Grzech pierworodny w ogrodzie Eden – o co właściwie chodzi w tej opowieści?

Rozpoczął się Wielki Post 2023r. Kolejna okazja w naszym życiu, aby w tym czasie bardziej zbliżyć się do Boga.

Dzisiaj, tj. w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, rozpoczynamy czytaniem o stworzeniu i grzechu pierwszych ludzi (Rdz 2, 7-9; 3, 1-7).

O co właściwie chodzi w tej opowieści o pierwszym grzechu, nazywanym grzechem pierworodnym? Czym jest drzewo poznania dobra i zła? Czym jest owoc z drzewa poznania dobra i zła? Co kryje się tak naprawdę za tymi symbolami, co ukrywa przed nami to Słowo?

Odpowiedź na te pytania jest złożona, dlatego wpis będzie długi.
Będąc dzisiaj na Mszy świętej, gorąco prosiłem Pana, aby mi to wyjaśnił, bo czuję w duszy, że stoi za tym coś więcej, coś czego wprost z pewnych przyczyn nie można napisać, aby ukryć przed „powierzchownym czytelnikiem”. Następnie przypomniało mi się, że kiedyś czytałem o tym w książce Marii Valtorty. A jest tam napisane m.in. tak (wybrane fragmenty):

Księga I   –  Przygotowanie.
24. NIEPOSŁUSZEŃSTWO PIERWSZEJ EWY
Napisane 5 marca 1944. A, 2206-2216

(…) Gdybyście umieli zadać pytanie waszej duszy, powiedziałaby wam, że znaczenie prawdziwe, dokładne i głębokie słów odnoszących się do stworzenia: “niech panuje”, jest następujące: “Człowiek powinien mieć władzę nad wszystkim – nad wszystkimi trzema sferami swojego bytu: nad sferą najniższą, zwierzęcą; nad sferą pośrednią, moralną; nad sferą najwyższą, duchową. A wszystkie trzy niech zwraca ku jedynemu celowi, którym jest posiadanie Boga.” Na posiadanie Go zasługuje się przez zdecydowane panowanie [nad sobą], które trzyma w uległości wszelkie siły [naszego] ja i czyni je służebnicami tego jedynego celu, jakim jest zasłużenie sobie na posiadanie Boga.

[Wasza dusza] powiedziałaby wam, że Bóg zabronił człowiekowi [spożywania owoców z drzewa] poznania dobra i zła. Dobrem Bóg darmo obdarzył Swe stworzenia. Co zaś tyczy się zła, to [Bóg] nie chciał, byście je znali. Jest ono bowiem owocem słodkim dla podniebienia, lecz gdy jego sok dostanie się do krwi, przynosi gorączkę, która zabija i wywołuje silne pragnienie. Im więcej pije się tego zwodniczego soku, tym bardziej się go pragnie.

Wysuniecie zastrzeżenie: “Dlaczego więc tam je umieścił?” Dlaczego? Otóż zło jest siłą, która zrodziła się samorzutnie, jak pewne straszliwe choroby, atakujące najzdrowsze ciało. Lucyfer był aniołem, najpiękniejszym z aniołów, duchem doskonałym, niższym jedynie od Boga. Jednak w jego świetlistym bycie zrodził się opar pychy, której nie tylko nie rozproszył, lecz nawet ją umacniał, wysiadując ją. Z tego wylęgania zrodziło się Zło. Istniało przed człowiekiem. Bóg strącił z Raju przeklętego Wylęgającego Zło – tego, który kalał Raj. Pozostał on jednak wiecznym Wylęgającym Zło, który – nie mogąc już kalać Raju – skaził ziemię.

To metaforyczne drzewo [poznania dobra i zła] służy do przedstawienia tej prawdy. Bóg powiedział do mężczyzny i niewiasty: “Znacie wszystkie prawa i tajemnice stworzenia. Nie chciejcie jednak samowolnie pozbawiać Mnie prawa do bycia Stworzycielem człowieka. Do rozmnożenia rasy ludzkiej wystarczy Moja miłość, która będzie w was krążyć, i bez zmysłowego pożądania, wyłącznie z porywu miłości powstanie potomstwo – nowi Adamowie. Daję wam wszystko. Dla siebie zachowuję tylko tajemnicę formowania człowieka.”

Szatan chciał odebrać człowiekowi niewinność poznawczą i swym wężowym językiem schlebiał i pieścił członki i wzrok Ewy, wywołując wrażliwość i odruchy, których pierwsi [rodzice] nie posiadali, gdyż nie byli zatruci złem.

Ewa “ujrzała”, a ujrzawszy, zapragnęła spróbować. Ciało zostało przebudzone. O, gdyby zawołała do Boga! Gdyby pobiegła i powiedziała: “Ojcze! Jestem chora! Wąż mnie pieścił i jest we mnie niepokój!” Ojciec oczyściłby ją i uzdrowił Swym Tchnieniem. Jak przedtem tchnął w nią życie, tak potrafiłby wlać w nią na nowo niewinność, żeby zapomniała o truciźnie węża. Wpoiłby w nią nawet odrazę do węża – taką, jaką posiadają ci, których zło splamiło, lecz zostali z niego wyleczeni i odczuwają do niego instynktowną odrazę. Ewa jednak nie idzie do Ojca. Ewa wraca do Węża. Odczucie jest dla niej miłe.

“Widząc, że owoc tego drzewa był dobry do zjedzenia, piękny dla oka i przyjemny z wyglądu, zerwała go i skosztowała.” I “zrozumiała”. Od tego momentu zstąpiła pożądliwość, by kąsać jej wnętrzności. Słuchała więc nowymi uszami głosów i patrzyła nowymi oczyma na zwyczaje dzikich zwierząt. Zaczęła ich pożądać szaloną żądzą. Rozpoczęła grzech sama, dokończyła go z towarzyszem. Dlatego właśnie na kobiecie ciąży większy wyrok. Przez nią mężczyzna zbuntował się przeciwko Bogu, poznał rozwiązłość i śmierć. Z jej powodu nie umiał już zapanować nad trzema swoimi królestwami: nad sferą duchową, bo pozwolił, by duch był nieposłuszny Bogu; nad sferą moralną, gdyż pozwolił się opanować namiętnościom; nad ciałem, ponieważ upodlił je, [poddając] instynktownym prawom dzikich zwierząt.

“Wąż mnie zwiódł” – powiedziała Ewa. “Niewiasta podała mi owoc i zjadłem go” – rzekł Adam. I potrójna pożądliwość ogarnia odtąd trzy królestwa człowieka.

Tylko Łaska może rozluźnić uścisk tego bezlitosnego potwora. I kiedy [Łaska] jest [w kimś] żywa – bardzo żywa, zachowywana coraz bardziej przy życiu przez wolę wiernego dziecka – wtedy udaje mu się zadusić tego potwora i niczego nie musi już więcej się lękać: ani tyranów wewnętrznych, czyli ciała i pożądliwości, ani tyranów zewnętrznych, to znaczy – świata i jego potęg. [Taki człowiek nie lęka się też] ani prześladowań, ani śmierci. Jest tak, jak mówi apostoł Paweł: “Żadnej tej rzeczy się nie lękam ani nie zależy mi ponad miarę na moim życiu, bylebym wypełnił moją misję i posługę, którą otrzymałem od Pana Jezusa, aby dać świadectwo o Ewangelii Łaski Bożej.”

25. NOWA EWA BYŁA WE WSZYSTKIM POSŁUSZNA BOGU
Napisane 8 marca 1944. A, 2246-2258

Mówi Maryja:
«W radości – bo kiedy pojęłam, do jakiej misji Bóg Mnie powoływał, napełniła Mnie radość – Moje serce otwarło się jak zamknięta lilia i rozlała się w nim krew, żeby mogło stać się glebą dla Pańskiego Kiełka.

Radość, że jestem Matką.

Od najmłodszych lat poświęciłam się Bogu, bo światło Najwyższego uświadomiło Mi źródło zła świata. Chciałam więc, na ile było to w Mojej mocy, zetrzeć w Sobie znamię szatana. Nie wiedziałam, że byłam bez skazy. Nie mogłam uważać, że tak było. Taka myśl, [wydawała Mi się], zarozumialstwem i pychą. Jako zrodzona z ludzkich rodziców nie mogłam przypuszczać, że to właśnie Ja jestem Wybrana, żeby być Bez Skazy. Duch Boga pouczył Mnie o bólu Ojca z powodu zdeprawowania się Ewy, która zapragnęła zniżyć siebie – istotę napełnioną łaską – do poziomu stworzenia niższego rzędu. Pragnęłam złagodzić tę boleść przez doprowadzenie Mojego ciała do anielskiej czystości poprzez nieskazitelność myśli i kontaktów z ludźmi. [Chciałam zachować] tylko dla Niego miłosne bicie Mego serca; tylko dla Niego – Moje istnienie. Nie było we Mnie gorączki ciała, jednak istniało jeszcze cierpienie z faktu, że nie jestem matką.

Macierzyństwo bez tej [pożądliwości], która je teraz poniża, zostałoby udzielone przez Ojca Stworzyciela także Ewie: macierzyństwo pełne słodyczy, nie obciążone zmysłowością! Ja go doświadczyłam! Jakże zubożyła się Ewa odrzucając to bogactwo! (…)

Radość uszczęśliwienia Boga: radość wierzącej z powodu Jej uszczęśliwionego Boga.

O, zdjąć z Serca Boga gorycz nieposłuszeństwa Ewy! Pychy Ewy! Jej nieufności! Mój Jezus już wyjaśnił wam, jakim grzechem splamili się pierwsi Rodzice. Ja [przyczyniłam się do] usunięcia tego grzechu, przemierzając ponownie – by wspiąć się w górę – etapy upadku [Ewy].

Początek grzechu był w nieposłuszeństwie. Bóg powiedział: “Nie jedzcie z tego drzewa i nie dotykajcie go.” Mężczyzna i niewiasta, królowie stworzenia, mogli jeść wszystko i dotykać wszystkiego, oprócz tego drzewa, gdyż Bóg chciał, aby byli niżsi tylko od aniołów. Oni jednak zlekceważyli ten zakaz.

Drzewo to środek dla wypróbowania posłuszeństwa dzieci. Czym jest posłuszeństwo poleceniu Bożemu? Jest dobrem, gdyż Bóg nakazuje tylko to, co dobre. Czym jest nieposłuszeństwo? Jest złem, bo wytwarza w duszy skłonności do buntu, na które może oddziaływać szatan.

Ewa podchodzi do drzewa. Gdyby je omijała, miała otrzymywać dobro; zbliżenie się zaś do niego miało [sprowadzić] zło. Pociągnięta dziecięcą ciekawością podeszła jednak do drzewa, żeby zobaczyć, co w nim jest szczególnego. [Uczyniła to] z powodu nieroztropności. Sądziła bowiem, że nakaz Boży jest niepotrzebny jej, silnej i czystej królowej Raju, w którym wszystko jest jej poddane, w którym nic nie może jej zaszkodzić. To zarozumialstwo gubi ją. Zarozumialstwo jest już zaczynem pychy.

Przy drzewie spotyka Zwodziciela. Ten – widząc jej brak doświadczenia, dostrzegając w jej dziewictwie ogromny brak doświadczenia, zauważając jej źle chroniony przez nią brak doświadczenia – wyśpiewuje pieśń kłamstwa: “Czy sądzisz, że jest w nim coś złego? Nie. Bóg ci to powiedział, bo chce, żebyście byli niewolnikami poddanymi Jego władzy. Uważacie się za królów? Nie jesteście nawet tak wolni, jak dzikie zwierzęta. Im wolno kochać się prawdziwą miłością. Wam – nie. Im wolno być stwórcą jak Bóg. One zrodzą potomstwo i ujrzą, jak ku ich radości rozrasta się ich ród. Wy – nie. Wam zakazuje się tej radości. Po cóż więc stworzył was jako mężczyznę i kobietę, skoro musicie tak żyć? Stańcie się bogami. Nie wiecie, jaka to radość być dwojgiem w jednym ciele, by z niego stworzyć trzecie lub więcej? Nie ufajcie obietnicom Bożym, że będziecie mieli radość z potomstwa, widząc, jak wasze dzieci utworzą nowe rodziny, opuszczając was, by stawać się ojcem i matką. On dał wam tylko cień życia. Prawdziwe życie polega na znajomości praw życia. Wtedy dopiero będziecie podobni do bogów i będziecie mogli rzec Bogu: “Jesteśmy równi Tobie”.

I kuszenie trwało, gdyż [w Ewie] nie było pragnienia przerwania go: chciała, żeby ono trwało, by poznać to, co nie należało do człowieka. I tak zakazane drzewo stało się dla rodzaju ludzkiego naprawdę śmiercionośne, bo na jego gałęziach wisi, pochodzący od szatana, owoc gorzkiej wiedzy. I niewiasta staje się samicą. I z zaczynem szatańskiego poznania w sercu idzie zdeprawować Adama.

I tak upodliwszy ciało, skaziwszy sferę moralną, zdegradowawszy ducha, poznali cierpienie i śmierć: [śmierć] ducha pozbawionego Łaski i śmierć ciała pozbawionego [daru] nieśmiertelności. Rana Ewy zrodziła cierpienie, które nie zostanie uśmierzone, dopóki nie umrze ostatnia para ludzi na ziemi.

Ja przebyłam drogę przeciwną do drogi dwojga grzeszników. Byłam posłuszna. Byłam posłuszna we wszystkich okolicznościach życia. Bóg poprosił Mnie, żebym była dziewicą. Byłam posłuszna. Gdy umiłowałam dziewictwo – które uczyniło Mnie czystą jak pierwszą z niewiast, zanim poznała szatana – Bóg poprosił Mnie, żebym została małżonką. Byłam posłuszna, doprowadzając czystość w małżeństwie do poziomu, o jakim myślał Bóg, stwarzając dwoje pierwszych [rodziców]. Byłam przekonana, że Moim przeznaczeniem w małżeństwie jest samotność i ludzka pogarda, z powodu Mojej świętej bezpłodności. Tymczasem Bóg poprosił Mnie, żebym teraz została Matką. Byłam posłuszna. Wierzyłam, że to będzie możliwe i że ten głos pochodzi od Boga, bo słuchając go, zostałam napełniona pokojem.

Nie myślałam: “Zasłużyłam na to.” Nie powiedziałam Sobie: “Teraz świat będzie Mnie podziwiał, bo jestem podobna do Boga, tworząc Bogu ciało.” Nie. Unicestwiłam się w pokorze. Radość rozkwitła w Moim sercu jak łodyżka ukwieconej róży. Zaraz jednak przyozdobiła się ona ostrymi kolcami i ścisnął ją zwój bólu – jak gałęzie, które powoje otaczają swą plątaniną. Ból [z powodu] cierpienia małżonka – oto ucisk w Mojej radości. Ból [z powodu] cierpienia Mojego Syna – oto ciernie Mojej radości. Ewa pragnęła przyjemności, tryumfu, wolności. Ja przyjęłam boleść, uniżenie i zależność. Wyrzekłam się Mego spokojnego życia, dobrej opinii u oblubieńca, osobistej wolności. Nic dla Siebie nie zachowałam.

Stałam się Służebnicą Pana w ciele, w sferze moralnej, w duchu. Powierzyłam Mu nie tylko dziewicze poczęcie, lecz także obronę Mojej czci i pocieszenie małżonka, i również sposób, dzięki któremu on też dojdzie do wyżyn małżeństwa, abyśmy obydwoje przywrócili mężczyźnie i niewieście utraconą godność. Przyjęłam wolę Pana odnoszącą się do Mnie, do małżonka i do Mego Dziecka. Powiedziałam: “Tak” – w imieniu wszystkich trojga. Byłam pewna, że Bóg nie kłamie obiecując Mi pomoc w cierpieniach oskarżonej o winę żony i Matki, która wie, że rodzi Syna, aby wydać Go na cierpienie.

Powiedziałam: “Tak”. Tak. To wystarczyło. To “tak” zmazało “nie” Ewy wobec nakazu Bożego. “Tak, Panie, jak Ty chcesz. Doznam tego, czego chcesz. Będę żyła tak, jak Ty chcesz. Będę się cieszyła, jeśli Ty zechcesz. Będę cierpiała, jak Ty chcesz. Tak, zawsze [było] tak, Mój Panie, od momentu gdy Twój promień uczynił Mnie Matką, aż do chwili gdy Mnie wezwałeś do Siebie. Tak. Zawsze tak. Wszelkie głosy ciała, wszystkie skłonności sfery moralnej [przygniatał] ciężar Mojego stałego “tak”. A powyżej, jak na diamentowym cokole, [znajdował się] Mój duch, któremu brakowało tylko skrzydeł, by wzlecieć ku Tobie. Był on jednak panem całego ja, ujarzmionego i służącego Tobie: służącego w radości, służącego w boleści. Uśmiechnij się tylko, o Boże, i bądź szczęśliwy. Grzech jest pokonany, usunięty, zniszczony. Leży pod Moją piętą, obmyty Moimi łzami, zniszczony Moim posłuszeństwem.

Z Mojego łona zrodzi się nowe Drzewo, które przyniesie Owoc. Pozna Ono całe zło, bo dozna go w Sobie, i wyda całe dobro. Do Niego będą mogli przychodzić ludzie, a Ja będę szczęśliwa, jeśli Go zerwą, nie myśląc nawet, że zrodził się ze Mnie. Byle tylko człowiek się zbawił, a Bóg był miłowany. Niech Jego Służebnica będzie dla Niego tak użyteczna, jak dla drzewa gleba, będąca podłożem umożliwiającym mu wzrost.

Mario: Trzeba zawsze umieć stać się stopniem schodów, żeby inni wstępowali ku Bogu. Nie szkodzi, że nas depczą. Byle tylko zdołali dojść do Krzyża. To jest nowe drzewo z owocem poznania Dobra i Zła. Mówi ono człowiekowi, co jest złe, a co – dobre, by mógł dokonać wyboru i żyć. Jednocześnie jest napojem leczącym tych, którzy zatruli się złem, bo chcieli go skosztować. Nasze Serca znajdują się pod ludzkimi stopami, by wzrastała liczba zbawionych i aby Krew Mojego Jezusa nie była przelana bezowocnie. Oto przeznaczenie służebnic Boga. Potem zasługujemy na przyjęcie Świętej Hostii i u stóp Krzyża, przesiąkniętego Jego Krwią i naszymi łzami, możemy powiedzieć: “Składamy Ci, Ojcze, Ofiarę nieskalaną dla ocalenia świata. Spraw, Ojcze Święty, abyśmy byli z Nią złączeni, i ze względu na Jej nieskończone zasługi udziel nam Twego błogosławieństwa.”

26. JESZCZE RAZ SŁOWO WYJAŚNIAJĄCE GRZECH PIERWORODNY
Tego samego dnia. A, 2258-2264

(…) Powiedziałem: “drzewo metaforyczne.” Teraz powiem: “drzewo symboliczne.” Może zrozumiecie lepiej. Jego symbolizm jest jasny: przez to, jak dwoje dzieci Bożych postąpi w odniesieniu do [tego drzewa], miało się ujawnić, jakie było ich odniesienie do dobra i do zła. Woda królewska próbuje złoto, a waga złotnicza waży jego karaty. To drzewo zaś stało się “środkiem wypróbowania” [posłuszeństwa] przykazaniu Boga, które odnosiło się do Niego, i określiło stopień czystości metalu Adama i Ewy.

Słyszę już wasze zarzuty: “Czy nie było przesadne potępienie i czy nie był dziecinny środek użyty do potępienia ich?” Nie.

Nieposłuszeństwo obecne w was, ich dziedzicach, jest mniej ciężkie niż było w nich. Ja was odkupiłem, jednak trucizna szatana pozostaje, ciągle gotowa odżyć, jak niektóre choroby, które nigdy nie unicestwiają się całkowicie we krwi. Oni, dwoje przodków, byli posiadaczami Łaski, nigdy nie zaznali muśnięcia Niełaski. Nieskończony był dar udzielony im przez Boga. O wiele cięższy przez to ich upadek, [który nastąpił] pomimo tego daru.

Symboliczny jest też owoc ofiarowany i zjedzony. Był owocem pewnego doświadczenia chcianego i zrealizowanego za namową szatańską, wbrew przykazaniu Bożemu. Ja nie zakazałem ludziom miłości. Chciałem tylko, by się miłowali bez przebiegłości. Jak Ja ich kochałem Moją świętością, tak i oni mieli kochać się wzajemnie w świętości uczuć, których nie plami żadna pożądliwość.

Nie należy zapominać, że Łaska jest światłem, a ten, który ją posiada, zna to, czego poznanie jest pożyteczne i dobre.

Maryja, która była Pełną łaski, znała wszystko, gdyż Mądrość ją pouczyła – Mądrość, która jest Łaską. I potrafiła postępować w sposób święty. Ewa też znała to, czego poznanie było dla niej dobre. Nic więcej, bo nie potrzeba poznawać tego, co nie jest dobre. Nie wierzyła jednak słowom Boga i nie była wierna swemu przyrzeczeniu posłuszeństwa. Uwierzyła szatanowi, złamała obietnicę. Chciała znać to, co nie jest dobre. Polubiła to bez wyrzutów sumienia. Miłość, którą Ja dałem jako coś świętego, zamieniła w coś zepsutego, poniżonego. Upadły anioł stoczył się do błota i gnoju. A przecież mogła biegać szczęśliwa pośród kwiatów ziemskiego raju. Mogła patrzeć, jak kwitnie w otoczeniu potomstwa, na podobieństwo rośliny, która pokrywa się kwiatami bez pochylania korony do bagna.
(…)

48. «JA, MARYJA, [MIAŁAM UDZIAŁ W] ODKUPIENIU NIEWIASTY DZIĘKI MOJEMU BOSKIEMU MACIERZYŃSTWU»
Tego samego dnia. A, 2752-2760

Mówi Maryja: «Przyrzekłam ci, że On przyjdzie, żeby ci przynieść Swój pokój. Czy przypominasz sobie ten spokój, który był w tobie w dniu [Bożego] Narodzenia, kiedy widziałaś Mnie z Moim Dzieckiem? Był to wtedy dla ciebie czas pokoju. Teraz jest czas twojej męczarni. Ale ty wiesz już teraz, że to w udręce zdobywa się pokój i każdą łaskę, dla nas i dla bliźniego. Jezus-Człowiek przekształcił się w Jezusa-Boga po udręce straszliwej Męki. Przywrócił Pokój: Pokój Niebios, z których przyszedł i z których teraz zlewa Swój pokój na tych ludzi na świecie, którzy Go kochają. Jednak w godzinach Swej Męki On – Pokój świata – był pozbawiony tego pokoju. Nie cierpiałby, gdyby go posiadał. A musiał cierpieć – cierpieć w pełni.
Ja, Maryja, [przyczyniłam się do] odkupienia niewiasty przez Moje Boskie Macierzyństwo. Ale to było jedynie początkiem ocalenia niewiasty.

Pozbawiając się przez ślub dziewictwa każdego ludzkiego [aktu] małżeńskiego, odrzuciłam wszelkie pożądliwe zaspokojenie, zasługując na łaskę Bożą. Ale to jeszcze nie wystarczało, gdyż grzech Ewy był drzewem o czterech gałęziach: pychy, chciwości, łakomstwa, nieczystości. I wszystkie cztery musiały być odcięte całkowicie, ażeby uczynić to drzewo bezowocnym.

Upokarzając się do głębi, pokonałam pychę. Uniżałam się przed wszystkimi. Nie mówię już o Mojej pokorze wobec Boga. Ona bowiem należy się Najwyższemu od każdego stworzenia. Pokorne było [nawet] Jego Słowo. Musiałam więc ją posiadać i Ja, Niewiasta. Czy jednak zastanawiałaś się kiedykolwiek nad tym, jakich upokorzeń musiałam doznawać ze strony ludzi, nie broniąc się w żaden sposób?

Nawet Józef, który był sprawiedliwy, oskarżał Mnie w swoim sercu. Inni ludzie, którzy nie byli sprawiedliwi, grzeszyli oszczerstwem co do Mego stanu. Szmer ich słów dochodził [do Mnie] jak gorzka fala, godząc w to, co [ważne] dla człowieka. A były to dopiero pierwsze z niezliczonych upokorzeń, których dostarczyło Mi życie Matki Jezusa i rodzaju ludzkiego. Upokorzenia z powodu ubóstwa, upokorzenia uciekinierki [do Egiptu], upokorzenia z powodu wymówek krewnych i przyjaciół, którzy – nie znając prawdy – uważali za słabość Moje matczyne zachowanie wobec Mojego Jezusa, kiedy stał się młodym człowiekiem… Upokorzenia trzech lat Jego posługi, okrutne upokorzenia w godzinie Kalwarii, upokorzenia aż do konieczności uznania, że nie mam środków, by kupić grób i wonności dla [namaszczenia ciała] Mojego Syna…

Pokonałam chciwość Pierwszych Rodziców, rezygnując przed czasem z Mojego Dziecka.

Matka nigdy nie wyrzeka się dziecka, chyba że jest zmuszona rozstać się z nim. Kiedy ojczyzna, miłość małżonki lub sam Bóg prosi o nie jej serce, matka broni się przed rozstaniem. To naturalne. Dziecko wzrasta w jej łonie i nigdy nie ulega przerwaniu więź łącząca je z nią. Nawet po przerwaniu życiodajnego przewodu pępowiny, zawsze zostaje nerw, wychodzący z serca matki – nerw duchowy, bardziej żywy i wrażliwszy od nerwu fizycznego – i łączy je z sercem dziecka. I matka odczuwa udręki, jeśli miłość do Boga lub do jakiegoś stworzenia albo też obowiązki wobec ojczyzny oddalają od niej dziecko. Matce rozdziera się serce, gdy śmierć wyrywa jej dziecko.

A Ja wyrzekłam się Mojego Syna, od chwili kiedy Go miałam. Oddałam Go Bogu. Wam Go dałam. Pozbawiłam się Owocu Mego łona, aby wynagrodzić [Bogu] za kradzież owocu Bożego, [dokonaną przez] Ewę.

Pokonałam zachłanne pragnienie wiedzy i przyjemności. Zgodziłam się na to, by wiedzieć jedynie to, co Bóg chciał, żebym wiedziała. Nie pytałam ani siebie, ani Jego o nic ponad to, co Mi powiedział. Wierzyłam bez dociekania.

Pokonałam pragnienie przyjemności, bo wyrzekłam się wszelkiego smaku zmysłów. Podeptałam Moje ciało. Ciało – narzędzie szatana – skazałam na zdeptanie wraz z nim pod Moją piętą, aby zrobić Sobie w ten sposób stopień zbliżający do Nieba. Do Nieba! Do Mojego celu. Tam, gdzie jest Bóg: jedyne Moje pragnienie. Pragnienie, które nie jest zachłannością, lecz potrzebą błogosławioną przez Boga, który chce, abyśmy Go pragnęli.

Pokonałam nieczystość, która jest nieumiarkowanym pragnieniem doprowadzonym do zachłanności. Każda bowiem zła skłonność, której się nie pokonuje, prowadzi do jeszcze większej wady. I tak pragnienie Ewy, już zasługujące na naganę, doprowadziło ją do rozpusty. Nie wystarczało jej już sprawianie sobie samej przyjemności. Chciała doprowadzić swój występek do doskonałego natężenia i zbliża się do towarzysza, stając się nauczycielką rozpusty. Ja zaś dążyłam do przeciwnego celu. Nie staczałam się, lecz zawsze wstępowałam w górę. Nie ściągałam nikogo w dół, lecz zawsze pociągałam w górę. Mojego cnotliwego towarzysza uczyniłam aniołem.

Teraz – mając Boga, a z Nim Jego nieskończone bogactwa – pośpiesznie wyrzekałam się ich. Mówiłam: “Niech Twoja wola będzie spełniana ze względu na Niego i przez Niego”.

Czystym jest człowiek powściągliwy nie tylko w ciele, lecz także w uczuciach i myślach. Musiałam być Czystą, aby unicestwić Nieczystość ciała, serca i umysłu. I nie porzuciłam Mojej powściągliwości. Nie mówiłam o Moim Synu nawet tego, że na ziemi należy tylko do Mnie, jak był jedynie Boży w Niebie: “On jest Mój i chcę Go [mieć przy Sobie].”

Ale nawet to jeszcze nie wystarczało, żeby zdobyć dla niewiasty pokój utracony przez Ewę. Otrzymałam go dla was u stóp Krzyża, kiedy patrzyłam, jak umiera Ten, którego narodzenie widziałaś. Kiedy słyszałam krzyk Mojego umierającego Dziecka, czułam, jak się rozdzierają Moje wnętrzności, i zostałam [wtedy] pozbawiona wszystkiego, co kobiece. Nie było już [we Mnie] ciała, lecz anioł. Maryja, Dziewica poślubiona Duchowi, umarła w tamtej chwili. Pozostała Matka Łaski: Ta, która w Swojej udręce zrodziła wam Łaskę i wam ją dała. Kobieta – którą w noc Bożego Narodzenia na nowo konsekrowałam na niewiastę – u stóp Krzyża otrzymała środki, aby stać się dzieckiem Niebios.

Uczyniłam to wszystko dla was, wyrzekając się wszelkiego zaspokojenia, nawet świętego. Z was – zdegradowanych przez Ewę kobiet nie przewyższających towarzyszek zwierząt – uczyniłam święte Boże. Jednak [możecie] nimi być tylko wtedy, gdy będziecie tego chciały. Wspinałam się wzwyż ze względu na was. Was wznosiłam w górę jak Józefa. Skała Kalwarii jest Moją górą Oliwną. Stamtąd wznosiłam się, aby zanieść do Niebios ponownie uświęconą duszę niewiasty, razem z Moim ciałem, uwielbionym z powodu noszenia Słowa Bożego oraz unicestwienia w Sobie ostatniego śladu Ewy, ostatniego korzenia tego drzewa o czterech trujących konarach i korzeniu zapuszczonym w zmysłowość. Ono pociągnęło do upadku ludzkość i aż do końca wieków, i aż po ostatnią niewiastę będzie kąsało wasze wnętrzności. Stamtąd, gdzie teraz jaśnieję w promieniach Miłości, wzywam was i wskazuję wam Lekarstwo dla pokonania samych siebie: Łaskę Mojego Pana i Krew Mojego Syna.”


Wniosek z powyższych tekstów:
1) grzech Ewy polegał na pożądliwości doznań cielesnych, był związany z wejściem w nową sferę, dającą nowe poznanie: w seksualność, czego dowodem jest kara za ten pierwszy grzech, bezpośrednio związana ze skutkami seksualności, bo Pan: „Do niewiasty powiedział: «Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci, ku twemu mężowi będziesz kierowała swe pragnienia, on zaś będzie panował nad tobą». „ (Rdz 3, 16) .
Kara ma polegać na trudzie i bólu rodzenia… Macierzyństwo, poród związany z bólem, cierpieniem i pragnienia skierowane ku mężczyźnie – pożądliwość doznań cielesnych, pożądliwość doznań zmysłami ciała.

Dlaczego Bóg wymyślił taką karę? Przecież mógł ukarać Ewę jakkolwiek. Jednakże sprawiedliwość Boga wymaga ukarania tej sfery życia, w której popełniono grzech. Skoro kara (skutek) dotyczy brzemienności, rodzenia i relacji z mężem, to grzech (przyczyna) leży w sprawach związanych z nieuporządkowaną seksualnością, doświadczeniem fizycznej pożądliwości, które być może skończyło się jakiegoś rodzaju aktem seksualnym z wężem, a później na pewno z Adamem. Jeszcze raz tu przytoczę słowa z rozdziału 24. :
„Szatan chciał odebrać człowiekowi niewinność poznawczą i swym wężowym językiem schlebiał i pieścił członki i wzrok Ewy, wywołując wrażliwość i odruchy, których pierwsi [rodzice] nie posiadali, gdyż nie byli zatruci złem.

Ewa “ujrzała”, a ujrzawszy, zapragnęła spróbować. Ciało zostało przebudzone. O, gdyby zawołała do Boga! Gdyby pobiegła i powiedziała: “Ojcze! Jestem chora! Wąż mnie pieścił i jest we mnie niepokój!” Ojciec oczyściłby ją i uzdrowił Swym Tchnieniem. Jak przedtem tchnął w nią życie, tak potrafiłby wlać w nią na nowo niewinność, żeby zapomniała o truciźnie węża. Wpoiłby w nią nawet odrazę do węża – taką, jaką posiadają ci, których zło splamiło, lecz zostali z niego wyleczeni i odczuwają do niego instynktowną odrazę. Ewa jednak nie idzie do Ojca. Ewa wraca do Węża. Odczucie jest dla niej miłe.

“Widząc, że owoc tego drzewa był dobry do zjedzenia, piękny dla oka i przyjemny z wyglądu, zerwała go i skosztowała.” I “zrozumiała”. Od tego momentu zstąpiła pożądliwość, by kąsać jej wnętrzności. Słuchała więc nowymi uszami głosów i patrzyła nowymi oczyma na zwyczaje dzikich zwierząt. Zaczęła ich pożądać szaloną żądzą. Rozpoczęła grzech sama, dokończyła go z towarzyszem.”

Następnie nowe doświadczenie obarczone nieposłuszeństwem wobec Boga, napełnia pierwszych ludzi nową, zmienioną świadomością. Nowa świadomość wzbudziła z kolei w Adamie i Ewie wstyd związany z nagą cielesnością, wstyd, którego dotąd nie znali będąc czystymi, niedoświadczonymi, dziewiczymi od strony sfery życia, którą określamy dzisiaj jako „seksualność człowieka”.

Rdz 3, 7 A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.
Zapewne przepaski na narządach płciowych, na których widok zaczęli się wobec siebie wstydzić. Wstyd jest wynikiem złamania nakazu Boga, który odnosił się do tej części ogrodu ciała.

Po Bożych słowach nagany i kary:
Rdz 3, 21 Pan Bóg sporządził dla mężczyzny i dla jego żony odzienie ze skór i przyodział ich.

Odzienie jest symbolem zdrady, zdrady wobec Boga i jego Słowa. Pojawia się po raz pierwszy w historii człowieka po doświadczeniu grzechu. W raju pierwotnie przed grzechem ludzie nie musieli chodzić w ubraniach i byli szczęśliwi, po grzechu konieczność ubierania się ma im przypominać o zdradzie wobec Boga i utraconym pokoju z rajskiego ogrodu. Takie jest podwójne znaczenie hebrajskiego słowa בגד (beged). Zdrada i ubranie.

Przed grzechem ciało i dusza były jednością, wywyższały człowieka, były jego chwałą, nadawały mu godności stworzeń stworzonych na obraz i podobieństwo Boga. Po grzechu ciało staje się obiektem wstydu i duchowej hańby, dlatego człowiek pragnie je okryć.

Co teraz? Czy to już koniec i czeka nas wieczna hańba?

O nie! Tu okazuje się miłość Boga do swojego ukochanego stworzenia, człowieka! Bóg w swoim miłosierdziu postanowił nas wykupić spod władzy szatana i odpuścić nam grzechy. Zapowiedział już w raju równolegle do kary, że potomek niewiasty zmiażdzy głowę wężowi.

Rdz 3, 15 Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie [wężu] i niewiastę,
pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej:
ono zmiażdży ci głowę,
a ty zmiażdżysz mu piętę».

Bóg Ojciec posłał swojego Syna, aby ten składając ofiarę ze swojego ciała, krwi, duszy i Bóstwa rzeczywiście nas wykupił, skreślił wszelkie nasze długi, w tym dług grzechu pierworodnego. Jego zbawienie dotyczy wszystkich sfer naszego bytu: cielesnej, moralnej i duchowej lub ciała, duszy i ducha.  Człowiek w Chrystusie zostaje przyobleczony w prawdziwe szaty chwały!

Rz 13, 12 Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła! 1Żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. 1Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

Prorok Izajasz woła do narodu izraelskiego, a właściwie do każdego człowieka tak:
Iz 52, 1 Przebudź się, przebudź!
Przyodziej moc twą, Syjonie!  [- wezwanie do ducha]
Oblecz się w szaty najokazalsze,
o Święte Miasto, Jeruzalem!    [- wezwanie do duszy]
Bo już nie wejdzie nigdy do ciebie
żaden nieobrzezany ani nieczysty.
Otrząśnij się z prochu, powstań,
o Branko Jerozolimska!
Rozwiąż sobie więzy na szyi,
pojmana Córo Syjonu!  [- wezwanie do ciała]

W liście do Efezjan Paweł wzywa chrześcijan w sposób następujący:
Ef6, 10 W końcu bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. 11 Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. 12 Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich. 13 Dlatego weźcie na siebie pełną zbroję Bożą, abyście w dzień zły zdołali się przeciwstawić i ostać, zwalczywszy wszystko. 1Stańcie więc [do walki] przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, 1a obuwszy nogi w gotowość [głoszenia] dobrej nowiny o pokoju. 16 W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. 1Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże.

Ef 4, 17 To zatem mówię i zaklinam [was] w Panu, abyście już nie postępowali tak, jak postępują poganie, z ich próżnym myśleniem, 1umysłem pogrążeni w mroku, obcy dla życia Bożego, na skutek tkwiącej w nich niewiedzy, na skutek zatwardziałości serca. 1Oni to doprowadziwszy siebie do nieczułości [sumienia], oddali się rozpuście, popełniając zachłannie wszelkiego rodzaju grzechy nieczyste. 2Wy zaś nie tak nauczyliście się Chrystusa. 2Słyszeliście przecież o Nim i zostaliście pouczeni w Nim – zgodnie z prawdą, jaka jest w Jezusie, 2że – co się tyczy poprzedniego sposobu życia – trzeba porzucić dawnego człowieka, który ulega zepsuciu na skutek zwodniczych żądz, 23 odnawiać się duchem w waszym myśleniu 2i przyoblec człowieka nowego, stworzonego według Boga, w sprawiedliwości i prawdziwej świętości.

2 Kor 5, 1 Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie. 2 Tak przeto teraz wzdychamy, pragnąc przyodziać się w nasz niebieski przybytek, 3 o ile tylko odziani, a nie nadzy będziemy. 4 Dlatego właśnie udręczeni wzdychamy, pozostając w tym przybytku, bo nie chcielibyśmy go utracić, lecz przywdziać na niego nowe odzienie, aby to, co śmiertelne, wchłonięte zostało przez życie.

Niech tak się stanie. Przez Jezusa Chrystusa niech tak się stanie!

Zaufaj Jezusowi!

Oto stawiam Tobie dzisiaj pytanie: czy naprawdę życie na tym świecie jest tak cudowne, że nie chcesz szukać życia lepszego, bardziej spełniającego i szczęśliwego? Albo czy nie masz serdecznie dość życia na tym świecie, gdzie musisz ciągle martwić się o tak wiele, trudzić tysiącami spraw, mierzyć z cierpieniem, chorobami, ludzką znieczulicą i złem, strachem o najbliższych i o własny los…?

Czy naprawdę tylko takie życie jest przeznaczone człowiekowi?

NIE!

Jest inna droga, inne życie, inny stan świadomości!

Pan panów i Król królów, Jezus Chrystus zaprasza Cię dzisiaj do Swojego Królestwa Światłości, Prawdy i Miłości. Zaprasza Cię dzisiaj, mówiąc:

„Pójdź za Mną!”
(por. Mt 9, 9)

Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną.” (Ap 3, 20)

Do Królestwa Bożego, Królestwa Światłości, wiedzie tylko jedna droga: JEZUS CHRYSTUS!

Jezus jest drogą, prawdą i życiem! Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przez Niego! (por. J 14,6)

Dlaczego tylko Jezus?

A dlatego, że każdy człowiek żyjący na tej ziemi zbłądził, zgrzeszył, popełnił zło wobec praw nadanych przez Stwórcę tego świata, popełnił zło wobec swojego bliźniego, które oddziela go od trzykroć świętego Boga. Grzech przenosi duszę do królestwa ciemności, bo w królestwie Światłości nie może istnieć NIC nieczystego, w obecności Boga w Niebie nie może przebywać żaden grzesznik, tak jak ciemność nie może przebywać przy zapalonym świetle. Grzech i związane z nim wyrzuty sumienia automatycznie odpychają od Tego, który jest Święty i Dobry.

A teraz czas na mały sąd, test tego, kim jesteś. Bądź szczery, bo prawda i tak się wyda! Czy jesteś grzesznikiem czy „dobrą osobą”? Czy potrzebujesz zbawiciela, czy sam się usprawiedliwisz przed Bogiem na sądzie, przez który każdy musi przejść?

Czy kiedykolwiek miałeś na 1 miejscu w swoim życiu kogoś innego niż Boga? Czy kiedykolwiek kochałeś bardziej kogoś innego niż Boga? Czy przyzywałeś Jego Imię nadaremno? Czy kiedyś nie szanowałeś i złamałeś Jego Słowa i Prawa? Jeżeli tak, to jesteś bałwochwalcą!

Czy zawsze kochałeś swoich braci i siostry, bliźnich? Czy kiedykolwiek gniewałeś się na kogoś tak, że żyłeś w nieprzebaczeniu jakiś czas? Czy kiedykolwiek zniszczyłeś czyjeś dobre imię albo zabiłeś kogoś fizycznie? Czy kiedykolwiek dopuściłeś się aborcji, morderstwa bezbronnego dziecka, o którego życiu i śmierci powinien decydować tylko jego Stwórca? A może naklaniales do tego innych w jakikolwiek sposób? Jeżeli tak, to jesteś zabójcą i masz udział w zabójstwie!
Czy patrzyłeś się na druga osobę z pożądliwością? Jeżeli tak, to dopuściłeś się cudzołóstwa.
Czy kiedykolwiek okłamałeś kogoś? Jeżeli tak, to jesteś kłamcą!
Czy kiedykolwiek wynosiłeś się ponad kogoś i zazdrościłeś komuś czegoś? Jeżeli tak, to jesteś do tego wszystkiego zarozumiałym zazdrośnikiem!
Możnaby kontynuoować listę, ale niech to wystarczy…

Jeżeli CHOCIAŻ 1 RAZ odpowiedziałeś „tak”, to jak każdy człowiek na tej ziemi jesteś grzesznikiem, w szczególności bałwochwalcą, zabójcą, cudzołożnikiem, kłamcą, złodziejem i wypełnionym pychą zazdrośnikiem!

Jeśli dzisiaj w nocy umrzesz i staniesz przed Bogiem na sądzie, to jak myślisz, jaki będzie wyrok?
Winny i piekło?
Niewinny – sprawiedliwy i Niebo?

Jeśli jesteś szczery to wiesz dobrze: jesteś WINNY! Idziesz do piekła, a właściwie to ono zasysa Cię przez jakiś lej, wir, wciąga Cię na wieki, a Ty jesteś bezsilny, masz związane ręce i nogi, nic nie możesz zrobić i już na zawsze będziesz egzystował w nienawiści do Boga, do ludzi, do siebie samego, z obłędem w umyśle i wyrzutami sumienia za stracony czas, które będą Cię palić przez całe wieki, w miejscu, które jest śmierdzące, brudne, gorące albo lodowate, wypełnione straszliwymi krzykami ludzi podobnych Tobie, z którymi nie możesz rozmawiać czy nawiązać jakiejkolwiek relacji! Jesteś w miejscu wypełnionym warczeniem i kpiącym śmiechem demonów, urągających Tobie i bijących Cię, karmiących się Twoim strachem i nienawiścią, dodatkowo chce Ci się pić i jeść, ciągle jest Ci czegoś brak, bo masz ze sobą tylko świadomość, że to już KONIEC, że już nigdy nie zaznasz pokoju i że już nigdy nie ujrzysz pełnego miłości oblicza Ojca w Niebie i miejsca, które obfituje we wszelkie dobro,a sama obecność w nim daje poczucie nieziemskiej satysfakcji i przyjemności… tak, już nie masz nadziei na Niebo, na bycie z Bogiem, na Jego miłosierdzie….

CZY TAK MUSI BYĆ???? CZY CHCESZ SPĘDZIĆ CAŁĄ WIECZNOŚĆ W PIEKLE????

NIE! TAK NIE MUSI BYĆ!

Nawet jeśli dopuściłeś się wielu grzechów i są one czarne jak smoła, to jest nam dana nadzieja i sposób na ich odpuszczenie, bo Bóg w swoim miłosierdziu przygotował dla Ciebie plan ratunkowy – On sam obmyślił i wykonał Dzieło Zbawienia i Odkupienia! Oto Ewangelia, Dobra Nowina, którą Ci kochana siostro lub kochany bracie dzisiaj chcę ogłosić:

Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.
Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony.
Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu;
a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego.”

(por. J 3, 16-18)

Syn Boży, Słowo przedwiecznie mieszkające u Boga Ojca, Ojca wszystkich świateł, zstąpił z Nieba i za sprawą działania Boga, za sprawą Ducha Świętego, stał się człowiekiem, rodząc się z Maryi dziewicy, nieznanej dziewczyny z Nazaretu. Odtąd Syn Boży przyjął imię Jezus (hebr. Yeshuaczyt. Jeszua) i stał się prawdziwym człowiekiem, nie przestając jednocześnie być prawdziwym Bogiem. Kiedy przyszedł czas na misję, którą dostał od Ojca, zaczął nauczać i czynić mocą Ducha znaki i cuda, uzdrawiać chorych, oczyszczać trędowatych, wyrzucać złe duchy. Nie odrzucił nikogo, kto przyszedł do Niego, bo umiłował wszystkich i każdego z osobna do końca! Tak, Ciebie też Jezus kocha! Tak Cię umiłował, że dla spłacenia długu za Twoje grzechy, oddał w ofierze swoje życie na krzyżu! Umarł w straszliwych mękach, abyś Ty był wolny od przekleństwa konsekwencji grzechu, popełnionego zła, to jest śmierci wiecznej. Został złożony w grobie i trzeciego dnia zmartwychwstał! Powstał z martwych, pokonał śmierć, największe dzieło Diabła! Wstąpił do Ojca w Niebie i otworzył ludzkości bramy Raju!

UWIERZ, ŻE JEZUS ZROBIŁ TO WSZYSTKO DLA CIEBIE, ŻAŁUJ ZA GRZECHY I PROŚ O ICH ODKUPIENIE, A PRZEZ MIŁOSIERDZIE BOŻE ODZIEDZICZYSZ W DARZE DARMOWEJ ŁASKI ODPUSZCZENIE GRZECHÓW I ŻYCIE WIECZNE!

Jezus nie obiecuje bogactwa na tym świecie i zlikwidowania wszelkich problemów. Nie, problemy będą, ale z Nim one stają się lekkie i do przejścia, z Nim można przez nie przejść w pokoju ducha.
Jezus przede wszystkim obiecał, że każdy kto wierzy w Niego, to choćby umarł, żyć będzie, bo On jest zmartwychwstaniem i życiem i wskrzesi go podobnie jak sam został wskrzeszony do życia! Obiecał, że przygotuje każdemu ze Swoich uczniów miejsce w domu Ojca, w Niebie. Jest też miejsce dla Ciebie….  cudowne miejsce, cudowne mieszkanie i to całkowicie za darmo, z łaski przez wiarę w Jezusa Chrystusa, ukrzyżowanego i zmartwychwstałego Mistrza z Nazaretu.

Czy wierzysz w Jezusa?

Czy chcesz uwierzyć albo czy masz wątpliwość, co do swojej wiary i pewności zbawienia?

Czy chcesz żyć wiecznie w lepszym świecie? W świecie, w którym nie ma już zła i jego konsekwencji: cierpienia i śmierci? W świecie, w którym panuje miłość, zgoda, jedność, pokój, sprawiedliwość, radość i obfitość wszystkiego, co dobre, bo wszystko wypełnia Bóg i we wszystkich istotach króluje Bóg? Bóg, który w swej Istocie jest Stwórcą-Ojcem, Zbawicielem i Uświęcicielem, będący  po trzykroć Święty, Sprawiedliwy, ale najpierw Miłosierny, bo jest Miłością i Miłosierdziem samym…
Ten cudowny świat nazywa się w języku biblijnym Królestwem Bożym i wiedzie do niego tylko jedna droga:

JEZUS CHRYSTUS!

Jeśli chcesz zaufać Jezusowi, jeśli chcesz, żeby On stał się Twoim miłosiernym Zbawicielem, to powiedz teraz z głębokości swojej duszy: Jezu ufam Tobie! Przyjdź Panie Jezu! Przyjdź! Oto otwieram Tobie na oścież drzwi mojego serca! Wejdź i uczyń we mnie mieszkanie dla Siebie i dla Ojca. Boże mój! Żałuję za wszystkie moje grzechy, przepraszam Ciebie za całe zło, którego się w moim życiu dopuściłem. Błagam o przebaczenie i Twoje miłosierdzie. Błagam o łaskę odpuszczenia wszystkich grzechów! Błagam o miłosierdzie, bo wiem, że jestem grzesznikiem… Wierzę jednak, że Ty umarłeś za wszystkie moje grzechy na krzyżu! Wierzę, że dzięki Twojej ofierze mój dług jest spłacony, a ja jestem usprawiedliwiony przez Twoją Łaskę! Wierzę, że zostałeś złożony w grobie i trzeciego dnia zmartwychwstałeś w chwale! Wierzę, że to wszystko zrobiłeś dla mnie, z miłości do mnie. Wierzę, że wstąpiłeś do Boga Ojca i otworzyłeś mi bramę Nieba, abym i ja otrzymał miejsce w Niebie przy Ojcu i dar Życia wiecznego! Bądź za to uwielbiony!

Wierzę, że masz dla mnie jeszcze jeden dar, obiecany przez Ojca: dar Ducha Świętego, którego zsyłasz na wierzących w Ciebie! Ja wierzę w Ciebie Jezu! Proszę Cię Ojcze, w Imię Twojego Syna Jezusa Chrystusa, ZEŚLIJ NA MNIE TERAZ DUCHA ŚWIĘTEGO, aby Twoje Królestwo zstąpiło we mnie, w moją duszę, w mój umysł i w moje ciało, abym został przeniesiony z królestwa ciemności do Twojego Królestwa Światłości, abym zaczął żyć w prawdzie, abym został napełniony pokojem, miłością, sprawiedliwością, wiarą, nadzieją i radością! Ześlij na mnie Ducha Świętego, abym został uzdrowiony ze wszystkich moich słabości i chorób ciała! Przyjdź Duchu Święty w Imię Jezusa Chrystusa z Nazaretu! Wierzę Jezu w moc Twojej Krwi, którą przelałeś za mnie na Krzyżu! Przyjmuję od Ciebie darmową łaskę przebaczenia i zbawienia! Dziękuję Ci za tę niepojętą łaskę, płynącą z głębin miłosierdzia Twego! Bądź ze mną od tej chwili po wieczność całą, prowadź mnie Swoimi drogami, daj mi nowe serce i Twojego Ducha, abym był zdolny do życia zgodnego z Twoją wolą! Przemień mnie na Swoje podobieństwo, abym kochał Boga i ludzi. Amen!
Jezus jest moim Panem! Jezus moim Zbawicielem! Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu!

Pascha przez Krzyż do Ojca

Jezus…
Jezu, wziąłeś swój Krzyż, który włożyli na Ciebie przywódcy religijni i państwa przy udziale i za pozwoleniem ludu. Krzyż… Dla nich narzędzie zadania Ci hańby, cierpienia i śmierci. Dla Ciebie narzędzie przejścia do Ojca, narzędzie Zbawienia, wehikuł do Nieba.

Umęczyli, ukrzyżowali. A Ty Jezu wołałeś: Ojcze! Przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią! Twoja Krew woła do Ojca tylko o przebaczenie, nie o potępienie.. Na koniec jeszcze przebili Twoje martwe już Ciało. O przebite serce Jezusa! Źródło miłosierdzia! Nawet to ostateczne przebicie wykorzystałeś, aby dać nam wszystkim ostatni dowód miłości: wytrysnęła z Ciebie, z Twojego Serca Krew i Woda, na obmycie z wszelkich grzechów, na nowe Życie z Boga, na przekazanie Ducha Boga, Ducha Świętego. My Cię męczymy, Ty kochasz, my Cię krzyżujemy, Ty ciągle kochasz i przebaczasz, my Cię przebijamy, a Ty wylewasz jeszcze więcej swojego miłosierdzia na przebaczenie i pojednanie! Nie da się przewyższyć nienawiścią Twojej miłości, nie da się sprowokować Ciebie do pełnego złości odwetu, nie da się zabić Twojego Ducha Miłości, nawet jeśli dało się zabić Twoje Ciało!

Zaprawdę: gdzie wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się Twoja łaska. (por. Rz 5, 20b), ażeby w końcu przerwać błędne i śmiertelne koło zła, nienawiści, zemsty, zła, i tak aż wszyscy przesiąknęliby tym złem i się nawzajem pozabijali. Przerwać łańcuch zła przebaczeniem i pojednaniem, którego źródło jest w miłości i miłosierdziu, czyli w Tobie Jezu,  mój Zbawicielu!

O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z najświętszego Serca Jezusa, jako zdrój miłosierdzia dla nas! Źródło przebaczenia i Życia wiecznego! Obmyj nas i uzdrów na Życie wieczne!

Czy można coś jeszcze zrobić dla człowieka, żeby go oczyścić i wyzwolić spod władzy grzechu i szatana? Coś więcej od dania z miłości i z miłością własnego Ciała i Krwi, własnego sprawiedliwego życia, pełnego wyrzeczeń i miłosierdzia wobec potrzebujących na ofiarę przebłagalną za życie ludzi złych, grzesznych, egoistycznych? Czy można zrobić w sobie coś lepszego niż zabić w sobie wrogość, odrzucić żądanie sprawiedliwości na rzecz miłosierdzia i dać własne życie i przebaczenie swoim katom? Boża sprawiedliwość osądziła, że nie: już nic lepszego zrobić nie można, Dzieło Odkupienia zostało wykonane. Boże miłosierdzie uobecniało się w Jezusie z Nazaretu przez całe Jego życie, aby osiągnąć w Ukrzyżowanym granicę fizycznej manifestacji. Jezus ukazał sobą całe Boże miłosierdzie i ukazuje je dalej, już jako Zmartwychwstały Bóg miłosierdzia. Dlatego sam o sobie mówi i może uczciwie powiedzieć: Jestem miłością i miłosierdziem samym!

Duchu miłości i miłosierdzia, pokoju, cierpliwości, łaskawości, dobroci, wierności, skromności wstrzemięźliwości, cichości, zstąp na Kościół!
Duchu litości, ofiary i przebaczenia, nasz adwokacie, Paraklecie, zstąp na Kościół!

Weronika (Nike)
Podeszłaś do Jezusa pomimo zakazującego prawa, pomimo strachu o własne życie i ewentualne przykre konsekwencje. Podeszłaś do Jezusa i otarłaś Mu twarz, żeby cokolwiek jeszcze widział na dalszej drodze… żeby choć przez chwilę z Nim jeszcze pobyć, żeby spojrzeć Mu w oczy z wdzięcznością i współczuciem, żeby dodać Mu otuchy, pocieszyć swoją obecnością i kochającym sercem.

Duchu miłości, współczucia i męstwa, zstąp na Kościół!

Szymon z Cyreny
Zmusili cię do dźwigania krzyża „jakiegoś” skazańca. Nie byłeś zadowolony z tego powodu. Jednak z każdym wspólnym krokiem przemieniałeś swoje nastawienie, zacząłeś Mu współczuć,  zobaczyłeś w Nim KOGOŚ, osobę. Cierpiącą osobę, potrzebującą pomocy. Z początkowej niechęci do dźwigania krzyża, zacząłeś robić to z empatii, z litości dla skatowanego człowieka, nie będącego w stanie iść dalej samodzielnie i z oburzenia na świat, który znęca się ponad wszelką miarę nad kruchą istotą ludzką…

Duchu męstwa, litości i współczucia zstąp na Kościół!

Jan…
Janie, Ty szedłeś za Jezusem i widziałeś Jego mękę. Co Ty mogłeś zrobić?
Cóż może zrobić jeden mały uczeń, wobec całego świata, wobec przewodników ludu mających władzę, wobec władzy państwowej?
Cierpiałeś, złościłeś się, może i momentami krzyczałeś do ludu:
Co wy robicie?! Przestańcie! On nic złego nie uczynił! On jest sprawiedliwy!
Byłeś bezsilny wobec władzy i tłumu. Szedłeś razem z Maryją i innymi wiernymi uczennicami. Szedłeś za Panem wiernie do końca, aż pod krzyż, aż po Jego śmierć. W nagrodę Pan Tobie przekazał dar synostwa wobec Maryi, oddał Ciebie pod macierzyństwo Maryi. W Tobie umiłowany uczniu, Jezus widział wszystkich swoich umiłowanych uczniów. Obiecał, że nie pozostawi ich sierotami i swoim Słowem zrodził im Matkę, aby ona teraz rodziła ich powtórnie z Ducha Świętego na podobieństwo Jezusa, dla Jezusa i dla Ojca.

Duchu miłości, wierności zstąp na Kościół!
Duchu czci dla matki i ojca, zstąp na Kościół!

Maryja…
Maryjo, Ty szłaś za Jezusem i widziałaś Jego mękę. Co Ty mogłaś zrobić? Cierpiałaś i modliłaś się. Nie krzyczałaś, nie pisałaś na szybko petycji do władz państwowych i religijnych o uwolnienie Syna, nie namawiałaś ludu, żeby zmienili zdanie i Chciałaś raczej być tak blisko Jezusa, jak to  było możliwe. Weszłaś raczej w duchowe zjednoczenie z Jezusem, robiłaś w duchu to, co On: przebaczałaś. Przebaczyłaś wszystkim katom swojego Syna. Przebaczyłaś mi…

Szłaś za Jezusem, Barankiem Bożym, jak mała cicha owieczka, owieczka Baranka. Szłaś Drogą Krzyżową swojego Syna, przeżywając swoją własną Drogę Krzyżową. Na koniec, kiedy serce Ci pękało z cierpienia, Jezus dał Ci ostatnie Słowo, a z nim umiłowanego ucznia i polecenie stania się dla niego matką. Dla niego, Jana, i wszystkich umiłowanych uczniów.

Ty Maryjo jesteś przedostatnim darem Jezusa dla uczniów. Zaraz po Eucharystii i sakramencie Ciała i Krwi, Jezus daje nam Ciebie. Zaraz po daniu nam Ciebie, przekazuje ostatni dar: Ducha Świętego.
Maryjo, coś w Tobie musiało umrzeć, żeby coś nowego się narodziło. Maryja Matka Jezusa z Nazaretu wewnętrznie umiera wraz z Synem, po Jego słowach jednak, rodzi się jako Matka uczniów Jezusa z Nazaretu, Matka Kościoła.
Maryjo, Matko nasza, teraz pomóż nam się powtórnie narodzić z Ducha Świętego na podobieństwo Jezusa, dla Jezusa i dla Ojca!

Duchu miłości i miłosierdzia, pokoju, cierpliwości, łaskawości, dobroci, wierności, skromności wstrzemięźliwości, cichości, zstąp na Kościół!
Duchu litości, ofiary i przebaczenia, nasz adwokacie, Paraklecie, zstąp na Kościół!
Duchu powtórnych narodzin z Boga, zstąp na Kościół!
Duchu ożywicielu, zstąp na Kościół i spraw, aby zmartwychwstał!