Miłosierdzie Boże i epidemia cz. 2 – z Dzienniczka s. Faustyny

Dz 206
„Na drugi dzień po Komunii św. usłyszałam głos: – córko Moja – patrz w przepaść miłosierdzia Mojego i oddaj temu miłosierdziu Mojemu cześć i  chwałę, a uczyń to w ten sposób – zbierz wszystkich grzeszników z całego świata i zanurz ich w przepaść miłosierdzia Mojego. Pragnę się udzielać duszom, dusz pragnę – córko Moja. W święto Moje – w święto Miłosierdzia, będziesz przebiegać świat cały i sprowadzać będziesz dusze zemdlone do źródła miłosierdzia Mojego. Ja je uleczę i wzmocnię.”

 

Dz. 1074 – 1075 – 1076
Kiedy poszłam na adorację, usłyszałam te słowa: córko Moja umiłowana, zapisz te słowa, że odpoczęło Serce Moje dziś w klasztorze tym. Mów światu o Moim miłosierdziu, o Mojej miłości.  Palą Mnie płomienie miłosierdzia, pragnę je wylewać na dusze ludzkie.
O jaki Mi ból sprawiają, kiedy ich przyjąć nie chcą.

Córko Moja, czyń co jest w twej mocy w sprawie rozszerzenia czci miłosierdzia Mojego, Ja dopełnię czego ci nie dostawa.
Powiedz zbolałej ludzkości, niech się przytuli do miłosiernego Serca Mojego, a Ja ich napełnię pokojem.
Powiedz, córko Moja, że jestem miłością i miłosierdziem samym.
Kiedy dusza zbliża się do Mnie z ufnością napełniam ją takim ogromem łaski, że sama w sobie tej łaski pomieścić nie może, ale promieniuje na inne dusze.

Dusze, które szerzą cześć miłosierdzia Mojego osłaniam je przez całe, jak czuła matka swe niemowlę, a w godzinę śmierci nie będę im Sędzią, ale miłosiernym Zbawicielem. W tej ostatniej godzinie nic dusza nie ma na swą obronę, prócz miłosierdzia Mojego, szczęśliwa dusza, która przez życie zanurzała się w zdroju Miłosierdzia, bo nie dosięgnie jej sprawiedliwość
Napisz – wszystko co istnieje, jest zawarte we wnętrznościach Mojego
miłosierdzia głębiej, niż niemowlę w łonie matki. Jak boleśnie rani Mnie niedowierzanie Mojej dobroci. Najboleśniej ranią Mnie grzechy nieufności.”

Dz. 402
„Kiedy się żegnałam z rodzicami i poprosiłam ich o błogosławieństwo, uczulam moc laski Bożej, która spłynęła na moja duszę. Ojciec, matka i matka chrzestna wśród łez błogosławili mi i życzyli jak największej wierności lasce Bożej i prosili, żebym nigdy nie zapomniała, jak wiele mi Bóg łask udzielił, powołując mnie do życia zakonnego. Prosili o modlitwę. Pomimo, że wszyscy płakali, ja ani jednej łezki nie uroniłam, starałam się być mężną i pocieszałam ich wszystkich, jak mogłam, przypominając im niebo, ze tam już nie będzie rozłąki. Stasio odprowadził mnie do auta, mówiłam mu, jak bardzo Bóg kocha dusze czyste, upewniłam go, że Bóg jest z niego zadowolony. Kiedy mu mówiłam o dobroci Bożej, i jak o nas myśli, rozpłakał się jak małe dziecko i nie dziwiłam się jemu, bo jest to duszyczka czysta, więc łatwo poznaje Boga.”

Dz. 1142
„4.VI. Dziś uroczystość Najświętszego Serca Jezusa . W czasie Mszy św. miałam poznanie Serca Jezusa, jakim ogniem miłości płonie ku nam, jest morzem miłosierdzia; wtem usłyszałam głos: apostołko Mojego miłosierdzia, głoś światu całemu o tym niezgłębionym miłosierdziu Moim, nie zniechęcaj się trudnościami, jakie napotykasz w głoszeniu
Mojego miłosierdzia. Te trudności które cię tak boleśnie i dotykają są potrzebne dla twego uświęcenia i dla wykazania, że dzieło to Moim jest. Córko Moja bądź pilna w zapisywaniu każdego zdania, które do ciebie mówię o Moim miłosierdziu, bo to jest dla wielkiej liczby dusz, które korzystać z tego będą.

Dz. 1146
[Niech pokładają] nadzieję w miłosierdziu Moim najwięksi grzesznicy. Oni mają prawo przed innymi do ufności w przepaść miłosierdzia Mojego.
Córko Moja, pisz o Moim miłosierdziu dla dusz znękanych. Rozkosz mi sprawiają dusze, które się odwołują do Mojego miłosierdzia. Takim duszom udzielam, łask ponad ich życzenia. Nie mogę karać, choćby ktoś był największym grzesznikiem, jeżeli on się odwołuje do Mej litości, ale usprawiedliwiam go
w niezgłębionym i niezbadanym miłosierdziu Swoim. Napisz: nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, otwieram wpierw na oścież drzwi miłosierdzia Mojego. Kto nie chce przejść przez drzwi miłosierdzia, ten musi przejść przez drzwi sprawiedliwości Mojej…”

Dz. 1728 Sprawiedliwość albo miłosierdzie
„Napisz: – Jestem święty po trzykroć i brzydzę się najmniejszym grzechem. Nie mogę kochać duszy, którą plami grzech, ale kiedy żałuje, to nie ma granicy dla Mojej hojności, jaką mam ku niej. Miłosierdzie Moje ogarnia ją i usprawiedliwia. Miłosierdziem Swoim ścigam grzeszników na wszystkich drogach ich i raduje się Serce Moje, gdy oni wracają do Mnie. Zapominam o goryczach, którymi poili Serce Moje, a cieszę się z ich powrotu. Powiedz grzesznikom, że żaden nie ujdzie ręki Mojej. Jeżeli uciekają przed miłosiernym Sercem Moim, wpadną w sprawiedliwe ręce Moje. Powiedz grzesznikom, że zawsze czekam na nich, wsłuchuję [się] w tętno ich serca, kiedy uderzy dla Mnie. Napisz, że przemawiam do nich przez wyrzuty sumienia, przez niepowodzenie i cierpienia, przez burze i pioruny, przemawiam przez głos Kościoła, a jeżeli udaremnią wszystkie łaski Moje, poczynam się gniewać na nich, zostawiając ich samym sobie i daję im czego pragną.

Dz. 1155 Wola Pana
„Dał mi Pan poznać w trzech jakby odcieniach Swą wolę, lecz to jedno jest.
Pierwsze jest, gdzie dusze odosobnione od świata palić się będą w ofierze przed tronem Bożym i upraszać miłosierdzie dla świata całego… I wypraszać błogosławieństwo dla kapłanów j modlitwą swoją przygotowywać będą świat na ostateczne przyjście Jezusa.
Drugie: – jest modlitwa połączona z czynem miłosierdzia. Szczególnie bronić będą duszy dziecka przed złym. Modlitwa i czyn miłosierdzia zawiera w sobie wszystko, co te dusze czynić mają, a do grona ich mogą być przy jęte nawet najbiedniejsze i w egoistycznym świecie będą się starały rozbudzić miłość, miłosierdzie Jezusa.
Trzecie: – jest modlitwa i uczynność miłosierdzia nieobowiązująca żadnym ślubem, lecz za ich wykonanie będą mieli udział we wszystkich zasługach i przywilejach całości. Do tego odcienia mogą należeć wszyscy ludzie na świecie żyjący. Członek tego odcienia powinien przynajmniej jeden uczynek dziennie spełnić miłosierdzia, przynajmniej, a może ich być wiele gdyż każdemu jest go łatwo spełnić, a nawet najbiedniejszemu, bo jest potrójne wykonanie miłosierdzia: słowo miłosierne – przez przebaczenie i pocieszanie; drugie, – gdzie nie możesz słowem to modlić się – i to jest miłosierdzie; trzecie uczynki miłosierdzia. A gdy przyjdzie dzień ostatni, z tego sądzeni będziemy i według tego otrzymamy wyrok wieczny.

Dz. 1160 O karze
„Kiedy raz zapytałam P. Jezusa, jak może znieść tyle występków i różnych zbrodni nie karze ich, odpowiedział mi Pan: – na ukaranie mam wieczność, a teraz przedłużam im czas miłosierdzia, ale biada im, jeżeli nie poznają czasu nawiedzenia Mego. Córko Moja, sekretarko Mojego miłosierdzia, nie tylko cię obowiązuje pisanie i głoszenie o Moim miłosierdziu, ale wypraszaj im łaskę, aby i oni uwielbili Moje miłosierdzie.

Dz. 1484 Rozmowa miłosiernego Boga z duszą grzeszną
Jezus: nie lękaj się duszo grzeszna swego Zbawiciela. Pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś, zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem miłosierdzia, Który Sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię Swymi łaskami O, jak droga Mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach Swoich. I wyryłaś się głęboką raną w Sercu Moim.
– Dusza: Panie, słyszę głos Twój, który mnie wzywa, abym wróciła ze złej drogi, ale nie mam ani odwagi, ani siły.
– Jezus: Jam jest siłą twoją, Ja ci dam moc do walki.
– Dusza: Panie, poznaję świętość Twoją i lękam się Ciebie.
– Jezus: Czemuż się lękasz, dziecię Moje, Boga miłosierdzia? Świętość Moja nie przeszkadza Mi, abym ci był miłosierny. Patrz duszo, dla ciebie założyłem tron miłosierdzia na ziemi, a tym tronem jest Tabernakulum i z tego tronu miłosierdzia pragnę zstępować do serca twego. Patrz, nie
otoczyłem cię ani świtą, ani strażą, masz przystęp do Mnie w każdej chwili, o każdej dnia porze chcę z tobą mówić i pragnę ci udzielać łask.
– Dusza: Panie, lękam się, czy mi przebaczysz tak wielką liczbę grzechów, trwogą mnie napełnia moja nędza.
– Jezus: większe jest miłosierdzie Moje, aniżeli nędze twoje i świata całego. Kto zmierzył dobroć Moją? Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla, ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci źródło miłosierdzia, przychodź i czerp łaski z tego źródła naczyniem ufności. Uniżonego serca nigdy nie odrzucę, nędza twoja utonęła w przepaści Miłosierdzia Mojego. Czemuż byś miała przeprowadzać ze Mną l spór o nędzę twoją. Zrób mi przyjemność, że mi oddasz wszystkie swe biedy i całą nędzę, Ja cię napełnię skarbami łask.
– Dusza: Zwyciężyłeś, o Panie, kamienne serce moje dobrocią Swoją, oto z ufnością i pokorą zbliżam się do Trybunału Miłosierdzia Twego, rozgrzesz mnie Sam ręką zastępcy Swego. O Panie, czuję jak spłynęła łaska i pokój w moją biedną duszę. Czuję, że mnie na wskroś ogarnęło Miłosierdzie Twoje,
Panie. Więcej mi przebaczyłeś, aniżeli się ośmielałam spodziewać, albo pomyśleć byłam zdolna. Dobroć Twoja przewyższyła wszystkie moje pragnienia. A teraz zapraszam Cię do serca swego przejęta wdzięcznością za tyle łask. Błądziłam, jak dziecię marnotrawne po manowcach, a Tyś mi nie przestawał być Ojcem. Pomnażaj we mnie miłosierdzie Twoje, bo widzisz jak słabą jestem.
– Jezus: Dziecię, nie mów już o nędzy swojej, bo Ja już o niej nie pamiętam. Posłuchaj, dziecię Moje. Co ci pragnę powiedzieć, przytul się do Ran Moich i czerp ze Źródła Żywota wszystko, czegokolwiek serce twoje zapragnąć może. Pij pełny mi ustami ze Źródła Żywota, a nie ustaniesz w podróży. Patrz w blaski Miłosierdzia Mojego, a nie lękaj się nieprzyjaciół swego zbawienia. Wysławiaj Moje Miłosierdzie.

Dz. 1487 Rozmowa miłosiernego Boga z duszą cierpiącą
– Jezus: duszo, widzę cię tak bardzo cierpiącą, widzę, te nie masz siły nawet mówić ze Mną. Oto Ja Sam będę mówił do ciebie duszo. Chociażby cierpienia twoje były największe. to nie trać spokoju ducha, ani się poddawaj zniechęceniu. Jednak powiedz Mi, dziecię Moje, kto się odważył zranić twoje serce? Powiedz Mi o wszystkim, powiedz. Mi o wszystkim, bądź szczera w postępowaniu ze Mną, odsłoń Mi wszystkie rany swego serca, Ja je uleczę, a  cierpienie twoje stanie się źródłem uświęcenia twego.
– Dusza: Panie, tak wielkie i rozmaite są moje cierpienia. a wobec ich długotrwałości ogarnia mnie już zniechęcenie.
– Jezus: dziecię Moje, zniechęcać się nie można, wiem, że Mi ufasz bez granic, wiem, że znasz Moją dobroć i miłosierdzie, więc może pomówimy w szczegółach o wszystkim co ci najwięcej na Sercu leży.
– Dusza: tak dużo mam różnych rzeczy, że nie wiem o czym wpierw mówić, jak to wszystko wypowiedzieć.
– Jezus: mów do Mnie po prostu, jak przyjaciel z przyjacielem. No, powiedz mi dziecię Moje, co cię wstrzymuje na drodze świętości?
– Dusza: brak zdrowia wstrzymuje mnie na drodze świętości, nie mogę spełniać obowiązków, ot, jestem takim popychadłem. Nie mogę się  umartwiać, pościć surowo, jak czynili święci, to znów nie dowierzają, że jestem chora i przyłącza się do fizycznego cierpienia moralne i wiele z tego wypływa upokorzeń. Widzisz Jezu, jak tu zostać świętą?
– Jezus: dziecię, prawda, to wszystko jest cierpieniem, ale innej drogi nie ma do nieba, prócz drogi krzyżowej. Ja Sam przeszedłem ją pierwszy. Wiedz o tym, że jest to najkrótsza i najpewniejsza droga.
– Dusza: Panie, znowu nowa przeszkoda i trudność na drodze świętości, dlatego, że jestem Ci wierna, prześladują mnie i wiele z tego powodu zadają mi cierpień.
– Jezus: wiedz o tym, że dlatego, że nie jesteś z tego świata, świat cię ma w nienawiści. Mnie on wpierw prześladował, to prześladowanie jest znakiem, że wiernie idziesz Moimi śladami.
– Dusza: Panie, znowu mnie zniechęca, że mnie nie rozumieją ani przełożeni. ani spowiednik w moich wewnętrznych cierpieniach. Ciemności zamroczyły umysł mój i jak tu postępować naprzód? Tak mnie jakoś to wszystko zniechęca i myślę, że to nie dla mnie wyżyny świętości.
– Jezus: Oto Moje dziecię, tym razem dużoś Mi powiedziała. Wiem o tym, że jest to wielkie cierpienie, być niezrozumianą i to jeszcze przez tych, których się kocha i przed którymi nasza szczerość jest wielka, ale niech ci wystarczy  to, że Ja cię rozumiem we wszystkich biedach i nędzach twoich. Cieszy Mnie twoja głęboka wiara, jaką masz mimo wszystko dla zastępców Moich, ale wiedz o tym, że ludzie duszy całkowicie nie zrozumieją. bo jest to nad ich możność, dlatego Ja Sam zostałem na ziemi, aby twe serce zbolałe pocieszyć i krzepić twą duszę, abyś nie ustała w drodze. Mówisz, że ciemności wielkie zasłaniają ci umysł, a więc czemuż nie przychodzisz w tych chwilach do Mnie, Który jestem Światłością i mogę w jednej chwili wlać w duszę twoją tyle światła i zrozumienia świętości, że w żadnych księgach nie wyczytasz tego, żaden spowiednik nie jest zdolny tak pouczyć i oświecić duszy. Wiedz jeszcze, że te ciemności, na które się żalisz wpierw przeszedłem dla ciebie w Ogrodzie Oliwnym. Dusza Moja była ścieśniona śmiertelnym smutkiem i tobie daję cząstkę tych cierpień, dla  Mojej szczególnej miłości ku tobie i dla wysokiego stopnia świętości, jaki ci  przeznaczam w niebie. Dusza cierpiąca jest najbliżej Mego Serca.
– Dusza: ale jeszcze jedno, Panie, co robić, jeśli jestem odepchnięta i odrzucona od ludzi, a szczególnie od tych, na których miałam prawo liczyć i to w chwilach największej potrzeby?
– Jezus: dziecię Moje, zrób sobie postanowienie, aby nigdy nie opierać się na ludziach. Wiele dokażesz, jeżeli zdasz się całkowicie na Moją wolę i powiesz: nie jako ja chcę, ale jako jest wola Twoja, o Boże, niech mi się stanie. Wiedz, że te słowa wypowiedziane z głębi serca, w jednej chwili wynoszą duszę na szczyty świętości. W takiej duszy mam szczególne upodobanie, taka dusza oddaje Mi wielką chwałę, taka dusza napełnia niebo wonią swej cnoty, ale wiedz, że tę siłę, którą masz w sobie do znoszenia cierpień musisz zawdzięczać częstej Komunii św., a więc przychodź często do tego źródła miłosierdzia i czerp naczyniem ufności cokolwiek ci potrzeba.
– Dusza: Dzięki Ci Panie za Twoją dobroć niepojętą, żeś raczył zostać z nami na tym wygnaniu i mieszkasz z nami, jako Bóg miłosierdzia i siejesz wokoło siebie blask Swej litości i dobroci, a w świetle Twych promieni miłosierdzia, poznałam jak bardzo mnie miłujesz.”

Dz. 1540
„28.1.(1938) Dziś powiedział mi Pan: zapisz córko Moja te słowa: Wszystkim duszom, które uwielbiać będą to Moje miłosierdzie i szerzyć jego cześć, zachęcając inne dusze do ufności w Moje miłosierdzie: dusze te w godzinę śmierci, nie doznają przerażenia; Miłosierdzie Moje osłoni je w tej ostatniej walce. . .

Dz 1541
Córko Moja, zachęcaj dusze do odmawiania tej koronki, którą ci podałem. Przez odmawianie tej koronki podoba Mi się dać wszystko o co mnie prosić będą. Zatwardziali grzesznicy, gdy ją odmawiać będą, napełnię dusze ich spokojem., a godzina śmierci ich będzie szczęśliwa. Napisz to dla dusz strapionych; gdy dusza ujrzy i pozna ciężkość swych grzechów. gdy się odsłoni przed jej oczyma duszy cała przepaść nędzy w jakiej się pogrążyła, niech nie rozpacza ale z ufnością niech się rzuci w ramiona Mojego miłosierdzia, jak dziecko w objęcia ukochanej matki. Dusze te mają pierwszeństwo do Mojego litościwego Serca, one mają pierwszeństwo do Mojego miłosierdzia.
Powiedz, że żadna dusza, która wzywała miłosierdzia Mojego nie zawiodła się, ani nie doznała zawstydzenia. Mam szczególne upodobanie w duszy, która zaufała dobroci Mojej.
Napisz, gdy tę koronkę przy konających odmawiać będą, stanę pomiędzy Ojcem, a duszą konającą nie jako Sędzia
sprawiedliwy, ale jako Zbawiciel miłosierny.

Ufaj w Boże miłosierdzie, odmawiaj koronkę do Bożego Miłosierdzia, czcij miłosiernego Jezusa w Jego wizerunku (obrazie) oraz przyzywaj Jego Imienia, a będziesz Zbawiony!

 

Schowaj miecz

Na to rzekł Jezus do Piotra: «Schowaj miecz do pochwy. Czyż nie mam pić kielicha, który Mi podał Ojciec?»” (por. J 18, 11)

„A przeto, umiłowani moi, skoro zawsze byliście posłuszni, zabiegajcie o własne zbawienie z bojaźnią i drżeniem nie tylko w mojej obecności, lecz jeszcze bardziej teraz, gdy mnie nie ma Albowiem to Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą. Czyńcie wszystko bez szemrań i powątpiewań, abyście się stali bez zarzutu i bez winy jako nienaganne dzieci Boże pośród narodu zepsutego i przewrotnego. Między nimi jawicie się jako źródła światła w świecie. Trzymajcie się mocno Słowa Życia (…)” (por. Flp 2, 12-16)

Tylko sprawujcie się w sposób godny Ewangelii Chrystusowej, abym ja – czy to gdy przybędę i ujrzę was, czy też będąc z daleka – mógł usłyszeć o was, że trwacie mocno w jednym duchu, jednym sercem walcząc wspólnie o wiarę w Ewangelię, i w niczym nie dajecie się zastraszyć przeciwnikom. To właśnie dla nich jest zapowiedzią zagłady, a dla was zbawienia, i to przez Boga. Wam bowiem z łaski dane jest to dla Chrystusa: nie tylko w Niego wierzyć, ale i dla Niego cierpieć, (…) (por. Flp 1, 27-29)

„Przypomnijcie sobie dawniejsze dni, kiedyście to po oświeceniu wytrzymali wielką nawałę cierpień, już to będąc wystawieni publicznie na szyderstwa i prześladowania, już to stawszy się uczestnikami tych, którzy takie udręki znosili.
Albowiem współcierpieliście z uwięzionymi, z radością przyjęliście rabunek waszego mienia, wiedząc, że sami posiadacie majętność lepszą i trwającą.
Nie pozbywajcie się więc nadziei waszej, która ma wielką zapłatę.
Potrzebujecie bowiem wytrwałości, abyście spełniając wolę Bożą, dostąpili obietnicy.

Jeszcze bowiem za krótką, za bardzo krótką chwilę przyjdzie Ten, który ma nadejść, i nie spóźni się.” (por. Hbr 10, 32-37)

„(…) a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc:
«Przestań się lękać!
Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący.
Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków
i mam klucze śmierci i Otchłani (por. Ap 1, 17-18)

Próba wiary na pustyni

Czytania 31.03.2020r.

Lb 21, 4-9

„Od góry Hor szli Izraelici w kierunku Morza Czerwonego, aby obejść ziemię Edom; podczas drogi jednak lud stracił cierpliwość. I zaczęli mówić przeciw Bogu i Mojżeszowi: «Czemu wyprowadziliście nas z Egiptu, byśmy tu na pustyni pomarli? Nie ma chleba ani wody, a uprzykrzył się nam już ten pokarm mizerny».” (por. Lb 21, 4-5)

Kościół został obecnie wyprowadzony przez Pana na pustynię – nie ma dla Ludu Bożego prawdziwego pokarmu, Chleba z Nieba – Ciała Jezusa, nie ma prawdziwego napoju, Krwi Jezusa. Ta sytuacja potrwa jeszcze długo i będzie próba cierpliwości. Jest dostępna tylko Komunia duchowa, która dla wielu jest „mizerną” alternatywą, wywołującą jedynie tęsknotę za rzeczywistą Komunią Ciał i Dusz… Jest to jednak próba, w której Pan oczekuje posłuszeństwa, cierpliwości i lojalności względem Pasterzy, wierności Kościołowi i.. ugryzienia się w język, kiedy przychodzi pokusa szemrania, obmawiania, rzucania oszczerstwami w Pasterzy. Celem tej wędrówki Ludu-Kościoła jest odnowienie jego chrztu, tzn. zanurzenia w imieniu Ojca i Syna i Ducha Świętego, potwierdzenie wyrzeczenia się szatana oraz odnowienie wiary i przyrzeczeń wobec Boga. Jeśli w Ludzie pojawia się „szemranina” i obmowy przewodników, to jak muchy do kupy zlecą się Złe duchy, aby dopełnić dzieła… co Pan w swej sprawiedliwości dopuszcza. Dlatego napisane jest dalej:

Zesłał więc Pan na lud węże o jadzie palącym, które kąsały ludzi, tak że wielka liczba Izraelitów zmarła. Przybyli więc ludzie do Mojżesza, mówiąc: «Zgrzeszyliśmy, szemrząc przeciw Panu i przeciwko tobie. Wstaw się za nami do Pana, aby oddalił od nas węże». I wstawił się Mojżesz za ludem.” (por. Lb 21, 6-7)

Te węże tak wtedy, jak i teraz, to przed pełzającymi gadami, demony, rujnujące pokój ducha, kąsające i wstrzykujące w umysł swój jad buntu przy każdej sytuacji tak, aby podburzyć Lud i złamać jedność. Trucizna jadu lub po prostu jad może być „mrożący” – od węży i może być „palący” – od skorpionów (por. Pwt 8, 15; Łk 10, 19; Ap 9, 1-12). Chodzi o różne rodzaje pokus, skłaniających do różnych zachowań:
1) węże – symbol pokusy prowadzącej do nieposłuszeństwa i obojętności wobec Prawa i Słowa Bożego. Kiedy wąż ugryzie człowieka, robi się mu zimno i w końcu umiera, podobnie jak grzech zrodzony z powyższych pokus, wywołuje w duszy brak wiary i miłości, niewytrwałość, duchową letniość, oziębłość, obojętność i ostatecznie śmierć duchową;
2) skorpiony – kiedy skorpion ugryzie człowieka, robi się mu gorąco i w końcu umiera. Skorpion to symbol pokusy opartej o pożądanie, „rozpalającej” pragnienia, zmysły i prowadzącej do grzechu gniewu, zazdrości, chciwości, nienawiści, itp. „palące sprawy”. Podobnie, jak w przypadku jadu węża, człowiek kończy śmiercią, w tym przypadku przez niekontrolowany wzrost pożądliwości i skokowy przyrost liczby i ciężaru grzechów. Życiowym przykładem jestem ja, który to piszę, a biblijnym przykładem jest król Dawid, który od zwykłego lenistwa (nie wyruszył ze swoim wojskiem na swoją wojnę, jak zawsze), przeszedł przez zmysłową pożądliwość do cudzołóstwa, oszustwa z planowaniem morderstwa swojego oddanego żołnierza, w końcu swoimi rozkazami wydał wyrok śmierci na tego człowieka, z którego żoną popełnił cudzołóstwo i wziął sobie ją sam za żonę (por. 2 Sm 11, 1-26, 2 Sm 12, 1-14). Jeśli w porę człowiek nie opamięta się, nie wróci do Boga, nie wyzna przed Bogiem grzechu i nie będzie błagał o przebaczenie, to umrze duchowo.

Napisane jest „Zesłał więc Pan na lud węże (…)” szemranie jest przyczyną, dla której pojawia się skutek w postaci obecności demonów. Kiedy Pan odejmuje rękę chroniącą człowieka przed Złym, to w ten sposób dopuszcza działanie Złego. Odejmuje swą rękę i dopuszcza Złego dla uszanowania wolnej woli człowieka, bo to człowiek swoim wewnętrznym wyborem i postępowaniem oddziela się od Pana, na mocy swojej wolnej woli. Musi jednak przyjąć pełne konsekwencje oddzielenia się od Boga, Źródła Życia i Światłości pełnej Miłości, co Pan w swej sprawiedliwości dopuszcza. Konsekwencje, które prowadząc przez wstyd, samotność i poczucie oddzielenia od wszystkich, cierpienie, ból, chorobę, przekleństwo, nienawiść do wszystkiego, własnego życia i Boga, a ostatecznie sprowadzają duchową śmierć – oddzielenie od Boga NA ZAWSZE – piekło.

Pan Bóg przez wzgląd na swoje miłosierdzie, mimo buntu człowieka, czeka na jego powrót, skruchę i wołanie o przebaczenie i miłosierdzie. Jeśli człowiek zawoła ze swojej głębokości do Boga, to Ten może znowu działać w życiu człowieka. Bóg wchodzi wtedy, jako Pan potężny w boju (por. Ps 24, 8), aby człowieka wyzwolić, uleczyć, chronić i zbawić. Aby to uczynić poleca Pasterzowi wprowadzić w świat człowieka, element będący próbą wiary i odnoszący się do charakteru popełnionego grzechu, np. węża na palu:

„Wtedy rzekł Pan do Mojżesza: «Sporządź węża i umieść go na wysokim palu; wtedy każdy ukąszony, jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu». Sporządził więc Mojżesz węża miedzianego i umieścił go na wysokim palu. I rzeczywiście, jeśli kogoś wąż ukąsił, a ukąszony spojrzał na węża miedzianego, zostawał przy życiu.” (por. Lb 21, 8-9)

Bóg daje wyjście z każdej sytuacji, jeśli tylko człowiek zwróci do niego siebie całego i uwierzy w obietnicę, daną przez Słowo Boga.

Pomysły Boga na ocalenie człowieka są bardzo proste:
„jeśli tylko spojrzy na niego, zostanie przy życiu”
Niestety wielu nie stać nawet na tyle, żeby spojrzeć, bo żeby spojrzeć, trzeba było najpierw uwierzyć, że to spojrzenie coś da, coś pomoże, tym bardziej, kiedy trzeba było spojrzeć na obiekt, którego przecież się śmiertelnie obawiało. Izraelici mieli spojrzeć na miedzianego węża, czyli symbol węży, które ich gryzły i zatruwały jadem i uwierzyć, że to ochroni ich życie.

Podobnie dzisiaj: Jezus Chrystus pragnie, żebyśmy w końcu zaczęli na Niego patrzeć jak na Zbawiciela, a nie jak na znajomego z sąsiedztwa, przyjaciela z podstawówki. Jezus oczekuje od nas takiej wiary, która rodzi się w człowieku tylko wtedy, kiedy staje mu przed oczami śmierć albo życie. Wiary nieabstrakcyjnej, ale realnej, choćby „jak gorczycy ziarnko”. Stąd to całe wyjście Kościoła na pustynie. Wyjście, która ma odnowić w nas dziękczynienie Bogu za wszystko w naszym życiu, co wcześniej było jakby oczywiste, jak choćby uścisk dłoni, odwiedziny i przytulenie członków rodziny, czy w końcu powszednia i niedzielna Eucharystia… od rana do wieczora, co półtorej godziny w każdym polskim mieście.

Jezus chce, żebyśmy pomyśleli o Nim w końcu tak:
Ty jesteś jak zdrowie, Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie, Kto cię stracił”

żebyśmy się w końcu nawrócili… W tym wpisie o tym więcej:

Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię

Dlatego doświadczamy tego wyjścia na pustynię, dlatego Kościół jest teraz jak Oblubienica Baranka… która wiele razy Go zdradziła i upadła. Pan jednak ciągle chce mieć Ją tylko dla siebie, chce ją przystroić i przygotować na Gody Baranka.
Dlatego chcę ją przynęcić,
na pustynię ją wyprowadzić i mówić jej do serca.” (por. Oz 2, 16)

Jezus prosto tłumaczy zamysł Boga o Dziele Zbawienia: wierzyć w Syna Bożego i Syna Człowieczego – Mesjasza, którego On posłał, aby wypełnił Prawo, wszystkie proroctwa i pisma. Jezus wzywa nas do wiary w siebie, mówiąc:
A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.
Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.”
(por. J 3, 14-18)

„Oni zaś rzekli do Niego: «Cóż mamy czynić, abyśmy wykonywali dzieła Boże?». Jezus odpowiadając rzekł do nich: «Na tym polega dzieło [zamierzone przez] Boga, abyście uwierzyli w Tego, którego On posłał».” (por. J 6, 28-29)

A On rzekł do nich: «Wy jesteście z niskości, a Ja jestem z wysoka. Wy jesteście z tego świata, Ja nie jestem z tego świata. Powiedziałem wam, że pomrzecie w grzechach swoich. Tak, jeżeli nie uwierzycie, że JA JESTEM, pomrzecie w grzechach swoich». Powiedzieli do Niego: «Kimże Ty jesteś?» Odpowiedział im Jezus: «Przede wszystkim po cóż jeszcze do was mówię? Wiele mam o was do powiedzenia i do sądzenia. Ale Ten, który Mnie posłał jest prawdziwy, a Ja mówię wobec świata to, co usłyszałem od Niego». A oni nie pojęli, że im mówił o Ojcu. Rzekł więc do nich Jezus: «Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. A Ten, który Mnie posłał, jest ze Mną; nie pozostawił Mnie samego, bo Ja zawsze czynię to, co się Jemu podoba». Kiedy to mówił, wielu uwierzyło w Niego. Wtedy powiedział Jezus do Żydów, którzy Mu uwierzyli: «Jeżeli będziecie trwać w nauce mojej, będziecie prawdziwie moimi uczniami i poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli».” (por. J 8, 22-31)

«Przeto i teraz jeszcze – wyrocznia Pana:
Nawróćcie się do Mnie całym swym sercem,
przez post i płacz, i lament».
Rozdzierajcie jednak serca wasze, a nie szaty!
Nawróćcie się do Pana Boga waszego!
On bowiem jest łaskawy, miłosierny,
nieskory do gniewu i wielki w łaskawości,
a lituje się na widok niedoli. (por. Jl 2,12-13)

To wszystko daje obraz Jezusa, który ponownie przychodzi do nas i głosi:
«Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże.
Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»”
(por. Mk 1, 15)

 

 

 

 

Dzieło Zbawienia i Kerygmat w szczegółach

Po przerobionym rachunku sumienia niech się otworzą nasze oczy na grzechy, które popełniliśmy, grzechy rodzaju ludzkiego względem Boga i siebie nawzajem! Ciężar tych grzechów od początku istnienia ludzkości jest przygniatający, miażdżący, druzgocący…
Słowo Boga mówi: zapłatą za grzech jest śmierć… (por. Rdz 2, 17; Rz 6, 23).

Czy to już koniec? Czy pozostała nam już w konsekwencji naszych grzechów tylko duchowa śmierć? Na zawsze utracona relacja miłości z Bogiem? Czy Słowo Boga nie daje żadnej drogi wyjścia z tej tragicznej sytuacji?

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym.” (Rz 6, 23)

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM SAMYM!

Dlatego Bóg w swym miłosierdziu daje drogę powrotu do jedności ze Sobą i wzywa do powrotu do Królestwa Niebieskiego, ale w swojej sprawiedliwości, zechciał, aby to ponowne zjednoczenie z Nim odbyło się na drodze wiary i zaufania, przemiany myślenia (nawrócenia) i krzyża, poprzez następujące etapy:
1) uwierzenie Bogu, że Cię kocha i chce tylko Twojego dobra,
2) zaufanie Słowu Boga i podjęcie poszukiwania Jego woli,
3) uznanie popełnionych grzechów, przyznanie się do własnej grzeszności (posiadania natury skłonnej do grzeszenia) i potrzeba bycia odkupionym przez Boga,
4) żal za grzechy, ustne, szczere wyznanie grzechów i prośba o przebaczenie skierowana do Boga i tych osób, którym człowiek zawinił (jeśli żyją, a jeśli nie to modlitwa za nich),
5) podjęcie pokuty, zaparcie się siebie samego w grzesznych skłonnościach i rezygnacja z czynności, które Bóg określa jako złe, choć dotąd wydawały się człowiekowi dobre i przyjemne,
6) przyjęcie przychodzącego w życiu cierpienia, jako doświadczenie konieczne do duchowego oczyszczenia, przemiany i wzrostu, a więc wewnętrzna akceptacja tego doświadczenia, dążenie do określenia go w sobie jako dobre, oczyszczające, spełniające pokuty, a przeżywane z Bogiem, coraz głębiej z Nim łączące i ostatecznie sprowadzające do życia błogosławieństwo,
7) złożenie ofiary zadośćuczynienia lub udział w ofierze kogoś, kto jest zdolny do złożenia takiej ofiary. Jak wielkiej? Wielkiej jak popełniony grzech: całkowitej, całopalnej. Skoro „zapłatą za grzech jest śmierć, to odwrotnie: „zapłatą za posłuszeństwo jest życie. Co więc trzeba w posłuszeństwie złożyć Bogu w ofierze za grzechy? Jakieś miłe i przyjemne rzeczy, niewiele kosztujące? Czy wręcz przeciwnie?
Prorok Izajasz pisał:
Iz 53, 10 Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży.
To znaczy, że osoba, która w wolnej woli podejmuje ofiarę umożliwiającą powrót do Nieba musi w posłuszeństwie tej woli Boga przyjąć miażdżące cierpienie, aby ostatecznie oddać swoje życie, być poddanym śmierci, wejść w doświadczenie śmierci…

Kto mógłby wziąć na siebie ciężar tych grzechów i taką ofiarę złożyć?
Roślina? Wszystkie rośliny świata są zbyt „lekkie”, bo nie mają ani ludzkiego ciała, ani psychiki, ani duszy. Kompletnie nie nasz wymiar istnienia, nie nasza liga. Za mała waga ofiary.
Zwierzę? Wszystkie zwierzęta świata są zbyt „lekkie”, bo nie mają ani ludzkiego ciała, ani psychiki, ani duszy. Fizycznie jesteśmy podobni w podstawowych życiowych czynnościach, w wielu jednak różnimy się, a duchowo zwierzęta to nie nasz wymiar istnienia, nie nasza liga. Ofiara ze zwierzęcia symbolizować może jedynie oddanie Bogu niższej, zwierzęcej, części duszy, kierującej się popędami i instynktami, ale nigdy nie
Człowiek? Elementy składowe ofiary pasują, ale co najwyżej w zakresie życie za życie, bo zbyt mało waży jedno życie za życie całej ludzkości, przy założeniu oczywiście, że życie to nie jest skalane żadnym grzechem, który również spowodowałby konieczność wyrównania długu za nie. Za mała waga ofiary dla odkupienia każdego człowieka.
Anioł, istota duchowa? Nie nasz wymiar istnienia: brak ciała fizycznego i inne ciało duchowe czyniłby ofiarę anioła nieodpowiednią. Jako jednostkowe stworzenie nie mógłby spłacić długów zaciągniętych w ciele ludzkim przez całą ludzkość, istniejąc z natury w wymiarze ducha, nawet jeśli nie własną mocą, której mógłby mieć za mało, a z woli Boga mógłby przyjąć ciało ludzkie. Znowu za mała waga ofiary dla odkupienia każdego człowieka.

Wynika z tego, że ofiara każdego pojedynczego stworzenia, nawet Archanioła, byłaby zbyt „lekka” przy „ciężarze” win wszystkich ludzi. Poza tym: Bóg nie chciał, aby jakiekolwiek Jego stworzenie na sobie cierpiało skutki grzechów wszystkich ludzi i ofiarowało tak wiele przez Jego nakaz. Najświętsza Ofiara musi być dobrowolna, niewymuszona, złożona w duchu bezinteresownej miłości, nieskalana żadnym grzechem osobistym i złożona przez kogoś, kto jest w swoim bycie złączony w jakiś sposób ze wszystkimi, bo jest tak czysty, że może przenikać wszystko.

To kto może wyrównać dług względem Bożej sprawiedliwości, w oparciu której istnieje całe stworzenie, w tym wszelkie prawa fizyki, biologii, itd.? Kto weźmie na siebie ciężar kolektywnego grzechu ludzkości? Kto?!

SAM BÓG?!

Dobrze, ale jak miałoby się to odbyć? Jak „technicznie” Bóg miałby to zrobić? Czy Bóg, który jest duchem, tzn. istniejąc przed stworzeniem ma naturę duchową, a nie fizyczną (por. J 4, 24), z wysokości Niebios miałby „jakoś” oznajmić ludzkości, że teraz odpuszcza nam grzechy i odtąd jest po wszystkim, a człowiek znowu ma wstęp do Królestwa Nieba bez żadnego aktu woli i czynu z jego strony? Do kogoś z nas takie „oznajmienie” by dotarło i ktoś by uwierzył Bogu w takie załatwienie sprawy? Czy wystarczy przemówić przez Archanioła, czy Bóg sam ma przemówić w naszym świecie? Jeśli sam, to w jaki sposób, żeby wszyscy nie pomarli ze strachu lub bojaźni przed Jego chwałą? Czy nie potrzeba raczej formy bardziej odpowiedniej dla człowieka?
W świecie ludzi komunikacja odbywa się normalnie na linii człowiek-człowiek… Czy więc potrzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem, żeby do nas skutecznie dotrzeć, żeby zmniejszyć do minimum ryzyko niewłaściwych interpretacji Jego Słowa? W tym zakresie – tak, trzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem.

Czy jednak prawa Bożej sprawiedliwości, rządzące Wszechświatem i Królestwem Niebios byłyby zaspokojone? Co z ofiarą potrzebną dla zadośćuczynienia Bożej sprawiedliwości, w tym prawom przyczyny i skutku? Jeśli np. mają być spłacone kary za grzechy ciała ludzkiego, to ofiara musi być złożona w ciele ludzkim, a jeśli za wszystkich ludzi to w ciele Boga-człowieka. Jeśli mają być spłacone kary za grzechy popełnione w duszy ludzkiej, w duchu, to ofiara musi być złożona w duszy człowieka i jeśli za wszystkie dusze – to w Duchu Boga – Duchu Świętym. Znowu: trzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem.

Prorok Izajasz opisał instrukcję dla Zbawiciela, Mesjasza, Tego który ma wykupić ludzkość ze zniewalającej mocy jej grzechów (por. Iz 53, 1-12) poprzez dobrowolną ofiarę z siebie samego:
https://biblia.deon.pl/2010/rozdzial.php?id=525

Prorok Izajasz pisał o Mesjaszu:
„3 Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi,
Mąż boleści, oswojony z cierpieniem,
jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa,
wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic.
Lecz On się obarczył naszym cierpieniem,
On dźwigał nasze boleści,
a myśmy Go za skazańca uznali,
chłostanego przez Boga i zdeptanego.
Lecz On był przebity za nasze grzechy,
zdruzgotany za nasze winy.
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas,
a w Jego ranach jest nasze zdrowie.
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich.
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich.
Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją,
tak On nie otworzył ust swoich.
10 Spodobało się Panu zmiażdżyć Go cierpieniem. Jeśli On wyda swe życie na ofiarę za grzechy, ujrzy potomstwo, dni swe przedłuży.”

Jezus sam oddał życie za nas wszystkich w posłuszeństwie opisanej w proroctwie Izajasza woli Boga. Mówił:
„A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne.” (por. J 3, 14-15)
„Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je [potem] znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca».”
(por. J 10, 17-18)
To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.
Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję.”

(por. J 15, 12-14)

Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich!
To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie.

On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności,
aby na równi być z Bogiem,
lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi,
stawszy się podobnym do ludzi.
A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka,
uniżył samego siebie,
stawszy się posłusznym aż do śmierci –
i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię ponad wszelkie imię,
aby na imię Jezusa
zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał,
że Jezus Chrystus jest PANEM –
ku chwale Boga Ojca.” (por. Flp 2, 4-11)

A co z ukazaniem człowiekowi jak ma żyć zgodnie z wolą Bożą? Wystarczy mówić, czy lepiej ukazać życiem?
Najlepiej jest, kiedy ukazuje się własnym życiem to, co się mówi.
Znowu: potrzeba, żeby Bóg stał się człowiekiem – będzie mógł wtedy wprost pokazać swoim ludzkim życiem, jak człowiek powinien żyć i wypowiedzieć ludzkimi słowami Słowo Boga, .

Tylko Bóg: Ten, który jest – jest w swoim bycie nieograniczony, nieskończony z natury, przez którego Słowo zostało wszystko stworzone, w którym wszystko zostało stworzone, do którego należy świat i wszystko to, co go napełnia może połączyć się z nami wszystkimi i wagą (chwałą), mocą własnej ofiary podnieść nas z otchłani ciemności z powrotem do Królestwa Niebios (por. Kol 1, 15-20).

Poza tym rozważaniem o sprawiedliwości pozostaje podstawowe pytanie: dlaczego Bóg miałby spłacać długi swojego przewrotnego i zbuntowanego stworzenia, któremu nieodwołalnie dał wolną wolę i pouczył o konsekwencjach poznania dobra i zła, a które było Mu nieposłuszne i nie chciało ani uznać swojego błędu, ani nawet przepraszać, tylko schowało się przed Bogiem ze wstydu i strachu, zabijając relację miłości?
Dlaczego Bóg miałby nas, buntowników, wyciągać z krzaków ciemności?
My, ludzie, z natury raczej zostawilibyśmy kogoś, kto nas zawiódł i skrzywdził, był nam nieposłuszny w najprostszej rzeczy, zranił naszą miłość i nie chciał nawet rzucić od niechcenia jednego „przepraszam”…
A co na to Bóg?

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM SAMYM!

W Bogu sprawiedliwość jest zawsze jednością z miłosierdziem, we wszystkim jest święty (hebr. kadosz), tzn. jest oddzielony od grzechu, jest Światłem oddzielonym od ciemności, nie ma w Nim żadnej ciemności. Dlatego skalany grzechem człowiek, któremu po akcie nieposłuszeństwa (po grzechu) i buntu, zmieniła się świadomość, sposób postrzegania otaczającego go świata z przyjaznego na wrogi, z rodzącego obfitość na rodzący osty, musiał opuścić tę Światłość Raju, którą napełniał swoją obecnością Bóg, bo już dłużej do Niej wewnętrznie nie należał i nawet nie chciał należeć. Wolał iść swoją drogą, odchodząc coraz dalej od Boga: Ojca, Jego Słowa i Ducha. Tak człowiek popadł w ciemność, smutek, niedefiniowalną tęsknotę „za czymś” i niekończącą się spiralę przyczynowo-skutkową swojego postępowania opartego wyłącznie o własną wolę i własne dobro. Tak człowiek zamienił początkowo dobry świat go otaczający w pole walki dobra i zła, dokonując coraz to nowych odkryć na polu zła, grzechu i zepsucia tego, co od początku było dobre.
A Bóg? Smucił się i patrzył na swoje ukochane i najdoskonalsze stworzenie, ale teraz upadłe i umierające w wymiarze fizycznym oraz duchowym. Pomimo bólu i zazdrosnej miłości ojca do syna, który zamiast z ojcem woli być ze wszystkim innym, nie odebrał mu daru wolnej woli do dalszego postępowania w kierunku ciemności, oddzielenia i śmierci.

Bóg ocenił sytuację prosto, mniej więcej tak: „Człowiek nie jest w stanie sam powrócić do Mnie, muszę Sam zstąpić do niego pierwszy. Trzeba sprawić, żeby zawrócił ze swojej drogi do śmierci i poszedł drogą do Życia. Muszę Sam go wyzwolić z tej spirali grzechu, która go zniewala i doprowadza do cierpienia i zepsucia całe stworzenie. Muszę Sam pokazać mu jak ma żyć i jak do Mnie powrócić, żeby wypełnić prawa, które zostały nadane na początku stworzenia. W końcu, muszę człowiekowi pokazać, jak bezgranicznie i bezinteresownie ciągle go kocham i nigdy nie przestanę, nawet jeśli znowu odrzuci moje Słowo i… je zabije. A postąpi tak, jak na początku, bo coraz gorsze są jego czyny. Ja jednak poślę moje Słowo, które stanie się Bogiem-człowiekiem i Zbawicielem człowieka. Do końca umiłowałem człowieka, dlatego oddam w ofierze za niego życie i zmartwychwstanę, bo ani Mnie, ani mojej Miłości nie da się na zawsze zabić. Potem wstąpię z powrotem do Nieba, stając się dla człowieka drogą powrotną i otworzę człowiekowi bramy Raju, stając się dla niego bramą do Życia wiecznego, a później ześlę na niego mojego Ducha, aby dać mu nowe serce i nowe życie we Mnie oraz ostatecznie odkupić, wyzwolić, zbawić i uczynić dziećmi Bożymi chociaż tych, którzy w to Dzieło mojego miłosierdzia uwierzą. Człowiek pomimo tak wielkiej łaski pozostanie słaby i obarczony raną grzeszności, dlatego aby nie ustał w drodze do Nieba, ale trwał we Mnie, będę karmił go moim Ciałem i Krwią, w których jest mój Duch i moje Życie, oraz dar odpuszczania grzechów mocą Ducha Świętego, którego udzielę moim posłanym uczniom, aby każdy, kto szczerze przyjdzie do Mnie, doświadczył mojego bezgranicznego miłosierdzia i zbawienia.

Ale… Dlaczego Bóg tak postanowił wobec zbuntowanego stworzenia?

BÓG JEST MIŁOŚCIĄ I MIŁOSIERDZIEM SAMYM!

Dlatego Bóg w swoim miłosierdziu dla człowieka posłał na świat swoje Słowo, Jednorodzonego Syna, który przyoblekł się w szatę: ciało człowieka i rzeczywiście stał się człowiekiem, mężczyzną o imieniu Jezus (hebr. Jeszua – Bóg Zbawia), ze wszystkimi tego radosnymi i bolesnymi konsekwencjami, mającym matkę Maryję z Nazaretu, specjalnie do tego wybraną i obdarowaną pełnią Łaski młodą dziewczynę, dziewicę, która nie popełniła żadnego grzechu.

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.
Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.”

(por. J 3, 16-18)

Chrystus bowiem umarł za nas, jako za grzeszników, w oznaczonym czasie, gdyśmy [jeszcze] byli bezsilni. A [nawet] za człowieka sprawiedliwego podejmuje się ktoś umrzeć tylko z największą trudnością. Chociaż może jeszcze za człowieka życzliwego odważyłby się ktoś ponieść śmierć. Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. Tym bardziej więc będziemy przez Niego zachowani od karzącego gniewu, gdy teraz przez krew Jego zostaliśmy usprawiedliwieni”
(por. Rz 5, 6-9)

Mamy nadzieję Bracia! Gra naszego życia nie jest skończona, bo mamy Jezusa Chrystusa, Zbawiciela, dzielnego i potężnego Pana w boju o nasze dusze! Nie lękajmy się, ale otwórzmy Mu drzwi na oścież i zaufajmy w tym czasie próby! Jesteśmy szczególnie teraz wezwani do pokuty, ale i do odnowienia naszej przynależności do Jezusa, do powrotu do tej pierwotnej miłości do Boga, dzięki której uwierzyliśmy w Niego.

Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego i wyznajesz Go jako Pana i Zbawiciela?

Jeśli tak, to Jezus mówi Ci dzisiaj:
«Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem. Kto we Mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy, kto żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki.
(por. J 11, 25)

Jezu, ufam Tobie!

Pokuta, akt przebłagania Boga na czas epidemii koronawirusa i Kerygmat

Jakie jest najlepsze lekarstwo na trwającą epidemię?

POKUTA. POKUTA. POKUTA.

MODLITWA PRZEBŁAGANIA, POST, JAŁMUŻNA, CZYNY MIŁOSIERDZIA.

To jest czas w naszym życiu, kiedy jesteśmy wezwani do powrotu do Boga, który jest miłosiernym Ojcem, a zawrócenia z drogi, na której sami jesteśmy sobie bogami i Boga-Stwórcy nie potrzebujemy.

Jako ludzkość jesteśmy wezwani do porzucenia drogi, na której nie uznajemy zła, jakie popełniamy i nie widzimy dobra, jakie Bóg nam wyświadcza. Jesteśmy wezwani do przemiany egoistycznego myślenia o wyłącznie własnym „szczęśliwym życiu”, na myślenie szukające nieustannie woli Boga i dobra ludzi, którzy nas otaczają.

Stąd chrześcijanie powinni podjąć akt pokutny za siebie samych i za całą ludzkość, ofiarowując go Bogu osobiście w tajemnicy przed światem i oficjalnie jako Kościół w Święto Miłosierdzia Bożego, tj. 19.04.2020r.

Módlmy się od dzisiaj codziennie razem przynajmniej:
1) Koronką do Bożego Miłosierdzia o godz. 15.00 – w godzinę śmierci Pana Jezusa, rozważając przy tym Jego mękę.
2) Różańcem o godz. 20.30, rozważając Boże Dzieło Wcielenia, Odkupienia i Zbawienia razem z Maryją, mamą Pana Jezusa.
3) Aktem pokutnym płynącym z serca, a przepraszającym Boga za wszystkie grzechy, których dopuszczamy się sami i cała ludzkość.
Może on wyglądać np. tak:

Akt przebłagania Boga za grzechy całego świata

Miłosierny Boże, Ojcze nasz i Stwórco, Panie Jezu i Zbawicielu, Duchu Święty i Pocieszycielu… Zmiłuj się nad nami – żyjącymi, konającymi i zmarłymi!

Zmiłuj się nad nami, zatwardziałymi grzesznikami, którzy mimo tylu Twoich łask, ciągle chowamy się przed Tobą, unikając relacji miłości z Tobą. Z braku miłości między nami dopuszczamy się wszelkiego możliwego zła, które już wyrosło pod samo Niebo. Naprawdę, grzechy nasze są zawsze przed nami i tylko Ty możesz nas ocalić od ich śmiertelnych konsekwencji. Potrzebujemy Ciebie, Boga, który zbawia przez wzgląd na Swoje Miłosierdzie!

Jeśli więc nas nie uwolnisz od jarzma naszych grzechów, jeśli nas nie wybawisz z niewoli, w jakiej nas trzymają, jeśli nas nie zbawisz swoim wyciągniętym ramieniem i niezbędną pokutą, to na pewno pomrzemy na zawsze w grzechach naszych i nie staniemy się Twoim ludem! Udziel nam łaski wiary, nadziei i miłości, abyśmy jako ludzkość powrócili do Ciebie, nasz Boże! Ocal nas przed duchową śmiercią, oczyść nas z relacji, spraw i rzeczy, które zatruwają nam życie i oddalają od Ciebie! Przemień obraz życia człowieka i połącz go z powrotem z Tobą oraz wszystkich ludzi między sobą Swoim Świętym Duchem Miłości.

Pragniemy spełnić Twoje marzenie o jedności Stwórcy z całym Stworzeniem i całego Stworzenia z człowiekiem, który jest wolny i w wolności pokochał swojego Stwórcę, jako Ojca, żyjąc Jego Słowem i w Jego Duchu. Błagamy, przez wzgląd na Twoje Miłosierdzie: skróć czas epidemii, która nas dotknęła i wygaś ją, abyśmy jako odnowiona w Duchu ludzkość mogli zacząć nowe życie z Tobą, Bogiem Miłosierdzia!

Boże Ojcze nasz, uznajemy, że wszyscy zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie, błagamy o przebaczenie i przepraszamy Cię:
– za to, że nie wierzymy w ogóle w Twoje istnienie,
– za to, że jeżeli wierzymy w Twoje istnienie, to nie wierzymy Tobie,
– za to, że jeżeli już wierzymy w Ciebie i Tobie, to mamy ciągłe wątpliwości w tej wierze i nie ufamy Tobie,
– za to, że zaprzeczamy, że jesteś Bogiem i Stwórcą całego wszechświata ze wszystkimi jego zastępami stworzeń,
– za to, że kłamliwie twierdzimy, że Bóg nie jest jeden, że poza Tobą istnieją inni bogowie,
– za to, że zaprzeczamy Twojemu Ojcostwu względem każdego człowieka,
– za to, że nie kochamy Ciebie z całego serca, z całej duszy, ze wszystkich sił swoich,
– za to, że zamiast Ciebie – naszego Ojca Niebieskiego, wolimy kochać i wywyższać bardziej inne osoby albo nawet rzeczy,
– za to, że zbliżamy się do Ciebie tylko w słowach i sławiąc Cię tylko wargami, podczas gdy nasze serca są z dala od Ciebie,
– za to, że uczyniliśmy sobie bożka ze zdrowia i wpoiliśmy sobie jako prawdę bałwochwalcze kłamstwo mawiając i nieustannie życząc sobie na pierwszym miejscu: „oby tylko było zdrówko, bo zdrówko jest najważniejsze”,
– za to, że w chorobie bluźnimy Tobie, zamiast przylgnąć do Ciebie całym sercem i z całych sił,
– za to, że uczyniliśmy sobie bożka z pieniędzy i pracy dając im więcej serca i uwagi niż Tobie,
– za to, że nie mamy wiary w Twoją bezgraniczną miłość do nas i w trudnych życiowych doświadczeniach nie szukamy Twojej woli i nie staramy się przemienić postrzegania tej próby i cierpienia w doświadczenie konieczne i dobre dla naszego oczyszczenia, rozwoju i zbliżenia się do Ciebie,
– za to, że nieustannie szemrzemy, narzekamy albo zaczynamy zaprzeczać Twojej dobroci, bądź nawet Twemu istnieniu,
– za to, że swoim życiem nie przynosimy Tobie chwały i nie uświęcamy Twojego Imienia,
– za to, że nie oczekujemy nadejścia Twojego Królestwa w Niebie i nie budujemy go tu, na Ziemi,
– za to, że jesteśmy przewrotni i fałszywi, kiedy mówimy „Ojcze, bądź wola Twoja”, a później robimy dokładnie na odwrót, mówiąc tym samym niczym demony „bądź wola moja!„,
– za to, że ślubujemy i przysięgamy Tobie rzeczy, których nie jesteśmy w stanie spełnić,
– za to, że jesteśmy niewdzięczni za Chleb z Nieba, który nam zsyłasz na Życie wieczne,
– za to, że jesteśmy niewdzięczni za chleb powszedni, którym nas karmisz, jednocześnie oskarżając Ciebie za głód na Ziemi,
– za to, że mając wiele nie jesteśmy miłosierni wobec potrzebujących braci,
– za to, że ciągle siebie sami uniewinniamy, a oskarżamy Ciebie lub innych ludzi o własne błędy i braki,
– za to, że nie potrafimy przebaczać, a sami chcemy, żebyś nam przebaczył,
– za to, że mówimy „przebaczam, ale nie zapominam”, a ciągle powracamy do sytuacji wytykając błąd naszemu winowajcy. Jednocześnie sami chcemy żebyś Ty nam przebaczył, zapomniał i nigdy o naszych grzechach nie wspominał,
– za to, że wystawiamy Ciebie na próbę przy każdej okazji,
– za to, że nie pamiętamy o Tobie w godzinie życiowej próby i nie prosimy Ciebie o przyjście nam z pomocą, ale jesteśmy przekonani, że sami z siebie poradzimy sobie we wszystkim,
– za to, że obłudnie wołamy do Ciebie „zbaw nas ode złego” i fałszywie twierdzimy, że „wyrzekamy się Szatana”, kiedy cali jesteśmy pogrążeni w jego dziełach i nie mamy żadnej woli, aby je zniszczyć lub opuścić i powrócić do Ciebie,
– za to, że nie szukamy Twojego Słowa, a kiedy sam Je dajesz nam, to nie chcemy Go przyjąć i Go odrzucamy,
– za to, że nie ufamy Twoim pouczeniom, a wybieramy ciągle po swojemu,
– za to, że nie jesteś na pierwszym miejscu w naszym życiu,
– za to, że ciągle jest coś ważniejszego od Ciebie,
– za to, że dajemy Ci tak mało czasu i przestrzeni do działania w naszym życiu, a marnujemy go na tysiące zbędnych rzeczy i spraw,
– za to, że oskarżamy Cię o zło i cierpienie całego świata,
– za to, że oskarżamy Cię o złą wolę i chęć wyrządzenia nam krzywdy,
– za to, że oskarżamy Cię o porzucenie człowieka samemu sobie,
– za to, że nie jesteśmy wdzięczni za życie nasze i wszystkich istot żywych,
– za to, że niszczymy ogród, który nam dałeś – naszą planetę Ziemię i doprowadzamy naszym materialistycznym działaniem do śmierci wielu stworzeń,
– za niepoliczalne już morderstwa dzieci, kobiet i mężczyzn,
– za niepoliczalne już zabójstwa nienarodzonych dzieci,
– za bezsensowne i okrutne znęcanie się nad ludźmi i zwierzętami,
– za nasz styl życia, który ma niewiele wspólnego z życiem w Bogu i dla Boga,
– za nasze niezgodne z Twoją wolą związki międzyludzkie,
– za cudzołóstwa, zdrady małżonków, rozpady małżeństw i rodzin, które miały być w Twoim marzeniu obrazem Boga żyjącego w jedności swej Przenajświętszej Trójcy,
– za kradzieże, zazdrość, łakomstwo na cudze rzeczy,
– za wszelkie nieczyste myśli i czyny,
– za wszelkie inne grzechy przeciwko Tobie, Ojcze,
– za naszą oziębłość i pogardę względem Ciebie w tym wszystkim…
Przepraszamy Cię Ojcze nasz i błagamy o przebaczenie dla nas i całego świata!

Jezu Chryste, Synu Boży, uznajemy, że wszyscy zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie, błagamy o przebaczenie i przepraszamy Cię:
– za to, że na Twoją bezgraniczną miłość odpowiadamy Ci zapomnieniem, obojętnością, letniością lub nienawiścią,
– za nasz brak wiary w Ciebie, Pana i Zbawiciela, mimo wszystkich dzieł, znaków i cudów, których dokonałeś na przestrzeni wieków od czasu Twojego przyjścia na ten świat,
– za to, że popadamy chętnie i beztrosko w różne nałogi, podczas gdy jesteśmy leniwi i letni w naszej wierze w Ciebie Jezu,
– za to, że za Twoje dobrodziejstwa otrzymujesz od nas niewdzięczność,
– za to, że ignorujemy Twoje wezwania do przemiany życia i szukania Królestwa Bożego,
– za to, że nie doceniamy Twojej Ofiary, złożonej dla zadośćuczynienia Bożej sprawiedliwości za nasze grzechy i nie dostępujemy odkupienia, bo nie czerpiemy z Jej owoców,
– za to, że nie doceniamy Twojej Ofiary, złożonej dla ukazania nam Bożego Miłosierdzia, które nie ma granic,
– za to, że nie mamy ufności w Twoje nieskończone Miłosierdzie i nie przychodzimy czerpać z Niego Łask,
– za to, że uczestniczymy w Eucharystii nieświadomie i tylko zewnętrznie, jakby był to dla nas tylko wyuczony przez ludzi zwyczaj,
– za to, że zbliżamy się do Ciebie tylko w słowach i sławiąc Cię tylko wargami, podczas gdy nasze serca są z dala od Ciebie,
– za to, że zdarza nam się profanować Twoje Ciało i Krew postawą zewnętrzną i wewnętrzną,
– za to, że świętokradczo spożywamy Twoje Ciało i pijemy Twoją krew,
– za brak miłości, oziębłość lub letniość kapłanów, w szczególności kiedy oddajesz w ich dłonie Twoje Ciało i Krew,
– za grzechy pedofilii wśród osób duchownych i konsekrowanych,
– za nieczystość i wszelkie nadużycia popełniane przez osoby duchowne i konsekrowane,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane nie słuchają Twojej woli, ale żyją i działają według woli swojej,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane służą same sobie, zamiast ludowi Bożemu,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane nie są zainteresowane Twoimi zagubionymi owcami i nie istnieją w ich życiu,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane zaniedbują modlitwę i posługę, do której są powołane,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane nie są świadkami Twojego Zbawienia, miłosierdzia, sprawiedliwości i świętości,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane sprzeniewierzają się Twojemu powołaniu, bezczeszczą przyjęte święcenia i łamią złożone Tobie śluby,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane prą do zaszczytów, marzą o kościelnej karierze i są pracownikami własnego dobrobytu, zamiast Twojego Królestwa, do którego należą ubodzy wewnętrznie i zewnętrznie,
– za to, że relacje między osobami duchownymi i konsekrowanymi zbyt często skalane są zazdrością, obłudą, złością, a nawet nienawiścią,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane nie postrzegają siebie nawzajem jako bracia i siostry, mające jednego Ojca, Pana i Ducha, pracujące wspólnie dla tej samej sprawy, tworzące jedno ciało i jedną rodzinę, ale pełni nieufności widzą siebie jako konkurenci w dostępie do Ciebie, do Twojej łaski i do darów duchowych, tak, jakby mogło dla kogoś zabraknąć Twojej miłości Jezu,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane ograniczają swoim postępowaniem dostęp do Boga pełnego Miłosierdzia tym, którzy po nie przyszli poprzez Kościół,
– za to, że relacje między osobami duchownymi i konsekrowanymi zbyt często skalane są nieposłuszeństwem i zazdrością wobec przełożonych oraz nadużyciami, okrucieństwem i zawiścią wobec podwładnych,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane ignorują rozeznanie i Twoje Słowo przekazywane przez uczniów świeckich,
– za to, że osoby duchowne i konsekrowane nie potrafią zaangażować w Kościele wiernych świeckich, których Ty chciałbyś posłać do ewangelizacji lub innych dzieł,
– za to, że wierni świeccy nie są posłuszni przełożonym w Kościele i nieustannie szemrają na każdą ich decyzję,
– za to, że Twoi uczniowie odbierają chwałę sami od siebie i od świata, a nie szukają chwały ukrytej, która pochodzi od samego Boga,
– za pychę, która nieustannie mówi nam, że nasz sposób widzenia świata i oceny wydarzeń jest jedynie poprawny, a Kościół ze swoją nauką i przykazaniami się myli,
– za to, że wierni świeccy nie poświęcają swojego wolnego czasu na budowanie relacji z Tobą i Kościołem, ale często marnują go na tysiąc innych, nieistotnych spraw,
– za to, że wierni świeccy nie czują się w obowiązku budować Twojego Kościoła,
– za to, że wierni świeccy nie upominają i nie wzywają do nawrócenia pasterzy, którzy przez swoje postępowanie stali się drapieżnymi wilkami, ale bezwiednie akceptują zło i zgorszenia przez nich siane,
– za to, że wierni świeccy ignorują wezwanie do bycia uczniami świadkami i misjonarzami, głoszącymi Ewangelię tam, gdzie żyją w świecie,
– za to, że przynosimy nędzne ofiary lub w ogóle przychodzimy z pustymi rękoma przed majestat Boga,
– za to, że Twoi uczniowie, a w szczególności członkowie wspólnot charyzmatycznych, zazdroszczą sobie nawzajem darów łaski, posług i  działań, wzbudzanych przez Ducha Świętego i nie wykorzystują ich do wspólnego budowania Kościoła, ale do budowania własnej duchowej pychy,
– za to, że młodzi ludzie ignorują Ciebie i nie chcą Cię poznać, pomimo Łask, których im udzielasz,
– za to, że odrzucamy Twoje zaproszenia i powołania do wejścia w życie duchowne i konsekrowane,
– za to, że dusze wybrane tak często odrzucają Twoją wolę i nie ufają Tobie,
– za to, że udajemy i pozorujemy przed innymi cnoty wiary, nadziei, miłości i pokory,
– za to, że tak często nie chcemy przyznać się do grzechów i odrzucamy Twoje Miłosierdzie,
– za to, że pomiatamy Twoim Najświętszym imieniem nieświadomie wplatając je w małostkowe dyskusje,
– za to, że tak często się Ciebie zapieramy i Ciebie zdradzamy,
– za to, że zostawiamy Cię samego w godzinach Twojej Paschy,
– za to, że nie potrafimy dać świadectwa wiary w Ciebie tam, gdzie jesteśmy do tego powołani,
– za to, że nie szanujemy i nie kochamy Twojej Mamy, Maryi,
– za to, że nie chcemy być jak dzieci w przychodzeniu do Ciebie, poznawaniu Ciebie i uczeniu się od Ciebie, pomijając pomoc, wstawiennictwo i wołanie Maryi, którą ciągle nam posyłasz, przed swoim powtórnym przyjściem,
– za to, że nie czuwamy na modlitwie i nie oczekujemy Ciebie i Twojego powtórnego przyjścia,
– za to, że ciągle się wywyższamy i porównujemy do innych, zamiast służyć innym i ich kochać,
– za to, że jesteśmy niewdzięczni i zbyt często narzekamy na wszystko,
– za to, że nie poświęcamy czasu na usłyszenie i zrozumienie Twojej woli,
– za to, że nie poświęcamy czasu na rozważanie Twojego Dzieła Wcielenia, Odkupienia i Zbawienia i nie chcemy przyjąć Łaski z nich płynącej,
– za to, że jesteśmy oziębli na modlitwie i w przeżywaniu pamiątki Twojej Najświętszej Ofiary we Mszy świętej…
– za to, że wchodzimy w Komunię z Tobą z sercem oziębłym, letnim lub nieczystym, zaprzedanym grzechowi i szatanowi,
– za to, że przeważnie po przyjętej Komunii świętej nie trwamy ani chwili w miłosnym objęciu z Tobą, ale bezmyślnie od razu przechodzimy do dalszego programu Mszy świętej: wiadomości duszpasterskich,
– za to, że zamiast trwać w skupieniu na Tobie, uwielbiać Ciebie i adorować Cię na kolanach w uścisku miłości, siedzimy i słuchamy wiadomości duszpasterskich, zapominając o Tobie,
– za to, że tak wiele nietaktów popełniamy względem Ciebie na Mszach świętych i naszych spotkaniach wspólnotowych, włącznie z tym, że czasem zapominamy, że Ty jesteś obecny pośród nas i, że chcesz nas wyprowadzić do Ojca w Duchu Świętym,
– za to, że po opuszczeniu Kościoła zapominamy, że przed chwilą przyjęliśmy Ciebie i że jesteś obecny w naszych ciałach jako w żywych monstrancjach, które mają iść do świata i ukazywać mu sobą Boże Miłosierdzie, światło Słowa Bożego i święte życie w Duchu Świętym,
– za to, że sami posyłamy się do świata, jako Twoi uczniowie i świadkowie, a nie wypełniamy swoim życiem Twojej nauki,
– za to, że wybiórczo znamy i żyjemy Ewangelią, a mamy czelność nazywać się uczniami Jezusa Chrystusa – chrześcijanami,
– za to, że przez nasze antyświadectwo cała ludzkość jeszcze w Ciebie nie uwierzyła,
– za to, że przez brak głębi w naszych osobistych relacjach z Tobą Jezu, przez brak ufności i wiary Tobie oraz przez brak osobistej sprawiedliwości i świętości, ludzie nie są Tobą zainteresowani, nie znają Ciebie prawdziwego, odrzucają Ciebie i nie dostępują Łaski Twojego Zbawienia,
– za to, że naszymi postawami i słowami odpychamy od Ciebie ludzi dobrej woli, szukających prawdy i Boga,
– za to, że nie ma jedności między wierzącymi w Ciebie, jako Pana i Zbawiciela,
– za to, że ciągle dzielimy się w najprostszych i najświętszych sprawach i nie jesteśmy posłuszni tym, których ustanowiłeś naszymi przełożonymi,
– za to, że szczerze nie miłujemy siebie nawzajem w naszych Kościołach,
– za to, że nie miłujemy naszych prześladowców i nie modlimy się za nich,
– za to, że w naszych rodzinach zapominamy o Tobie i Panem jesteś przeważnie raz w tygodniu przez godzinę, kiedy jesteśmy w Kościele,
– za to, że nie uznajemy Ciebie za członka naszych rodzin, nie wspominamy o Tobie w ciągu dnia codziennego, nie powierzamy Tobie swoich radości i smutków, podczas, gdy Ty włączasz nas w Swoje Mistyczne Ciało i uważasz nas za swoje Dzieci, zapraszając nas do wspólnego Stołu,
– za to, że w naszych rodzinach dochodzi do nieustannych kłótni, podziałów, obmów, pogardliwych i agresywnych zachowań,
– za wszelkie inne grzechy przeciwko Tobie…
Przepraszamy Cię Jezu Chryste i błagamy o przebaczenie dla nas i całego świata!

Duchu Święty, uznajemy, że wszyscy zgrzeszyliśmy przeciwko Tobie, błagamy o przebaczenie i przepraszamy Cię:
– za to, że zaprzeczamy Twojemu osobowemu Bóstwu,
– za to, że pomijamy Ciebie w naszym życiu duchowym i rzadko lub w ogóle przywołujemy Ciebie,
– za to, że zasmucamy Ciebie naszymi błędnymi wyborami, podejmowanymi w aktach wolnej woli, a oddalającymi nas od Boga, Źródła Życia wiecznego i przynoszącymi w konsekwencji cierpienie i śmierć, a nadto później oskarżamy Boga o okrucieństwo i to, że to On zsyła na nas to zło jako karę,
– za fałszywą pobożność, bez wewnętrznej miłości i uwielbienia Ojca i Syna w Tobie Duchu Święty,
– za fałszywą pobożność, niespójną z zewnętrznym życiem w świecie,
– za to, że zbliżamy się do Ciebie tylko w słowach i sławiąc Cię tylko wargami, podczas gdy nasze serca są z dala od Ciebie,
– za to, że nie trwamy na długiej modlitwie i poście bez wcześniej określonego programu, bez oczekiwań i nie słuchamy, co mówi Duch do Kościoła, ale sami zbyt wiele mówimy i wszystko mamy zaplanowane, jakbyśmy z góry chcieli Tobie nakazać, jak masz nas prowadzić,
– za to, że nie słuchamy głosu proroków, których powołujesz i posyłasz,
– za to, że nie rozsiewamy Słowa Bożego tam, gdzie nas posyłasz,
– za to, że nie głosimy prosto i zrozumiale Dobrej Nowiny o Zbawieniu wierzących w Jezusa Chrystusa przez odpuszczenie grzechów na mocy Łaski Bożego Miłosierdzia, ale komplikujemy i szyfrujemy Bożą Ewangelię,
– za to, że Kościół posyła do głoszenia Ewangelii często ludzi nie wypełnionych Duchem Świętym, a jeszcze częściej – ludzi głoszących ją bez Twojej mocy,
– za to, że ciągle ignorujemy Twoje natchnienia i nie rozsiewamy wokół siebie dobra,
– za to, że katecheci i nauczyciele religii nie są otwarci na Twoje natchnienia, na nowe sposoby ewangelizacyjne, które chcesz wdrożyć, aby dotrzeć do młodych i ich świata,
– za to, że katecheci i nauczyciele religii nie głoszą Ewangelii świadectwem swojej własnej wiary i doświadczeń duchowych, ale trzymają się z góry ustalonego programu, jakby wiara w Jezusa Chrystusa i relacja z Nim mogła być zamknięta w podręcznik i nauczana z precyzją matematyki,
– za to, że ciągle ograniczamy Ciebie w działaniu, zamykając w podręczniki, programy, nakazy, i inne z góry określone wymagania, zamiast najpierw ukazywać ludziom własną relację miłości z Ojcem i Synem w Tobie, Duchu Święty, uczyć ich modlitwy płynącej z serca, modląc się z nimi „kolano przy kolanie”, jeden do jeden, zamiast pomagać ludziom odkrywać w ich życiu obecność miłosiernego Boga, szukającego bliskości z człowiekiem w każdej sytuacji jego życia,
– za to, że świadomie lub nieświadomie fałszujemy prawdę, aby dopasować rzeczywistość do naszych potrzeb i celów,
– za to, że uparcie trwamy przy swojej racji i nie słuchamy wewnętrznego głosu sumienia, krzyczącego, że robimy źle,
– za to, że uparcie odmawiamy przyznania się do popełnionego zła, a jednocześnie obwiniamy i oskarżamy wszystkich dookoła, tylko nie siebie,
– za uparty brak żalu za grzechy,
– za to, że euforycznie mówimy „Duchu święty, przyjdź i wypełnij mnie całego!”, a później odmawiamy Ci czasu i przestrzeni do działania, żyjąc ciągle po swojemu, a nie po Bożemu,
– za to, że udziela się Sakramentu Bierzmowania osobom, które w sercu tak naprawdę tego nie chcą i są przekonane, że Ciebie nie potrzebują, jednocześnie zaświadczając fałszywie, że są na dar Twojej obecności gotowe,
– za to, że bezcześcimy rożnymi grzechami swoje ciała fizyczne i duchowe, przeznaczone i namaszczone, aby być Twoimi Świątyniami,
– za wszelkie inne grzechy przeciwko Tobie…
Przepraszamy Cię Duchu Święty i błagamy o przebaczenie dla nas i całego świata!

Ojcze przedwieczny, zanosząc do Ciebie ten akt przebłagania przez Niepokalane Serce Maryi, ofiarujemy Ci jednocześnie Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, na przebłaganie za grzechy nasze i świata całego! Dla Jego bolesnej męki, miej Miłosierdzie dla nas i świata całego!

Następuje Koronka do Miłosierdzia Bożego.

 – Akt spisano w święto Dobrego Łotra, dnia 26.03.2020r. –

___________________________________________

KERYGMAT

Niech się otworzą nasze oczy na nasze grzechy, grzechy rodzaju ludzkiego względem Boga i siebie nawzajem! Ciężar tych grzechów od początku istnienia ludzkości jest przygniatający, miażdżący, druzgocący…
Słowo Boga mówi: zapłatą za grzech jest śmierć… (por. Rdz 2, 17; Rz 6, 23).

Czy to już koniec? Czy pozostała nam już w konsekwencji naszych grzechów tylko śmierć? Czy Słowo Boga nie daje żadnej drogi wyjścia z tej tragicznej sytuacji?

Owszem, daje wyjście! Jest nadzieja, jest dobra nowina! 

POSŁUCHAJ!

Jeśli uwierzysz, że Jezus Chrystus tak Cię umiłował, że wziął na Siebie wszystkie Twoje grzechy, że cierpiał za nie i umarł z nimi na Krzyżu ponosząc karę za nie, to na mocy Jego przelanej Krwi i Twojej wiary, która Ciebie z tą Krwią połączyła – zyskujesz odpuszczenie grzechów, jesteś od nich uwolniony i masz otwartą drogę do Boga, Ojca i do Nieba, Królestwa Bożego!!!

Tak właśnie! Przez wiarę w Jezusa Chrystusa, Syna Bożego, który z miłości do Ciebie spłacił dług wszystkich naszych grzechów, umierając za nie na krzyżu i zmartwychwstając dla naszego usprawiedliwienia, ponownego przyodziania w utraconą przez grzech Chwałę Bożą, świetlistą i czystą szatę, która jest wieczna. Jezus następnie wstąpił do Nieba otwierając nam bramy do Życia wiecznego w Królestwie Niebieskim w jedności z Bogiem i zesłał nam Ducha Świętego, abyśmy się narodzili do nowego Życia w Bogu!

Uwierz w Jezusa Chrystusa, a będziesz miał Życie wieczne! Jeśli uwierzysz, to przyjmij chrzest albo go świadomie odnów, jeśli byłeś ochrzczony w dzieciństwie i przyjmij Ducha Świętego, obietnicę Ojca, którego Syn Boży, Jezus Chrystus ześle na Ciebie, aby dać Ci nowe Życie w Bogu i przyoblec Cię w nową szatę Swojej sprawiedliwości i powołać Cię do nowego Życia, do nowych dobrych czynów, zgodnych ze Słowem Bożym, a może i do głoszenia Dobrej Nowiny innym ludziom! Ostatecznie zaś, drzwi do Raju, Królestwa Bożego, są przed Tobą otwarte na Życie wieczne z Bogiem! Życie, w którym nie będzie już cierpienia, smutku, głodu, chłodu, ciemności, kłamstwa, śmierci i wszystkiego, co złe, ale tylko dobro, miłość, pokój, radość, światłość, obfitość i po prostu szczęście z oglądania Boga razem z niebiańską rodziną przez całą wieczność…. ehh… jakże piękne rzeczy przygotował Bóg dla tych, którzy Go miłują!

Jak dobry jest Bóg! Wysławiajmy Go, bo jest dobry, bo Jego miłosierdzie trwa na wieki! Jezus jest Panem!

Dzieło Zbawienia i Kerygmat

Najświętsze Serce Jezusa w Dzienniczku s. Faustyny

Już na samym początku Dzienniczka s. Faustyny Kowalskiej (zeszyt 1, wpis nr 1) przeczytamy:
Z OTWARTEGO SERCA PANA JEZUSA PŁYNIE POCIECHA DLA DUSZ
O Miłości Wiekuista, każesz malować obraz Swój Święty
I odsłaniasz nam zdrój miłosierdzia niepojęty,
Błogosławisz kto się zbliży do Twych promieni.
A dusza czarna w śnieg się zamieni.
O słodki Jezu, tu założyłeś tron Miłosierdzia Swego
By cieszyć i wspomagać człowieka grzesznego,
Z otwartego Serca, jak ze zdroju czystego,
Płynie pociecha dla duszy i serca skruszonego.
Nich dla obrazu tego cześć i sława
Płynąć z duszy człowieka nigdy nie ustawa,
Niech z serca każdego cześć Miłosierdziu Bożemu płynie
Teraz i na wieki wieków i w każdej godzinie.

(…) Teraz połóż głowę na piersiach Moich, na Sercu Moim i zaczerpnij z niego siły i mocy na wszystkie cierpienia, bo gdzie indziej nie znajdziesz ulgi, pomocy, ani pociechy. (…) (Dz 36)

Skarżył się Jezus do mnie tymi słowami: Nieufność dusz rozdziera wnętrzności Moje. Jeszcze więcej Mnie boli nieufność duszy wybranej, pomimo nie wyczerpanej miłości Mojej – nie dowierzają Mi, nawet śmierć Moja nie wystarcza im. Biada duszy, która ich nadużyje. (Dz 50)

Jezu, Prawdo Wiekuista, Żywocie nasz, błagam i żebrzę miłosierdzia Twego dla biednych grzeszników. Najsłodsze Serce Pana mojego, pełne litości i miłosierdzia niezgłębionego, błagam cię za biednymi grzesznikami. O serce Najświętsze, Źródło Miłosierdzia, z którego tryskają promienie łask niepojętych na cały rodzaj ludzki, błagam Cię o światło dla biednych grzeszników. O Jezu, pomnij na gorzką Mękę Swoją i nie dozwól, aby ginęły dusze odkupione tak drogocenną Krwią Twoja Najświętszą. (…) (Dz 72)

Jezu mój, kieruj umysłem moim, weź w zupełne posiadanie moją całą istotę, zamknij mnie w głębi Serca Swego i chroń od napaści wroga. W Tobie jedyna moja nadzieja. Mów przez usta moje, kiedy będę z możnymi i uczonymi, ja nędza największa, aby poznali, iż sprawa ta Twoją jest i od ciebie pochodzi. (Dz 76)

O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla nas, ufam Tobie. (Dz 84)

Wilno, 26.X.1934.
W piątek, kiedy szłam z wychowankami z ogrodu na kolację, było to dziesięć minut przed szóstą godziną, ujrzałam Pana Jezusa nad naszą kaplicą, w takiej postaci, jako Go widziałam pierwszy raz. Takim, jak jest namalowany na tym obrazie. Te dwa promienie, które wychodziły z Serca Jezusowego, okrywały naszą kaplicę i infirmerię, a potem cale miasto i rozeszły się na świat cały. Trwało to może do czterech minut i znikło. Jedno z dzieci, które
szło razem ze mną trochę za innymi, widziało także te promienie, ale nie widziało Jezusa i nie widziało skąd te promienie wychodzą. Przejęło się bardzo i opowiedziało innym dziewczynkom. (…) (Dz 87)

Bywają zaatakowania, gdzie dusza nie ma czasu ani na zastanowienie, ani zasięgnięcie rady, ani na nic, wtenczas trzeba walczyć na śmierć i życie, czasami jest dobrze uciec się do Rany Serca Jezusowego, nie odpowiadając ani jednego słowa – tym samym nieprzyjaciel już jest zwyciężony. (Dz 145)

(…) Nagle obecność Boża zalała duszę moją i usłyszałam te słowa: córko Moja, pragnę, aby serce twoje było ukształtowane na wzór miłosiernego Serca Mojego. Miłosierdziem Moim musisz być przesiąknięta cała. (…) (Dz 167-168)

Odnowienie ślubów. Od samego rana kiedy się przebudziłam, zaraz duch mój cały zatonął w Bogu. W tym oceanie miłości. Czułam, że jestem cała pogrążona w Nim. W czasie Mszy św. miłość moja ku Niemu doszła do potęgi. Po odnowieniu ślubów i Komunii św. nagle ujrzałam Pana Jezusa, Który rzekł mi łaskawie: córko Moja, patrz w miłosierne Serce Moje. Kiedy się wpatrzyłam w to Serce Najświętsze wyszły te same promienie, jakie są w tym obrazie – jako Krew i Woda i zrozumiałam, jak wielkie jest Miłosierdzie Pańskie. I znów rzekł Jezus łaskawie: córko Moja, mów kapłanom o tym niepojętym miłosierdziu Moim. Pałają Mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylewać na dusze, nie chcą dusze Wierzyć w Moją dobroć. Nagle Jezus znikł. Jednak dzień cały duch mój był zanurzony w odczuwalnej obecności Bożej, pomimo gwaru i rozmowy jak zwykle bywa po rekolekcjach. Nic mnie to nie przeszkadzało. Duch mój był w Bogu, pomimo, że na zewnątrz brałam udział w rozmowach, a nawet byłam zwiedzić Derdy. (Dz 177)

+ Powiedział mi dziś Jezus: – pragnę, abyś głębiej poznała Moją miłość, jaką pała Moje Serce ku duszom, a zrozumiesz to, kiedy będziesz rozważać Moją Mękę. Wzywaj Mojego miłosierdzia dla grzeszników, pragnę ich zbawienia. Kiedy odmówisz tę modlitwę za jakiego grzesznika z sercem skruszonym i wiarą, dam mu łaskę nawrócenia. Modlitewka ta jest następująca: (Dz 186)
O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako zdrój Miłosierdzia dla nas – ufam Tobie. (Dz 187)

Dziś rozpoczynam rekolekcje. Jezu, Mistrzu mój, kieruj mną, rządź mną według woli Swojej, oczyść moją miłość, aby była godna Ciebie, zrób ze mną to, co pragnie Twoje Najmiłosierniejsze serce. Jezu, pozostaniemy sam na sam w tych dniach, aż do chwili złączenia naszego – utrzymuj mnie, Jezu, w skupieniu ducha. (Dz 218)

Hostio żywa, Siło jedyna moja, Zdroju miłości i miłosierdzia, ogarnij świat cały, zasilaj dusze mdlejące. O błogosławiona chwilo i momencie, w którym Jezus swoje najmiłosierniejsze Swe Serce zostawił. (Dz 223)

Cierpieć nie skarżąc się, pocieszać innych, a swoje własne cierpienia topić w
Najświętszym Sercu Jezusa. (Dz 224)

(…) Z ufnością i prostotą małego dziecka oddaje się dziś, Panie Jezu – Mistrzu mój, zostawiam Ci zupełną swobodę w kierowaniu moja duszą. Prowadź mnie drogami, jakimi zechcesz, ja nie będę ich dociekać. Pójdę ufna za Tobą. Twoje miłosierne Serce wszystko może.
Mała nowicjuszka Jezusowa – S. Faustyna (Dz 228)

Jezus kocha dusze ukryte. Kwiat ukryty najwięcej zawiera w sobie woni. Starać się o zacisze dla serca Jezusowego we własnym wnętrzu. W chwilach ciężkich i bolesnych nucę Ci, o Stwórco, hymn ufności, bo bezdenna jest przepaść ufności mojej ku Tobie, ku Twemu Miłosierdziu. (Dz 275)

Czuję dobrze, że nie kończy się posłannictwo moje ze śmiercią, ale się zacznie. O dusze wątpiące, uchylę wam zasłony nieba, aby was przekonać o dobroci Boga, abyście już więcej nie raniły niedowierzaniem Najsłodszego Serca Jezusa. Bóg jest Miłość i Miłosierdziem. (Dz 281)

Kiedy raz spowiednik kazał się zapytać Pana Jezusa, co oznaczają te dwa promienie, które są w tym obrazie – powiedziałam, że dobrze, zapytam się Pana. W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: te dwa promienie oznaczają Krew i Wodę, – blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; – czerwony promień oznacza Krew, która jest życiem duszy.
Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia Mojego wówczas, kiedy konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu. Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca Mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga. Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia. (Dz 299)

Proś wiernego sługę Mojego, żeby w dniu tym powiedział światu całemu o tym wielkim miłosierdziu Moim, że kto w dniu tym przystąpi do Źródła Życia, ten dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar.
+ Nie znajdzie ludzkość uspokojenia, dopokąd się nie zwróci z ufnością do
Miłosierdzia Mojego.
+ O, jak bardzo Mnie rani niedowierzanie duszy. Taka dusza wyznaje, że jestem Święty i Sprawiedliwy, a nie wierzy, że Jestem Miłosierdziem, nie dowierza Dobroci Mojej. I szatani wielbią sprawiedliwość Moją, ale nie wierzą w dobroć Moją. Raduje się Serce Moje tym tytułem miłosierdzia. (300)

Powiedz, że Miłosierdzie jest największym przymiotem Boga. Wszystkie dzieła rąk Moich są ukoronowane miłosierdziem. (Dz 301)

+ Jezu mój, nadziejo moja jedyna, dziękuje Ci za tę księgę, którą otworzyłeś przed oczyma duszy mojej. Tą księgą jest Męką Twoją dla mnie z miłości podjętą. Z tej Księgi nauczyłam się jak kochać Boga i dusze. W tej księdze są zawarte dla nas skarby nieprzebrane. O Jezu, jak mało dusz Ciebie rozumie w Twoim męczeństwie miłości. O, jak wielki jest ogień najczystszej miłości, który płonie w Twym Najświętszym Sercu. Szczęśliwa dusza, która zrozumiała miłość Serca Jezusowego. (Dz 304)

Trójco Przenajświętsza, ufam w nieskończone miłosierdzie Twoje. Bóg jest Ojcem moim, a wiec ja, dziecię Jego mam wszelkie prawo do Jego Boskiego Serca, a im ciemność większa, tym ufność nasza powinna być zupełniejsza. (Dz 357)

+ W pewnej chwili dał mi Jezus poznać, że kiedy Go proszę w intencji jaką mi nieraz polecają, jest zawsze gotów udzielić Swych łask, tylko dusze nie zawsze chcą je przyjąć. – Serce Moje jest przepełnione miłosierdziem wielkim dla dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. Oby mogły zrozumieć, że Ja jestem dla nich Ojcem najlepszym, ze dla nich wypłynęła z Serca Mojego Krew i Woda, jako z krynicy przepełnionej miłosierdziem, dla nich mieszkam w tabernakulum, jako Król miłosierdzia, pragnę obdarzać dusze łaskami, ale nie chcą ich przyjąć. Przynajmniej ty przychodź do Mnie jak najczęściej i bierz te łaski, których oni przyjąć nie chcą, a tym pocieszysz serce Moje. O, jak wielka jest obojętność dusz za tyle dobroci, z a tyle dowodów miłości. Serce Moje napawa się sama niewdzięcznością, zapomnieniem od dusz żyjących w świecie; na wszystko maja czas, tylko nie maja czasu na to, aby przyjść do Mnie po łaski.
A więc zwracam się do was, wy – dusze wybrane, czy i wy nie zrozumiecie miłości Serca Mojego? – I tu zawiodło się serce Moje, nie znajduję całkowitego oddania się Mojej miłości. Tyle zastrzeżeń, tyle niedowierzań, tyle ostrożności. Na pociechę twoją powiem ci, że są dusze w świecie żyjące, które Mnie szczerze kochają, w ich sercach przebywam z rozkoszą, ale jest ich niewiele; są i w klasztorach dusze takie, które radością napełniają Serce Moje, w nich są wyciśnięte rysy Moje i dlatego Ojciec Niebieski spogląda na nich ze szczególniejszym upodobaniem, oni będą dziwowiskiem Aniołów i ludzi, liczba ich jest bardzo mała, one są na obronę przed sprawiedliwością Ojca Niebieskiego, i na wypraszanie miłosierdzia dla świata. Miłość tych dusz i ofiara podtrzymują istnienie świata. Najboleśniej rani Moje serce niewierność duszy szczególnie przeze Mnie wybranej, te niewierności są ostrzami, które przebijają serce Moje. – (Dz 367)

Jezu, Królu Miłosierdzia, i znowu jest chwila w której pozostaje sam na sam z Tobą, przeto Cię błagam przez wszystką miłość Twoja, którą pała Boskie serce Twoje, zniszcz we mnie zupełnie miłość własną, a natomiast zapal moje serce ogniem Twojej najczystszej miłości. (Dz 371)

Boleje Serce Moje – mówi Jezus – nad tym, że nawet dusze wybrane nie
rozumieją, jak wielkim jest Moje Miłosierdzie, obcowanie ich jest w pewien sposób niedowierzaniem. O, jak to bardzo rani Serce Moje. Wspomnijcie na Mękę Moją i jeżeli nie wierzycie słowom Moim, wierzcie przynajmniej Ranom Moim. (Dz 379)

Wielki Piątek o godzinie trzeciej po południu, kiedy weszłam do kaplicy, usłyszałam te słowa: – Pragnę, żeby obraz ten był publicznie uczczony. – Wtem ujrzałam Pana Jezusa na krzyżu konającego i w ciężkich boleściach i wyszły z Serca Jezus te same dwa promienie, jakie są w tym obrazie. (Dz 414)

Jezu, żywocie mój, czuję to dobrze, że mnie przemieniasz w Siebie, w tajni duszy, gdzie zmysły niewiele spostrzegają. O, Zbawicielu mój, ukryj mnie całą w głębi serca Swego i osłaniaj Swymi promieniami przed wszystkim co nie jest Tobą. Proszę Cię, Jezu, niech te dwa promienie, które wyszły z Najmiłosierniejszego serca Twego zasilają nieustannie moją duszę. (Dz 465)

Jezu, uczyń serce moje podobne do swego, a raczej przemień je w Serce własne, abym umiała wyczuwać potrzeby innych serc, a szczególnie cierpiących i smutnych, niech promienie miłosierdzia odpoczną w sercu moim. (Dz 514)