Jezus Miłosierny

Oto obraz Pana, Jezusa Chrystusa, Jego miłosierne oblicze i serce…

 

Na przestrzeni lat powstały różne wizerunki Jezusa Miłosiernego. Pierwszy namalował Eugeniusz Kazimierowski w 1934r. w Wilnie (obraz powyżej). Inny, obecnie chyba najbardziej popularny  na świecie, namalował w 1944r. Adolf Hyła w Krakowie (obraz poniżej):

Są i inne, jednak żaden obraz namalowany ręką człowieka nie odda prawdziwego piękna Jezusa i Jego chwały. Siostra Faustyna z tego powodu bardzo płakała i mówiła do Pana: „kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś?” A Pan Jezus uspokoił ją i powiedział: „Nie w piękności farby, ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej.” (Dz 313). To jest Jego dzieło, które powstało i zostało rozpowszechnione w Kościele na całym świecie z Jego woli.

Obraz ten jest jak portal, jak brama między wymiarem Nieba i Ziemi, przez którą mamy ułatwioną łączność z Panem Jezusem. On sam chciał tego narzędzia do ułatwienia nam kontaktu ze sobą, mając świadomość naszej słabości… Oto, skąd moc tego obrazu:

Jak Jezus Miłosierny przenika swoje obrazy

„Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg
spadają z nieba
i tam nie powracają,
dopóki nie nawodnią ziemi,
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju,
tak iż wydaje nasienie dla siewcy
i chleb dla jedzącego, 
tak słowo, które wychodzi z ust Moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.” (Iz 55, 10-11)

Pan Jezus mówił s. Faustynie i mówi teraz do Ciebie: Przez obraz ten, udzielać będę wiele łask dla dusz, a przeto niech ma przystęp wszelka dusza do niego.” (Dz 570)

Już na samym początku Dzienniczka św. Faustyna oznajmia, że wolą Jezusa jest, aby został namalowany Jego obraz:
„O Miłości Wiekuista, każesz malować obraz Swój Święty
I odsłaniasz nam zdrój miłosierdzia niepojęty,
Błogosławisz kto się zbliży do Twych promieni.
A dusza czarna w śnieg się zamieni.
O słodki Jezu, tu założyłeś tron Miłosierdzia Swego
By cieszyć i wspomagać człowieka grzesznego,
Z otwartego Serca, jak ze zdroju czystego,
Płynie pociecha dla duszy i serca skruszonego.
Nich dla obrazu tego cześć i sława
Płynąć z duszy człowieka nigdy nie ustawa,
Niech z serca każdego cześć Miłosierdziu Bożemu płynie
Teraz i na wieki wieków i w każdej godzinie.” (Dz 1)

Kiedy patrzę na ten obraz, staram się przeniknąć przez to płótno do Niego, do Jezusa, ukrzyżowanego, umarłego i zmartwychwstałego, a teraz Żyjącego na wieki wieków, który kocha tak mnie, jak i każdego z nas Swoją niepojętą miłością… pragnącą odwzajemnienia. Dla mnie osobiście jest jak Sakrament Miłosierdzia, który jest udzielany każdemu, kto wierzy i ufa Jezusowi bez względu na jego „sytuację kanoniczną”…

Obraz kryje w sobie głęboką symbolikę. Rozważmy, kogo i co właściwie widzisz. Zacznijmy od dołu obrazu.

PODPIS POD OBRAZEM: JEZU UFAM TOBIE
Oto na samym dole jest napis „Jezu ufam Tobie”.
Oto czego, Jezus chce przede wszystkim od nas: zaufania! Zaufaj Mu, uwierz w Jego Słowo! Uwierz w Jego miłość do Ciebie! Teraz i zawsze ufaj Panu, bo On dla Ciebie chce jak najlepiej.

Pan Jezus mówił s. Faustynie: „Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie.” (Dz 327)

PRZEBITE STOPY… RĘCE, SERCE…
Spójrz teraz na Jego przebite stopy… Jedna z nich jest wysunięta do przodu, bo Jezus jest w ruchu, idzie do Ciebie. Jest Bogiem, który Cię szuka i który przychodzi. Ten Obraz to narzędzie, którego używa, aby przyjść do Ciebie, stopą swoją przebitą wychodzi z niego do Twojego świata.

Kiedy zdam sobie z tego sprawę, padam do Jego stóp w geście uwielbienia i oddania Mu chwały, a On jakby podnosi mnie, pokazuje mi od razu całego Siebie, swoje przebite ręce i Serce. Podnosi Swą prawą rękę do błogosławieństwa, a lewą kładzie na sercu i jakby wyrywa je sobie z piersi dla mnie. Uśmiecha się jak ojciec do dziecka, które widzi pierwszy raz po powrocie z długiej delegacji, wita mnie, pozdrawia, błogosławi i mówi:
„-[Jezus:] nie lękaj się duszo grzeszna swego Zbawiciela. Pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, Który Sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami. O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim.” (Dz 1485)

„Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu,
ta, która kocha syna swego łona?
A nawet, gdyby ona zapomniała,
Ja nie zapomnę o tobie.
Oto wyryłem cię na obu dłoniach,
twe mury są ustawicznie przede Mną.” (Iz 49, 15-16)

Prawica Jezusa, przebita i zawsze błogosławiąca! Lewa ręka na sercu zapewnia o miłości.

PROMIENIE WYCHODZĄCE Z SERCA JEZUSA: KREW I WODA
S. Faustyna opowiada w Dzienniczku: „Kiedy raz spowiednik kazał się zapytać Pana Jezusa, co oznaczają te dwa promienie, które są w tym obrazie – powiedziałam, że dobrze, zapytam się Pana. W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: te dwa promienie oznaczają Krew i Wodę, – blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; – czerwony promień oznacza Krew, która jest życiem duszy. Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia Mojego wówczas, kiedy konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca Mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga.
Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia.”
(Dz 299)

W praktyce, życie w cieniu promieni z Serca Jezusa oznacza życie Sakramentami w jedności z Kościołem. Woda – biały promień – zawsze spływa na tych, którzy przyjmują sakrament chrztu, pokuty i pojednania, namaszczenia chorych i bierzmowania, bo woda jest symbolem Ducha Świętego. Krew spływa na tych, którzy karmią się Ciałem i Krwią Pana na Eucharystii, ale też na tych, którym odpuszczane są grzechy w Sakramencie pokuty i pojednania.

Z Krwią i wodą łączy się więc sakrament kapłaństwa, bez którego nie ma ani Eucharystii, ani odpuszczania grzechów, ani też przekazywania Ducha Świętego.

Podobnie z Krwią i wodą łączy się sakrament małżeństwa. W jaki sposób? Biel wody kojarzy mi się osobiście z sakramentem małżeństwa, kiedy małżonkowie oczyszczeni przez Łaskę żyją w czystości i jedności z Bogiem. Małżeństwo jest też związane z Krwią, kiedy trzeba zaprzeć się samego siebie dla małżonka i dzieci, oddać im siebie aż do własnej „krwawicy”. Pan Jezus chce w tym wszystkim uczestniczyć, chce być siłą napędową, fundamentem każdego małżeństwa, każdej rodziny. Błogosławieństwem dla małżonków byłoby często zwracać się do Miłosiernego Jezusa, aby ich obdarzał szczególnymi łaskami potrzebnymi do budowania rodziny w miłości do Boga i do siebie nawzajem, aby wszyscy wzrastali we wzajemnym szacunku i w jedności, aby dobry Bóg na koniec każdego dnia obmywał ich ze zniecierpliwienia, nerwów, gniewu, zatroskania o jutro
i przeróżnych pokus świata. Jeśli małżonkowie wspólnie się modlą
i proszą Boga o te łaski pokładając w Nim całą swoją ufność, to On na pewno odpowie Swoim miłosierdziem, które  wyjdzie z Jego Serca tymi dwoma promieniami.

 W obu promieniach jest Ktoś jeszcze. Ktoś tak czysty i pokorny, że zawsze dla naszych fizycznych oczu niewidoczny. Niewidoczny jest Ten, który z Serca Jezusa jakby wypłynął razem z Krwią i Wodą: to Duch Święty.

Na obrazie są więc namalowane wersety z 1 J 5, 6-8:
6
Jezus Chrystus jest tym,

który przyszedł przez wodę i krew, i Ducha,
nie tylko w wodzie,
lecz w wodzie i we krwi.
Duch daje świadectwo,
bo jest prawdą.
Trzej bowiem dają świadectwo:
Duch, woda i krew, a ci trzej w jedno się łączą.”

Z wszystkimi sakramentami łączy się zawsze działanie Ducha Świętego. Tak jak nierozłączny jest Bóg w swej Trójcy, tak nie ma żadnego sakramentu bez woli Boga Ojca i mocy Ducha Świętego. Wszystkie te zewnętrzne znaki nie miałyby żadnej duchowej mocy ani wartości, gdyby Ojciec ich nie chciał dla nas, gdyby Syn Boży, Jezus Chrystus, nie ustanowił ich mocą Swego Słowa i nie wydał Siebie samego, aby mogły zostać ustanowione dla nas, i gdyby Duch Święty nie napełniał ich Łaską Swojej Obecności.

Pan Jezus mówi do każdej duszy grzesznej: „(…) Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia, przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności.” (Dz 1485)

OCZY JEZUSA I JEGO SPOJRZENIE
„W pewnej chwili powiedział mi Jezus: spojrzenie Moje z tego obrazu jest takie, jako spojrzenie z krzyża.” (Dz 326)
Patrząc na obraz Jezusa Miłosiernego trzeba sobie też uświadomić, że ten kto widzi Syna Bożego, Jezusa, widzi też Boga Ojca, Który jest w Nim. Boga Ojca, Który jest miłosierny, bo przecież miłosierny Syn jest  obrazem Boga niewidzialnego (por. Kol 1 , 15). Mówi Jezus: ”(…) «Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie. Gdybyście Mnie poznali, znalibyście i mojego Ojca. Ale teraz już Go znacie i zobaczyliście». Rzekł do Niego Filip: «Panie, pokaż nam Ojca, a to nam wystarczy». Odpowiedział mu Jezus: «Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca. Dlaczego więc mówisz: „Pokaż nam Ojca?” Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie?” (por. J 14,6-10)

TŁO OBRAZU
Ostatni element, który może uciec: to ciemne tło i posadzka – to właśnie zostaje bez Jezusa – pustka i ciemność, bezsens życia, brak prawdziwego szczęścia, brak poczucia ostatecznego spełnienia. Tak ostatecznie dzieje się z człowiekiem, który nie widzi w swoim życiu Boga i Jego działania. Może mieć materialnie wszystko, a jest zatopiony jakby w czarnej otchłani. … Panie, ja tak nie chcę! Nie chcę żyć w ciemności, ale chcę Twego światła, nie chcę pustki, ale Twojej pełni, nie chcę iść sam przez życie i żyć sam dla siebie. Chcę iść z Tobą i żyć dla Ciebie, i razem z Tobą dla moich braci! Chcę widzieć Cię w życiu mym! Chcę widzieć Cię działającego i wywyższonego! Jezu mój, przymnóż mi wiary, dopomóż mi iść tam, gdzie idziesz Ty…