest tak czysty, że może przenikać wszystko.

To kto może wyrównać dług względem Bożej sprawiedliwości, w oparciu której istnieje całe stworzenie, w tym wszelkie prawa fizyki, biologii, itd.? Kto weźmie na siebie ciężar kolektywnego grzechu ludzkości? Kto?!

SAM BÓG?!

Dobrze, ale jak miałoby się to odbyć? Jak „technicznie” Bóg miałby to zrobić? Czy Bóg, który jest duchem, tzn. istniejąc przed stworzeniem ma naturę duchową, a nie fizyczną (por. J 4, 24), z wysokości Niebios miałby „jakoś” oznajmić ludzkości, że teraz odpuszcza nam grzechy i odtąd jest po wszystkim, a człowiek znowu ma wstęp do Królestwa Nieba bez żadnego aktu woli i czynu z jego strony? Do kogoś z nas takie „oznajmienie” by dotarło i ktoś by uwierzył Bogu w takie załatwienie sprawy? Czy wystarczy przemówić przez Archanioła, czy Bóg sam ma przemówić w naszym świecie? Jeśli sam, to w jaki sposób, żeby wszyscy nie pomarli ze strachu lub bojaźni przed Jego chwałą? Czy nie potrzeba raczej formy bardziej odpowiedniej dla człowieka?
W świecie ludzi komunikacja odbywa się normalnie na linii człowiek-człowiek… Czy więc potrzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem, żeby do nas skutecznie dotrzeć, żeby zmniejszyć do minimum ryzyko niewłaściwych interpretacji Jego Słowa? W tym zakresie – tak, trzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem.

Czy jednak prawa Bożej sprawiedliwości, rządzące Wszechświatem i Królestwem Niebios byłyby zaspokojone? Co z ofiarą potrzebną dla zadośćuczynienia Bożej sprawiedliwości, w tym prawom przyczyny i skutku? Jeśli np. mają być spłacone kary za grzechy ciała ludzkiego, to ofiara musi być złożona w ciele ludzkim, a jeśli za wszystkich ludzi to w ciele Boga-człowieka. Jeśli mają być spłacone kary za grzechy popełnione w duszy ludzkiej, w duchu, to ofiara musi być złożona w duszy człowieka i jeśli za wszystkie dusze – to w Duchu Boga – Duchu Świętym. Znowu: trzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem.

Prorok Izajasz opisał instrukcję dla Zbawiciela, Mesjasza, Tego który ma wykupić ludzkość ze zniewalającej mocy jej grzechów (por. Iz 53, 1-12) poprzez dobrowolną ofiarę z siebie samego:
https://biblia.deon.pl/2010/rozdzial.php?id=525

Prorok Izajasz pisał o Mesjaszu:
„3 Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści,
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich.
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich.
10 Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży.”

Jezus sam oddał życie za nas wszystkich w posłuszeństwie opisanej w proroctwie Izajasza woli Boga. Mówił:
„A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.” (por. J 3, 14-15)
„Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».”
(por. J 10, 17-18)
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.”

(por. J 15, 12-14)

Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!
To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.

On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię ponad wszelkie imię,
aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM –
ku chwale Boga Ojca.” (por. Flp 2, 4-11)

A co z ukazaniem człowiekowi jak ma żyć zgodnie z wolą Bożą? Wystarczy mówić, czy lepiej ukazać życiem?
Najlepiej jest, kiedy ukazuje się własnym życiem to, co się mówi.
Znowu: potrzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem – będzie mógł wtedy wprost pokazać swoim ludzkim życiem, jak człowiek powinien żyć i wypowiedzieć ludzkimi słowami Słowo Boga, .

Tylko Bóg: Ten, który jest – jest w swoim bycie nieograniczony, nieskończony z natury, przez którego Słowo zostało wszystko stworzone, w którym wszystko zostało stworzone, do którego należy świat i wszystko to, co go napełnia może połączyć się z nami wszystkimi i wagą (chwałą), mocą własnej ofiary podnieść nas z otchłani ciemności z powrotem do Królestwa Niebios (por. Kol 1, 15-20).

Poza tym rozważaniem o sprawiedliwości pozostaje podstawowe pytanie: dlaczego Bóg miałby spłacać długi swojego przewrotnego i zbuntowanego stworzenia, któremu nieodwołalnie dał wolną wolę i pouczył o konsekwencjach poznania dobra i zła, a które było Mu nieposłuszne i nie chciało ani uznać swojego błędu, ani nawet przepraszać, tylko schowało się przed Bogiem ze wstydu i strachu, zabijając relację miłości?
Dlaczego Bóg miałby nas, buntowników, wyciągać z krzaków ciemności?
My, ludzie, z natury raczej zostawilibyśmy kogoś, kto nas zawiódł i skrzywdził, był nam nieposłuszny w najprostszej rzeczy, zranił naszą miłość i nie chciał nawet rzucić od niechcenia jednego „przepraszam”…
A co na to Bóg?

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM SAMYM!

W Bogu sprawiedliwość jest zawsze jednością z miłosierdziem, we wszystkim jest święty (hebr. kadosz), tzn. jest oddzielony od grzechu, jest Światłem oddzielonym od ciemności, nie ma w Nim żadnej ciemności. Dlatego skalany grzechem człowiek, któremu po akcie nieposłuszeństwa (po grzechu) i buntu, zmieniła się świadomość, sposób postrzegania otaczającego go świata z przyjaznego na wrogi, z rodzącego obfitość na rodzący osty, musiał opuścić tę Światłość Raju, którą napełniał swoją obecnością Bóg, bo już dłużej do Niej wewnętrznie nie należał i nawet nie chciał należeć. Wolał iść swoją drogą, odchodząc coraz dalej od Boga: Ojca, Jego Słowa i Ducha. Tak człowiek popadł w ciemność, smutek, niedefiniowalną tęsknotę „za czymś” i niekończącą się spiralę przyczynowo-skutkową swojego postępowania opartego wyłącznie o własną wolę i własne dobro. Tak człowiek zamienił początkowo dobry świat go otaczający w pole walki dobra i zła, dokonując coraz to nowych odkryć na polu zła, grzechu i zepsucia tego, co od początku było dobre.
A Bóg? Smucił się i patrzył na swoje ukochane i najdoskonalsze stworzenie, ale teraz upadłe i umierające w wymiarze fizycznym oraz duchowym. Pomimo bólu i zazdrosnej miłości ojca do syna, który zamiast z ojcem woli być ze wszystkim innym, nie odebrał mu daru wolnej woli do dalszego postępowania w kierunku ciemności, oddzielenia i śmierci.

Bóg ocenił sytuację prosto, mniej więcej tak: „Człowiek nie jest w stanie sam powrócić do Mnie, muszę Sam zstąpić do niego pierwszy. Trzeba sprawić, żeby zawrócił ze swojej drogi do śmierci i poszedł drogą do Życia. Muszę Sam go wyzwolić z tej spirali grzechu, która go zniewala i doprowadza do cierpienia i zepsucia całe stworzenie. Muszę Sam pokazać mu jak ma żyć i jak do Mnie powrócić, żeby wypełnić prawa, które zostały nadane na początku stworzenia. W końcu, muszę człowiekowi pokazać, jak bezgranicznie i bezinteresownie ciągle go kocham i nigdy nie przestanę, nawet jeśli znowu odrzuci moje Słowo i… je zabije. A postąpi tak, jak na początku, bo coraz gorsze są jego czyny. Ja jednak poślę moje Słowo, które stanie się Bogiem-człowiekiem i Zbawicielem człowieka. Do końca umiłowałem człowieka, dlatego oddam w ofierze za niego życie i zmartwychwstanę, bo ani Mnie, ani mojej Miłości nie da się na zawsze zabić. Potem wstąpię z powrotem do Nieba, stając się dla człowieka drogą powrotną i otworzę człowiekowi bramy Raju, stając się dla niego bramą do Życia wiecznego, a później ześlę na niego mojego Ducha, aby dać mu nowe serce i nowe życie we Mnie oraz ostatecznie odkupić, wyzwolić, zbawić i uczynić dziećmi Bożymi chociaż tych, którzy w to Dzieło mojego miłosierdzia uwierzą. Człowiek pomimo tak wielkiej łaski pozostanie słaby i obarczony raną grzeszności, dlatego aby nie ustał w drodze do Nieba, ale trwał we Mnie, będę karmił go moim Ciałem i Krwią, w których jest mój Duch i moje Życie, oraz dar odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego, którego udzielę moim posłanym uczniom, aby każdy, kto szczerze przyjdzie do Mnie, doświadczył mojego bezgranicznego miłosierdzia i zbawienia.

Ale… Dlaczego Bóg tak postanowił wobec zbuntowanego stworzenia?

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM SAMYM!

Dlatego Bóg w swoim miłosierdziu dla człowieka posłał na świat swoje Słowo, Jednorodzonego Syna, który przyoblekł się w szatę: ciało człowieka i rzeczywiście stał się człowiekiem, mężczyzną o imieniu Jezus (hebr. Jeszua – Bóg Zbawia), ze wszystkimi tego radosnymi i bolesnymi konsekwencjami, mającym matkę Maryję z Nazaretu, specjalnie do tego wybraną i obdarowaną pełnią Łaski młodą dziewczynę, dziewicę, która nie popełniła żadnego grzechu.

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.
Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.”

(por. J 3, 16-18)

Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni”
(por. Rz 5, 6-9)

Mamy nadzieję Bracia! Gra naszego życia nie jest skończona, bo mamy Jezusa Chrystusa, Zbawiciela, dzielnego i potężnego Pana w boju o nasze dusze! Nie lękajmy się, ale otwórzmy Mu drzwi na oścież i zaufajmy w tym czasie próby! Jesteśmy szczególnie teraz wezwani do pokuty, ale i do odnowienia naszej przynależności do Jezusa, do powrotu do tej pierwotnej miłości do Boga, dzięki której uwierzyliśmy w Niego.

Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i wyznajesz Go jako Pana i Zbawiciela?

Jeśli tak, to Jezus mówi Ci dzisiaj:
«Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.
(por. J 11, 25)

Jezu, ufam Tobie!

Zamiast koronawirusa, ukoronuj Jezusa!

To, w co lokujesz najwięcej czasu w swoim życiu lub osoba, której dajesz najwięcej czasu w swoim życiu, staje się Twoim panem lub czymś, kimś na jego miarę. Do czego lub kogo zwraca się Twoje serce w czasie utrapienia? Czy drży i popada w lęk? Gdzie szukasz rozwiązania dla swoich problemów? A jak spędzasz swój wolny czas, kiedy jakimś cudem jest już wszystko zrobione i masz chwilę na odsapnięcie? Czy biegniesz wtedy do Boga, jak do ukochanej osoby, za którą tęsknisz, choćbyś dopiero co się z nią widział?

To ważne, aby mieć świadomość prawdziwych odpowiedzi na te pytania, bo one określają stan początkowy aktualnej drogi z Panem, Bogiem.

Niech ten czas próby pokaże, że dla Ciebie Bóg jest Bogiem i Panem, a nie wszystko inne, co wpisane w doświadczenie człowieka: życie lub śmierć, zdrowie lub choroba, jedzenie lub głód, itd. Bo nie jest najważniejsze zdrowie, ani nawet życie na tej ziemi. Taką świadomość ma się tylko wtedy, kiedy ma się łaskę wiary w Boga.

” (…) Pan światłem i zbawieniem moim:
kogóż mam się lękać?
Pan obroną mojego życia:
przed kim mam się trwożyć?” (por. Ps 27,1)

Najważniejsze jest, aby Bóg w życiu człowieka był naprawdę dla niego Bogiem i Ojcem, Bogiem i Zbawicielem, Bogiem i Pocieszycielem, tym, który stwarza na nowo, wyzwala i uświęca, drogą prawdy prowadzi do Życia wiecznego. Jeśli np. spotka mnie choroba, a ja żyję w Komunii z Bogiem, to Bóg będzie moim uzdrowieniem lub pokojem w cierpieniu, jeśli przyjdzie głód, to Bóg nakarmi mnie swoim Słowem i Ciałem. Jeśli przyjdzie śmierć, to Bóg będzie moim Zmartwychwstaniem i Życiem! Wierzę w to Panie!

Któż nas może odłączyć od miłości Chrystusowej? Utrapienie, ucisk czy prześladowanie, głód czy nagość, niebezpieczeństwo czy miecz? Jak to jest napisane:
Z powodu Ciebie zabijają nas przez cały dzień,
uważają nas za owce przeznaczone na rzeź.
Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (por. Rz 8, 35-39)

W Nim połóż całą ufność, Jemu oddaj Tron własnego serca, niech wejdzie Boża Chwała do Świątyni Twego ciała! Niech Jego Duch wypełni Ciebie Swoją Obecnością.  Ukoronuj w sobie Boga, oddając Mu władzę nad swoim życiem, a nie popadniesz w strach i osamotnienie, nie będą Ci straszne ani koronawirusy ani inne Złego „psikusy”… Życie z Bogiem jest po prostu piękne, szczęśliwe, zaskakujące, niepowtarzalne, wypełnione miłością i pokojem, choć po ludzku, patrząc z boku: często dziwne. Jednak Ty w każdym położeniu ufasz Bogu, wierząc, że On nawet największe zło przemieni dla Ciebie w dobro. Bóg jest dobry, a Jego miłosierdzie trwa na wieki! Życzę Ci gorąca, abyś tego w pełni doświadczył/a!

Jezus Miłosierny

Oto obraz Pana, Jezusa Chrystusa, Jego miłosierne oblicze i serce…

 

Na przestrzeni lat powstały różne wizerunki Jezusa Miłosiernego. Pierwszy namalował Eugeniusz Kazimierowski w 1934r. w Wilnie (obraz powyżej). Inny, obecnie chyba najbardziej popularny  na świecie, namalował w 1944r. Adolf Hyła w Krakowie (obraz poniżej):

Są i inne, jednak żaden obraz namalowany ręką człowieka nie odda prawdziwego piękna Jezusa i Jego chwały. Siostra Faustyna z tego powodu bardzo płakała i mówiła do Pana: „kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś?” A Pan Jezus uspokoił ją i powiedział: „Nie w piękności farby, ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej.” (Dz 313). To jest Jego dzieło, które powstało i zostało rozpowszechnione w Kościele na całym świecie z Jego woli.

Obraz ten jest jak portal, jak brama między wymiarem Nieba i Ziemi, przez którą mamy ułatwioną łączność z Panem Jezusem. On sam chciał tego narzędzia do ułatwienia nam kontaktu ze sobą, mając świadomość naszej słabości… Oto, skąd moc tego obrazu:

Jak Jezus Miłosierny przenika swoje obrazy

„Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg
spadają z nieba
i tam nie powracają,
dopóki nie nawodnią ziemi,
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju,
tak iż wydaje nasienie dla siewcy
i chleb dla jedzącego, 
tak słowo, które wychodzi z ust Moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.” (Iz 55, 10-11)

Pan Jezus mówił s. Faustynie i mówi teraz do Ciebie: Przez obraz ten, udzielać będę wiele łask dla dusz, a przeto niech ma przystęp wszelka dusza do niego.” (Dz 570)

Już na samym początku Dzienniczka św. Faustyna oznajmia, że wolą Jezusa jest, aby został namalowany Jego obraz:
„O Miłości Wiekuista, każesz malować obraz Swój Święty
I odsłaniasz nam zdrój miłosierdzia niepojęty,
Błogosławisz kto się zbliży do Twych promieni.
A dusza czarna w śnieg się zamieni.
O słodki Jezu, tu założyłeś tron Miłosierdzia Swego
By cieszyć i wspomagać człowieka grzesznego,
Z otwartego Serca, jak ze zdroju czystego,
Płynie pociecha dla duszy i serca skruszonego.
Nich dla obrazu tego cześć i sława
Płynąć z duszy człowieka nigdy nie ustawa,
Niech z serca każdego cześć Miłosierdziu Bożemu płynie
Teraz i na wieki wieków i w każdej godzinie.” (Dz 1)

Kiedy patrzę na ten obraz, staram się przeniknąć przez to płótno do Niego, do Jezusa, ukrzyżowanego, umarłego i zmartwychwstałego, a teraz Żyjącego na wieki wieków, który kocha tak mnie, jak i każdego z nas Swoją niepojętą miłością… pragnącą odwzajemnienia. Dla mnie osobiście jest jak Sakrament Miłosierdzia, który jest udzielany każdemu, kto wierzy i ufa Jezusowi bez względu na jego „sytuację kanoniczną”…

Obraz kryje w sobie głęboką symbolikę. Rozważmy, kogo i co właściwie widzisz. Zacznijmy od dołu obrazu.

PODPIS POD OBRAZEM: JEZU UFAM TOBIE
Oto na samym dole jest napis „Jezu ufam Tobie”.
Oto czego, Jezus chce przede wszystkim od nas: zaufania! Zaufaj Mu, uwierz w Jego Słowo! Uwierz w Jego miłość do Ciebie! Teraz i zawsze ufaj Panu, bo On dla Ciebie chce jak najlepiej.

Pan Jezus mówił s. Faustynie: „Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie.” (Dz 327)

PRZEBITE STOPY… RĘCE, SERCE…
Spójrz teraz na Jego przebite stopy… Jedna z nich jest wysunięta do przodu, bo Jezus jest w ruchu, idzie do Ciebie. Jest Bogiem, który Cię szuka i który przychodzi. Ten Obraz to narzędzie, którego używa, aby przyjść do Ciebie, stopą swoją przebitą wychodzi z niego do Twojego świata.

Kiedy zdam sobie z tego sprawę, padam do Jego stóp w geście uwielbienia i oddania Mu chwały, a On jakby podnosi mnie, pokazuje mi od razu całego Siebie, swoje przebite ręce i Serce. Podnosi Swą prawą rękę do błogosławieństwa, a lewą kładzie na sercu i jakby wyrywa je sobie z piersi dla mnie. Uśmiecha się jak ojciec do dziecka, które widzi pierwszy raz po powrocie z długiej delegacji, wita mnie, pozdrawia, błogosławi i mówi:
„-[Jezus:] nie lękaj się duszo grzeszna swego Zbawiciela. Pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, Który Sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami. O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim.” (Dz 1485)

„Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach,
twe mury są ustawicznie przede Mną.” (Iz 49, 15-16)

Prawica Jezusa, przebita i zawsze błogosławiąca! Lewa ręka na sercu zapewnia o miłości.

PROMIENIE WYCHODZĄCE Z SERCA JEZUSA: KREW I WODA
S. Faustyna opowiada w Dzienniczku: „Kiedy raz spowiednik kazał się zapytać Pana Jezusa, co oznaczają te dwa promienie, które są w tym obrazie – powiedziałam, że dobrze, zapytam się Pana. W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: te dwa promienie oznaczają Krew i Wodę, – blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; – czerwony promień oznacza Krew, która jest życiem duszy. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia Mojego wówczas, kiedy konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca Mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga.
Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia.”
(Dz 299)

W praktyce, życie w cieniu promieni z Serca Jezusa oznacza życie Sakramentami w jedności z Kościołem. Woda – biały promień – zawsze spływa na tych, którzy przyjmują sakrament chrztu, pokuty i pojednania, namaszczenia chorych i bierzmowania, bo woda jest symbolem Ducha Świętego. Krew spływa na tych, którzy karmią się Ciałem i Krwią Pana na Eucharystii, ale też na tych, którym odpuszczane są grzechy w Sakramencie pokuty i pojednania.

Z Krwią i wodą łączy się więc sakrament kapłaństwa, bez którego nie ma ani Eucharystii, ani odpuszczania grzechów, ani też przekazywania Ducha Świętego.

Podobnie z Krwią i wodą łączy się sakrament małżeństwa. W jaki sposób? Biel wody kojarzy mi się osobiście z sakramentem małżeństwa, kiedy małżonkowie oczyszczeni przez Łaskę żyją w czystości i jedności z Bogiem. Małżeństwo jest też związane z Krwią, kiedy trzeba zaprzeć się samego siebie dla małżonka i dzieci, oddać im siebie aż do własnej „krwawicy”. Pan Jezus chce w tym wszystkim uczestniczyć, chce być siłą napędową, fundamentem każdego małżeństwa, każdej rodziny. Błogosławieństwem dla małżonków byłoby często zwracać się do Miłosiernego Jezusa, aby ich obdarzał szczególnymi łaskami potrzebnymi do budowania rodziny w miłości do Boga i do siebie nawzajem, aby wszyscy wzrastali we wzajemnym szacunku i w jedności, aby dobry Bóg na koniec każdego dnia obmywał ich ze zniecierpliwienia, nerwów, gniewu, zatroskania o jutro
i przeróżnych pokus świata. Jeśli małżonkowie wspólnie się modlą
i proszą Boga o te łaski pokładając w Nim całą swoją ufność, to On na pewno odpowie Swoim miłosierdziem, które  wyjdzie z Jego Serca tymi dwoma promieniami.

 W obu promieniach jest Ktoś jeszcze. Ktoś tak czysty i pokorny, że zawsze dla naszych fizycznych oczu niewidoczny. Niewidoczny jest Ten, który z Serca Jezusa jakby wypłynął razem z Krwią i Wodą: to Duch Święty.

Na obrazie są więc namalowane wersety z 1 J 5, 6-8:
6
Jezus Chrystus jest tym,

który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha,
nie tylko w wodzie,
lecz w wodzie i we krwi.
Duch daje świadectwo,
bo jest prawdą.
Trzej bowiem dają świadectwo:
Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą.”

Z wszystkimi sakramentami łączy się zawsze działanie Ducha Świętego. Tak jak nierozłączny jest Bóg w swej Trójcy, tak nie ma żadnego sakramentu bez woli Boga Ojca i mocy Ducha Świętego. Wszystkie te zewnętrzne znaki nie miałyby żadnej duchowej mocy ani wartości, gdyby Ojciec ich nie chciał dla nas, gdyby Syn Boży, Jezus Chrystus, nie ustanowił ich mocą Swego Słowa i nie wydał Siebie samego, aby mogły zostać ustanowione dla nas, i gdyby Duch Święty nie napełniał ich Łaską Swojej Obecności.

Pan Jezus mówi do każdej duszy grzesznej: „(…) Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia, przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności.” (Dz 1485)

OCZY JEZUSA I JEGO SPOJRZENIE
„W pewnej chwili powiedział mi Jezus: spojrzenie Moje z tego obrazu jest takie, jako spojrzenie z krzyża.” (Dz 326)
Patrząc na obraz Jezusa Miłosiernego trzeba sobie też uświadomić, że ten kto widzi Syna Bożego, Jezusa, widzi też Boga Ojca, Który jest w Nim. Boga Ojca, Który jest miłosierny, bo przecież miłosierny Syn jest  obrazem Boga niewidzialnego (por. Kol 1 , 15). Mówi Jezus: ”(…) «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?” Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie?” (por. J 14,6-10)

TŁO OBRAZU
Ostatni element, który może uciec: to ciemne tło i posadzka – to właśnie zostaje bez Jezusa – pustka i ciemność, bezsens życia, brak prawdziwego szczęścia, brak poczucia ostatecznego spełnienia. Tak ostatecznie dzieje się z człowiekiem, który nie widzi w swoim życiu Boga i Jego działania. Może mieć materialnie wszystko, a jest zatopiony jakby w czarnej otchłani. … Panie, ja tak nie chcę! Nie chcę żyć w ciemności, ale chcę Twego światła, nie chcę pustki, ale Twojej pełni, nie chcę iść sam przez życie i żyć sam dla siebie. Chcę iść z Tobą i żyć dla Ciebie, i razem z Tobą dla moich braci! Chcę widzieć Cię w życiu mym! Chcę widzieć Cię działającego i wywyższonego! Jezu mój, przymnóż mi wiary, dopomóż mi iść tam, gdzie idziesz Ty…