Jakieś 10 lat temu, kiedy daleko jeszcze było mi do umiłowania Maryi, przyśnił mi się Pan Jezus. Jego oblicze było surowe, oczy płonęły. To nie był Jezus tryskający łagodnością i miłosierdziem, ale bezdyskusyjną sprawiedliwością.
Powiedział tylko: „Kto nie kocha Mojej Matki, ten nie kocha i Mnie”.
Po tym przeszył mnie wzrokiem i zniknął, a ja pamiętam Jego słowa po dziś dzień, jakby było to tej nocy.